~1~

587 30 76
                                    

Moja stała trasa prowadziła przez małe uliczki, aż do plaży i morza. Zawsze biegałam chodnikiem tuż przy plaży. Ta część plaży była mało uczęszczana, dlatego rzadko przewijali się tutaj ludzie. Moje Golden Retrievery biegały przede mną, a gdy mijały ludzi to zatrzymywały się i zaczynały machać ogonami.

- Można pogłaskać? - zapytała mała dziewczynka, która była na spacerze z rodzicami.

- Pewnie, nie ugryzą - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.

- Jakie słodkie - zaśmiała się brunetka - a jak się nazywają? - zapytała, a ja szybko zaczęłam szukać w głowie jakiś imion, bo gdyby rodzice tej dziewczynki usłyszeli imiona to mogliby się zdziwić.

- Caya i Coco - powiedziałam po chwili namysłu. Modliłam się tylko, żeby dziewczynce nie przyszło do głowy, aby je zawołać po imieniu.

Dziewczynka po chwili odeszła z rodzicami, a ja wróciłam do biegu. Akurat w słuchawkach zaczęło lecieć Magic in the air. Powoli zaczynało się ściemniać i zaczynało mocniej wiać, ale było to charakterystyczne dla pogody pod sam koniec lutego. Jednak mi to nie przeszkadzało, więc dalej biegłam przed siebie. Na chodniku nie było już żadnej żywej duszy. Moje psy biegały obok mnie, a fale zaczynały coraz mocniej uderzać o brzeg plaży. Oznaczało to, że będę musiała niedługo wracać do domu. Chciałam dobiec tylko do końca mojej trasy i zaraz miałam wracać do domu.

Moją uwagę przykuła jakaś postać siedząca na ławce. Zdziwiłam się, bo mało kto znał to miejsce, dlatego z drugiej strony zaciekawiło mnie to. Zaczęłam biec w tamtą stronę, ale oczywiście psy były szybsze ode mnie, więc po chwili zaczepiały tę osobę i nie reagowały na moje wołanie.

Kiedy byłam już prawie obok ławki zauważyłam, że jest to brunetka w moim wieku. Dziewczyna była ubrana jedynie w pomarańczową sukienkę z opadającymi ramiączkami, a na nogach miała białe Conversy. Zauważyłam też, że dziewczyna była cała zapłakana i miała rozmazany makijaż. Powoli podeszłam do niej i kucnęłam przed nią. Z obu moich stron siedziały moje psy i próbowały zaczepiać nieznajomą.

- Hej, wszystko dobrze? Coś się stało? - zapytałam dotykając jej ręki.

- Nic nie jest dobrze - odparła pociągając nosem.

- Co się stało? - dopytuję, mając nadzieję, że czegoś się od niej dowiem.

- Levi, mój chłopak, a raczej były chłopak, właśnie powiedział mi, że zakochał się w innej lasce i zdradza mnie z nią. Spotkał się z mną tylko po to, żeby mi o tym powiedzieć i żeby zakończyć nasz półtoraroczny związek - odpowiedziała po czym zakryła twarz dłońmi.

- O matko co za idiota, współczuję - mówię i głaszczę ją po dłoni.

Jestem osobą o miękkim sercu, więc zawsze jest mi przykro, gdy słyszę takie historie. Zawsze chcę jakoś pomóc takim osobą i z jakiegoś powodu kusi mnie, aby zapytać się jej czy nie potrzebuje mojej pomocy.

- Masz może coś do okrycia, bo jest zimno, a ty siedzisz w samej sukience i to bez rękawów - powiedziałam.

- Nie mam - odpowiedziała.

- Masz, załóż to - powiedziałam i dałam jej swoją bluzę, którą po chwili założyła.

- Dziękuję - mówi i posyła mi smutny uśmiech.

- Jestem Isabella Rubio, a ty? - przedstawiłam się jej.

- Cora Perez - rzekła.

- Pomóc ci jakoś, bo wyglądasz na zmęczoną, a nie chcę mieć Cię na sumieniu, gdyby coś Ci się stało. Może chcesz, żebym Cię gdzieś odprowadziła? - zaproponowałam.

More than love || Pedri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz