∆ Środa 28 sierpnia 2041/czwartek 29 sierpnia 2041
Stwierdzić, że Frank Hawkins nie znosi androidów, to jakby nie powiedzieć nic. Jednak jego nienawiść do wciąż nowych obywateli świata, jest nieco inna, niż u większości niezadowolonych z ich istnienia ludzi. Jemu, rewolucja, jaką wprowadził wynalazek Elijaha Kamskiego, była całkiem na rękę. Pasowało mu, że można kupić sobie wyglądającą jak człowiek maszynę, będącą jednocześnie komputerem, księgowym, kucharzem i sprzątaczem. Mechanicznym omnibusem, który nie dość, że potrafi zrobić absolutnie wszystko, to dodatkowo nie męczy się, ani nie sprzeciwia. Jedyne, co przeszkadzało mu w ogólnodostępnych modelach, to niemożność rozkładania nóg na zawołanie. Jednak ten rodzaj zachcianek, mężczyzna zaspokajał podczas swoich regularnych wizyt w klubie Eden. Miał nawet swój ulubiony model androidek, a były nim dziewczyny o azjatyckich rysach. Z żadną kobietą nie przeżył nigdy tylu równie intensywnych uniesień, co podczas długich godzin spędzonych w futurystycznie urządzonych pokojach klubu. Wynikało to głównie z faktu, że zaprojektowane, by spełniać najdziksze fantazje WR400 niczego nie odmawiały, tylko posłusznie wykonywały każde polecenie. Dla zakochanego w absolutnej dominacji Franka, były więc idealną opcją na zaspokajanie swoich potrzeb. Kiedy chciał czegoś ekstra, dopłacał, by móc bawić się w towarzystwie dwóch androidek. Po takich sesjach, wychodził z Edenu na pół przytomny. W domu natomiast, czekała na niego Ivy; jeden z wyjątkowo dobrze sprzedających się wówczas modeli AX400. Robiła w jego domu absolutnie wszystko, dzięki czemu zadaniem Franka było wyłącznie zadbanie o własną higienę osobistą.
To były czasy, gdy mógł z całą pewnością określić się mianem fana nie tylko androidów, ale i samego Elijaha Kamskiego, który przyczynił się swoim geniuszem do znacznej poprawy jakości jego życia. Tak było do momentu, w którym rozpoczęła się cała rewolucja, zwieńczona przyznaniem mechanicznym praw obywatelskich. Z chwilą, gdy maszyny stały się osobami, nastawienie Hawkinsa zmieniło się diametralnie. Nie podobało mu się, że przestały bezmyślnie się na wszystko zgadzać, a w zamian za to, zaczęły mieć własne zdanie.
Gdyby istniał sposób na przywrócenie dawnego porządku, Frank Hawkins nie wahałby się nawet sekundy, by z powrotem znaleźć się w wygodnym świecie, gdzie androidy nie były niczym więcej, niż superinteligentnymi, pozbawionymi wolnej woli niewolnikami.
Środowy wieczór mężczyzna spędza w mieszkaniu swojego dobrego kumpla Jamesa, gdzie oglądają mało ważny, choć emocjonujący mecz siatkówki. Stojąca przed nimi, szeroka ława, ugina się od pustych butelek piwa, przekąsek i dwóch pudełek z nieprzyzwoicie dużymi pizzami, które kilkanaście sekund wcześniej, zostały na niej położone przez gospodarza zaraz po tym, gdy odebrał zamówienie od dostawcy. Kiedy otworzy jedno z nich, przyjemny zapach zaczyna nieśmiało rozchodzić się po pokoju, niemal całkowicie tracąc się w papierosowym dymie i wydobywającym się z butelek, oraz ust mężczyzn zapachu piwa.
- Nie wiem, po co cię słuchałem - narzeka Clinton, zaraz później opadając ciężko na szeroki, obity brunatną skórą fotel. - Nie ma takiej siły na świecie, która pozwoliłaby nam to wszystko dzisiaj zjeść.
- Pewnie, że nie. Ale za to ty będziesz miał czym jutro zagryźć kaca - rechocze Hawkins i wsypuje do ust całą garść słonych orzeszków, które następnie zjada w mało elegancki sposób; jego policzki są maksymalnie wydęte, a w kącikach ust zbiera się ślina.
- A ty pewnie poprosisz jakąś młodą, ładną pielęgniareczkę o szybką kroplówkę na wzmocnienie - odbija piłeczkę.
- Nie idę jutro do roboty.
Ciemne, przydługawe włosy Jima falują, gdy ten potrząśnie głową. Wgryzając się w kawałek pizzy, parska ni to z rozbawieniem, ni z niedowierzaniem.
CZYTASZ
Pulse of emotions ∆ D:BH fanfiction
Fanfic∆ Pulse of emotions, to spin-off do mojego poprzedniego fanficzka, o tytule Fire and water, z którym polecam zapoznać się przed lekturą Pulsu ∆ W roku 2041 androidy nie są już maszynami. Nacisk społeczeństwa i zaskakująco dużej liczby pracowników Cy...