∆ Poniedziałek 26 sierpnia 2041
Rażące promienie sierpniowego słońca wpadają do jasnego biura, gdzie Jacob przegląda objawy, jakie zgłosiła w rejestracji oczekująca na niego pacjentka. Na pierwszy rzut oka, nic poważnego; ból barku podczas poruszania ręką, który kobieta w skali od jeden do dziesięć, oceniła na dwa. Najprawdopodobniej przeciążenie stawu, które odpuści po odpoczynku i zastosowaniu maści przeciwbólowych, ale jako lekarz, Manfred daleki jest od bagatelizowania jakichkolwiek objawów, nawet tych najbardziej błahych, dlatego choć nie spodziewa się, że pani O'Neil cierpi na jakąś poważą dolegliwość, zamierza potraktować ją równie poważnie, co każdego innego pacjenta.
Wstaje więc od biurka, poprawia kołnierz kitla i wychodzi z biura, kierując się prosto do swojego gabinetu. Gdy do niego dotrze, puka do drzwi. Przez pierwszych kilka sekund nie otrzymuje odpowiedzi, dlatego ponownie zbliża do nich zwiniętą w pięść dłoń, ale zanim zdąży powtórzyć czynność, z wnętrza pomieszczenia dobiega wysoki, dziewczęcy głos. Jake naciska klamkę, nieco zaskoczony, że dorosła kobieta posiada tak delikatny, wręcz dziecięcy głosik. Przekraczając próg gabinetu, zostaje momentalnie obejrzany od stóp do głów przez siedzącą na krześle, szczupłą szatynkę. Upięte w wysokiego kucyka, lekko falowane włosy smagają powietrze niemal ze świstem, gdy jej głowa obraca się w stronę lekarza, a jasnobrązowe oczy lustrują go spod przymrużonych powiek. Choć niewątpliwie urodziwa, kobieta wydaje się bardzo zdystansowana i chłodna. A może to tylko biorące się nie wiadomo skąd wrażenie?
- Dzień dobry, pani O'Neil - wita się uprzejmie lekarz, zanim obejdzie biurko i usiądzie na swoim fotelu. - Nazywam się Jacob Manfred. Proszę powiedzieć, w jakich okolicznościach pojawił się u pani ból barku.
- W zasadzie to sama nie wiem. - Ton jej głosu staje się jakby obojętny, co dodatkowo podkreśla wzruszenie ramion. - Przedwczoraj rano obudziłam się z bólem, nie przechodzi, więc przyszłam do pana.
- Rozumiem. Proszę mi jeszcze powiedzieć, czy stosowała pani jakieś leki. Maści, żele, albo tabletki?
- Nie. Ból nie jest aż tak silny, żebym musiała od razu faszerować się chemią.
Hayley O'Neil jest bez wątpienia jedną z najbardziej osobliwych pacjentek, jakie kiedykolwiek gościły w jego gabinecie. Kobieta sprawia wrażenie, jakby znalazła się w tym miejscu za karę, albo, jakby ktoś ją do tego zmusił. O swoich objawach mówi od niechcenia, postawa jej ciała jest lekceważąca, a Jake, żeby dowiedzieć się czegokolwiek więcej, niż zawarte w formularzu informacje, musi je od niej wyciągać, co i tak nie ma większego sensu, ponieważ szatynka nie mówi mu nic nowego. Manfred, choć poirytowany jej podejściem do sprawy, upomina się w myślach, by mimo wszystko zachować spokój i profesjonalizm, dlatego kiwa głową ze zrozumieniem i wstaje, by podejść bliżej niej.
- Pozwoli pani, że zbadam ramię - mówi i wskazuje stojącą przy przeciwległej ścianie kozetkę. - Proszę tam usiąść i rozluźnić się, a ja sprawdzę, czy w obrębie mięśni oraz stawu nie dzieje się nic niepokojącego.
- Nowoczesna technologia... rentgen w oczach - mruczy kobieta, powolnym krokiem kierując się we wskazaną jej przez lekarza stronę. Manfred nie do końca wie, jak powinien odebrać tę uwagę, więc uśmiecha się tylko pod nosem.
Zanim przejdzie do wnikliwej oceny stanu ramienia, dotyka je delikatnie palcami, prosząc, by O'Neil zasygnalizowała, gdy poczuje ból. Ku jego zdziwieniu, kobieta twierdzi, że uciskanie mięśni nie powoduje u niej żadnych dolegliwości bólowych, ani dyskomfortu, dlatego Manfred prosi, by wykonała kilka ruchów ręką i dopiero wtedy, pacjentka zgłasza uczucie rozlewającego się na spory obszar, drażniącego kłucia. Następnie, lekarz rozpoczyna prześwietlenie problematycznego miejsca. Już na pierwszy rzut oka widzi, że nie dzieje się nic niepokojącego, ale nie pozwala, by to wrażenie przysłoniło jego czujność, dlatego bardzo dokładnie, miejsce po miejscu, ocenia stan ramienia. Po dłuższej chwili upewnia się, że nie dzieje się nic, co wymagałoby dalszej diagnostyki.
CZYTASZ
Pulse of emotions ∆ D:BH fanfiction
Fanfiction∆ Pulse of emotions, to spin-off do mojego poprzedniego fanficzka, o tytule Fire and water, z którym polecam zapoznać się przed lekturą Pulsu ∆ W roku 2041 androidy nie są już maszynami. Nacisk społeczeństwa i zaskakująco dużej liczby pracowników Cy...