Prolog

209 2 0
                                    


Dwa lata temu

Sofia

Dobrze pamiętam, kiedy pierwszy raz Bratwa zaczęła sprawiać problemy. Przynajmniej pierwszy raz, kiedy byłam w pełni świadoma tego, co się wokół mnie dzieje. Ojciec przyszedł wtedy do domu z Marco, swoim współpracownikiem. Byli bardzo zdenerwowani. Chyba nigdy wcześniej nie przynosił pracy do domu, ale tym razem zamknął się w gabinecie bez słowa skierowanego w naszą stronę. Dopiero po jakimś czasie i kilku głośniejszych wypowiedziach wyszedł z niego, ale z bronią. 

Moja matka, Ginevra, która zwykle była ułożoną i kontrolującą emocje kobietą, tym razem nie umiała założyć przede mną i moim bratem - Diego maski spokoju. Miałam wtedy siedemnaście lat. Zbyt długo nie mówiono mi w jakim świecie żyję, nie wspominano, że przez krew jestem na wieki złączona z... Rodziną. Eufemizm dla mafii. Niezbyt trafny moim zdaniem, bo ta organizacja jest bardziej jak sekta. 

Dopiero po jakimś czasie dowiedziałam się co dokładnie zaszło. Bratwa zrobiła odwet za przechwycenie ich transportu, ale niestety nie poszło po ich planie. Mieli zabić kilku naszych żołnierzy, ale akurat trafił się underboss. To była wielka strata dla oddziału, przynajmniej według ojca, bo ja nie wiedziałam nawet o kim mowa. Śmierć z powodu jakiegoś kontenera wydawała mi się abstrakcyjna. 

Starałam się nie wnikać co dokładnie dzieje się w interesach ojca, lepiej mi się dzięki temu spało, ale tego feralnego dnia Romero Bernardi, mój ojciec, postanowił, że muszę wiedzieć więcej. 

- Musisz nauczyć się strzelać, Sofia - powiedział, gdy poprosił mnie do gabinetu. W rogi stał Marco, który przyglądał się z trudną do odgadnięcia miną. 

- Dlaczego? - powiedziałam gdy krew odpłynęła mi z twarzy. 

- Mia cara, źle się dzieję i chcę, abyś była w stanie się obronić... W razie czego. 

Marco prychnął. - Niepotrzebnie to przedłużasz, nie mamy całego dnia. 

Ojciec spiorunował go wzrokiem. 

Mimo to, Marco kontynuował. - Bądź dobrą córką i rób co ci każe. My - wskazał na ojca. - Jesteśmy wzywani na naradę, streszczaj się - powiedziawszy wyszedł i zatrzasnął za sobą drzwi. Marco nie znosił słabości. Niestety według wielu mężczyzn jej uosobieniem były kobiety. 

- Czy.. to nie Diego powinieneś uczyć? 
W naszych kręgach kobiety z bronią nie były częstym widokiem, chronić nas mieli mężczyźni z rodziny. Problem był taki, że mój brat był jeszcze dzieckiem. 

- Diego może nie wystarczyć - stwierdził. Dobrze wiedział, że chłopiec z bronią nie wystraszą ludzi, którzy mogą chcieć nas skrzywdzić

Opuściłam głowę spoglądając na moje ręce. Ze stresu zrobiły się zimne. - Nie chcę nikogo zabijać, ojcze. 

- Sofia...  - westchnął i popatrzył na mnie miękko. - Mam nadzieję, że nigdy do tego nie dojdzie, ale muszę mieć pewność, że umiesz o siebie zadbać, dobrze? 

Pokiwałam wtedy głową. Dopiero za kilka lat miałam dziękować ojcu, że mnie do tego zmusił. Dopiero za kilka lat zabiłam po raz pierwszy. 



Zły czas [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz