Sofia
Postanowiłam, że chce utrzymać pewną rutynę, jeśli chodzi o weekendowe spotkania z wujem. Dzięki nim dużo się dowiadywałam. Paolo nie umiał jednocześnie skupiać się na grze i trzymać język za zębami. Za to ja byłam dla niego coraz poważniejszym przeciwnikiem. Ostatnio nawet byłam bardzo blisko wygranej, musiał się dużo nagłowić, aby wybrać z sytuacji.
Przyjechałam do posiadłości wuja sama. Pożyczyłam auto rodziców, co o dziwo obyło się bez sprzeciwów. Ojciec miał pracowity tydzień a matka szykowała się na spotkanie gospodyń domowych mafii. Aka co tam w organizacyjnej trawie piszczy. Czasem na takich spotkaniach trafiały się jakieś ciekawe informacje. Pewnie tym razem uszy matki będą wyczulone na wszelkie ogłoszenia o wolnych kawalerach szukających żon. Zapewne nie omieszka wspomnieć, że i ja jestem na wydaniu.
Zaparkowałam byle gdzie na posesji i ruszyłam w stronę domu. Na parkingu zauważyłam kilka nieznanych mi aut i obawiałam się, że wuj ma gości, ale z drugiej strony mogę przecież poczekać.
Weszłam do budynku. Drzwi były otwarte, jak zwykle, ale szczerze mówiąc nie uważałam tego za coś dziwnego. Wiele ludzi podejrzewało czym para się Paolo i nikt o zdrowych zmysłach nie rzuciłby się na tak dobrze pilnowaną posiadłość. Żwawym krokiem ruszyłam w stronę pokoju dziennego, gdzie zwykle przebywał wuj.
Niestety, nie zastałam go tam.
Zamiast niego przy oknie stał mężczyzna w czarnym garniturze o jawnych, hojnych włosach.
Znałam go.
Vincenzo D'Angelo we własnej osobie rozkoszował się promieniami słońca przedostającym się przez szybę. Moje przybycie, które na pewno usłyszał, nie zmąciło jego chwili relaksu. Wyglądał bardzo dobrze. Nie zamierzałam jednak w jakikolwiek sposób okazywać, że uważam bossa za atrakcyjnego. Nie byłam głupia, wiedziałam, że nie miałam u mojego szans. W jego oczach byłam jedynie małym, szarym pionkiem na wielkiej planszy.
Czekał na kogoś. Biorąc pod uwagę, że tylko ja chodzę jak słoń, akcentując każde tupnięcie, wiedział, że nie jestem jednym z jego podwładnych.
To nie do końca była prawda, jako że wszyscy pod niego podlegamy, ale to szczegół.
Odchrząknęłam w końcu, gdy uznałam że zwlekał wystarczająco długo z jakąkolwiek reakcją.- Tak, Sofio? - powiedział otwierając oczy, ale jeszcze na mnie nie spojrzał.
Wspominałam, że wiedział, czyż nie?
- Wiesz gdzie jest Paolo? - zapytałam prosto z mostu.
- Nie ma go tu - mruknął.
To akurat widzę, ale dzięki.
- Oh - szepnęłam zmieszana.
Popatrzył wreszcie na mnie. Wyglądał dość normalnie, to znacz dobrze, jak zwykle.- W taki razie będę się zbierać - poinformowałam cofając się ku drzwiom.
- Nie przyszłaś tu by zagrać? - jego głos zatrzymał mnie.
Stanęłam w miejscu.
- Tak, ale nie ma wuja...Przerwał mi. - To nic, ja będę twoim oponentem - podszedł do stolika z szachami.
Zmarszczyłam brwi. - To forma rewanżu?
Nie sądzę, że moja wygrana zraniła go na tyle, że chce się odegrać. Musiało chodzić o coś innego.
- Powiedzmy. Mam dla ciebie ciekawą ofertę.
- Czyżby? - zadziwił mnie.
- Jest wręcz nie do odrzucenia.
Tia, ja to ocenię, szefie.
CZYTASZ
Zły czas [18+]
RomanceDark Romance, Slow burn Nadeszły niebezpieczne czasy dla sycylijskiej mafii, co gorsza aktualny Boss Giovanni D 'Angelo nie jest w stanie sprostać zadaniu, jakim jest trzymanie rodziny w kupie. Coraz więcej ludzi zaczyna w niego wątpić i konspirowa...