Capitolo sesto

78 6 0
                                    

Hominem te esse memento

Hayden ma ogromne szczęście, że utrzymał mój samochód w jednym kawałku. Od razu po skończonym wyścigu wyskakuje z auta i zaczyna szukać kogoś wzrokiem po widowni. Jego spojrzenie zatrzymuje się na mnie, a wtedy chłopak od razu rusza w moją stronę. Staje przy barierkach i zamyka mnie w mocnym uścisku.

— Obiecuję, że więcej tak nie zrobię — szepcze opierając swoją brodę na czubku mojej głowy.

— Twoje zachowanie było idiotyczne — kwituję.

— Dobra, ale zrozum, gdybym pojechał swoim samochodem miałbym jeszcze mniejsze szanse — odsuwa mnie od siebie na długość swoich rąk, dalej trzymając mnie za ramiona.

— Jak dla mnie i tak przegrałeś — z moich ust wydobywa się cichy śmiech.

Hayden wywraca oczami na moje słowa. Nie wygląda jakby przejmował się faktem, że wcale nie interesował mnie jego wyścig i najchętniej w ogóle bym się tutaj nie pojawiła.

— Pozwól, że porwę ciebie i nasze kochane przyjaciółki na przeprosinowego drinka. Co myślisz? — przechyla głowę na bok czekając na moją odpowiedź.

— Za drinka podziękuję, ale pieniądze chętnie wezmę — puszczam mu oczko, kiedy nagle zostaję staranowana przez wysokiego chłopaka w masce.

Pieprzony Cadavere.

— Feres... Gratuluję. Szczerze ci gratuluję — zamyka go w uścisku i mocno poklepuje po plecach.

Z początku nie dowierzam co dzieje się centralnie przede mną. Czy właśnie jeden z lepszych kierowców Mediolanu przytulił Haydena? Czy jest ze mną aż tak źle, że mój wzrok zaczyna płatać mi figle i wszystko to zwykłe halucynacje. Jednak wszystkie moje rozterki zostają rozwiane gdy Cadavere gwałtownie odsuwa się od chłopaka i wymierza mu cios prosto w nos. Nie zastanawia się przed uderzeniem go jeszcze kilka razy, dopiero za trzecim razem Hayden doznaje olśnienia i rozumie co się dzieje.

Próbuje się obronić, ale każda próba zostaje umiejętnie zablokowana. Twarz Haydena z każdą sekundą staje się coraz mniej rozpoznawalna.

Co dziwne, nie przeraża mnie to. Widok krwi przyjaciela nie wywiera na mnie żadnego wrażenia, a wręcz przeciwnie. Hipnotyzuje mnie i zmusza do śledzenia wzrokiem co wydarzy się za chwilę. Mojego zachowania zdecydowanie nie podziela Celine.

Dziewczyna rzuca się na ziemię zaczynając zwracać całą zawartość swojego żołądka. Savini klęka obok niej i chwyta w pięść jej rude włosy.
Nie zwraca na mnie uwagi zaaferowana stanem Callaway.

— Przegrałeś wszystko — z transu wyrywa mnie głos chłopaka, który trzyma Haydena za kołnierz jego bluzy. — A co jeszcze lepsze, zapłacisz podwójnie.

— O czym ty pierdolisz? — blondyn spluwa krwią na jego buty.

— Zdyskwalifikowali cię, jeszcze przed startem.

Żałuję, że nie mam pojęcia jak wygląda jego twarz. Maska nie pozwala mi na wyczytanie jakiejkolwiek reakcji. Mam ochotę zerwać ją z jego twarzy, jednak nie jestem gotowa żeby znowu być przykuta do łóżka przez moje niedorzeczne pomysły.

— Przestań plec kocopoły. Wtedy nie pozwolili by mi nawet wystartować — Hayden pewnym wzrokiem patrzy w jego oczy.

— A myślałem, że tylko zgrywasz głupiego... — przewraca oczami. — Jechałeś samochodem, który nie należy do ciebie, Feres. Według naszego prawa, które złamałeś, przegrałeś całą swoją kasę i musisz oddać jeszcze raz tyle.

DANCING WITH DEATHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz