~7~

461 17 232
                                    

- Witaj skarbie - powiedział Pedro, gdy otworzyłam drzwi od strony pasażera.

- Kochany, nie pozwalaj sobie na za dużo - odpowiadam i zajmuje miejsce obok niego.

- Skarbie, ale przecież ja nic nie robię - mówi odjeżdżając spod mojego bloku.

- Nie skarbuj mi tu kotku, tylko lepiej skup się na drodze, bo ja nie chcę wylądować w szpitalu - odparłam.

- Spokojnie Bell, nie jestem Pablem. On to od razu zawiózłby Cię do kostnicy, a jak znalazłabyś się tam w jednym kawałku to to byłby cud - rzekł.

- Pablo? W sensie Pablo Gavi? - spytałam.

- Tak, ale zastanawiam się jak to jest. Mnie nie znałaś, ale Gaviego już znasz. Ty chyba serio mnie okłamywałaś i tak naprawdę to znasz wielu piłkarzy - mówi.

- Po prostu jak był mundial to pojawiał mi się on w dla ciebie na tiktoku - odpowiedziałam spoglądając na niego.

- A ja się nie pokazywałem? - pyta i odrywa wzrok od drogi. Chłopak próbował udawać minę kota z Shreka, ale ewidentnie mu to nie wychodziło.

- No właśnie nie - powiedziałam.

- Jak zawsze - wzdycha.

- Oj już nie smuć się, ty też jesteś zajebisty - rzekłam.

- Nie wierzę, czy ty nazwałaś mnie właśnie zajebsitym?! - krzyknął podekscytowany.

- Yyy nie, wydawało Ci się - odwracam wzrok w stronę szyby.

- Nieprawda, powtórz! - prosi.

- Nie ma opcji - odpowiadam.

- No błagam no - dalej próbuje mnie przekonać.

- Nie i kropka. Skup się lepiej na drodze, bo zaraz jeszcze się w Gaviego zmienisz i wylądujemy w szpitalu - mówię.

Chłopak mruknął jeszcze coś pod nosem, ale nie zrozumiałam co.

- W sumie to bardzo blisko siebie mieszkacie z Charlotte - powiedział po chwili.

- Jakoś tak wyszło - mówię - co najlepsze to nie było planowane, tylko był to zbieg okoliczności.

- Uwielbiam takie zbiegi okoliczności - zaśmiał się skręcając w prawo.

Do domu Lottie została nam ostatnia prosta. Odwróciłam wzrok w stronę Pedra, który był skupiony na drodze. Chłopak był ubrany w szarą bluzę i czarne dżinsy. Miałam teraz idealny widok na jego prawy profil, który zdecydowanie był fotogeniczny.

Chwilę później Gonzalez zaparkował na wolnym miejscu parkingowym. Po tym jak chłopak wyłączył silnik, wysiadłam z samochodu i skierowałam się z moim towarzyszem do klatki schodowej mojej przyjaciółki. Przycisnęłam przycisk z numerem jej mieszkania i czekałam, aż dziewczyna otworzy nam drzwi. Po chwili weszliśmy do środka i stanęliśmy przed windą.

- Ślicznie dzisiaj wyglądasz - rzekł, gdy czekaliśmy na windę.

- Dziękuję - odpowiadam - szkoda, że ty już trochę mniej - dodałam, a w tym momencie drzwi windy się otworzyły, więc weszłam do niej.

W głowie przybyłam sobie mentalną piątkę za moją ripostę. Uśmiechnęłam się pod nosem, gdy piłkarz wchodził za mną do windy, widocznie zaskoczony moją odpowiedzią.

1:0 dla mnie piłkarzyku.

Wcisnęłam odpowiedni przycisk, a po chwili drzwi się zasunęły. Po kilkunastu sekundach opuściliśmy windę i stanęliśmy przed drzwiami od mieszkania Charlotte. Zapukałam w nie i nie musiałam długo czekać na odpowiedź.

More than love || Pedri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz