Rozdział 8

69 8 9
                                    

Póki rodzice się jeszcze nie zorientowali, dorwałem się do laptopa i napisałem Williamowi, że mam karę, co samo w sobie brzmiało jak jakaś karykaturalna sytuacja. Lada moment będę mógł głosować, ale rodzice postanowili, że odetną mnie od Internetu.

Mój high-life jednak szybko dobiegł końca, kiedy mama wpadła do mojego pokoju i zabrała mi komputer. Leżałem, patrząc się w sufit i absolutnie nie wiedziałem, co ze sobą począć.

Chciałem napisać do Diany i już wyciągnąłem rękę po telefon, ale dłoń napotkała pustkę. Zacząłem aż obgryzać paznokcie ze stresu przed byciem offline.

A to cholerne zdjęcie dalej wisiało na moim profilu! Jeśli rodzice zobaczą mnie w makijażu, totalnie zwariują i już nigdy nie oddadzą mi komórki. Modliłem się do Boga, że jeśli istnieje, to dopilnuje, żeby moi starzy nie odblokowali telefonu i nie popatrzyli na wszystkie konwersacje i powiadomienia. Chociaż i tak mieli dostęp do mojego Instagrama — w końcu mnie tam śledzili — ale nie korzystali zbyt często z tej aplikacji. Naprawdę odmówiłem cały pacierz, żeby udało mi się przejść przez tę przemianę niezauważonym (co było dosyć złudną wizją).

Wyszedłem ze swojego pokoju na dół z misją rozpłakania się rodzicom, że naprawdę będę korzystał mniej w telefonu, ale oby tylko mi go oddali i już na zawsze będę grzeczny.

— Na początek niedziela bez telefonu dobrze ci zrobi.

— Czyli odzyskam go w poniedziałek?

— Może. — Mama wzruszyła ramionami.

„Może"? Jakie „może"! Potrzebowałem go nawet dla głupiego budzika, jak niby inaczej miałem wstać rano!?

— Posprzątałeś wczoraj?

— Tak, zanim wyszedłem z Dianą. Nawet nie zauważyłaś? — spytałem z wyrzutem. Jak zwykle moja ciężka praca nie została doceniona.

— Niech ci będzie — zgodziła się. — Co zamawiamy na obiad?

— Cokolwiek — odpowiedziałem lekko obrażonym tonem. Nie mogłem powstrzymać się przed byciem opryskliwym, ale naprawdę czułem się tragicznie w związku z ich decyzją.

Zaległem na kanapie w salonie i zastanawiałem się, co mogłem ze sobą począć. Nie miałem humoru na Netflixa, ale pozostał mi niewielki wybór w czynnościach, za które mogłem się zabrać. Aż rozważałem posprzątanie mieszkania po raz drugi, żeby czas szybciej mi zleciał, ale nie miałem dostępu do Spotify, które było zainstalowane na mojej komórce, więc nie miałem też podkładu muzycznego, aby zabrać się za sprzątanie.

— To jest tortura — mruknąłem do taty, który usiadł obok mnie.

— Za Dianą tak tęsknisz? Może po prostu się do niej przejdziesz?

Pokiwałem głową. Teraz nie było dobrym momentem na wtajemniczenie ich, że zamierzam odwiedzić jakiegoś gościa z Chicago, który śledzi moje poczynania w Internecie od praktycznie samego początku.

Najlepiej, to w ogóle bym ich nie wtajemniczał, ale nie wiedziałem, co takiego ciekawego jest w Chicago, żebym chciał to zwiedzić i nie wydało się to podejrzane, że chcę polecieć akurat tam. Los Angeles czy Nowy Jork zdawał się być lepszym wyborem, dlatego musiałem dobrze do tego podejść.

— Może serio się do niej przejdę. O ile jest w domu. Ale przecież tego nie wiem, bo nie mam telefonu!

Tata zaśmiał się pod nosem.

Wake up, I miss youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz