Rozdział 14

7.8K 203 88
                                    

Poczułam pewnego rodzaju radość, na jego widok. Myśl, że znalazł się ktoś, kto mi pomoże, sprawiła, że moje ciało zalała fala ulgi. 

Harry zatrzymał się przed mężczyzną z tatuażem, zasłaniając mnie swoim ciałem. Czułam się bezpieczniej, ale napięta atmosfera, zmuszała mnie do podtrzymania czujności.

Wilson wciąż miał zaciśnięte pięści i był spięty. Wbijał wzrok w oczy chłopaka przed sobą. Jego postawa była jednocześnie obojętna i gotowa do walki, co sprawiało, że wyglądał na znacznie groźniejszego. Jakby chciał w ten sposób przekazać, że niczego się nie boi. Przyglądałam się pozostałym chłopakom i zastanawiałam, czy faktycznie nie ma w nim lęku. Pięciu na jednego nigdy nie równało się wygranej.

- Lepiej ją pilnuj. Nie ma na czole napisane, że jest od ciebie - mężczyzna z tatuażem, w końcu się odezwał.

Miał ciężki i nieprzyjemny głos, ale nie wyglądał na kogoś, kto chce wchodzić w konflikt.

Harry przez pewien czas wciąż się nie poruszał. Gdyby z jego oczy mogły ciskać pociskami, wszyscy byliśmy już martwi. Przełknęłam ciężko ślinę, chowając dłonie w rękawach swojej kurtki. W końcu odwrócił się w moją stronę. Widziałam, jak mocno zaciśniętą ma szczękę. I wtedy i ja poczułam coś w rodzaju lęku.

- Idziemy - zwrócił się do mnie stanowczo.

Dotknął mojego ramienia i lekko popychnął mnie do przodu. Prawie biegłam, aby dotrzymać mu kroku. Nie wiedziałam czy powinnam się odezwać. Wciąż czułam nieprzyjemną, napiętą atmosferę, a w duchu miałam ochotę uciekać.

- Czy ty jesteś normalna?!

Przystanął na chwilę, mierząc mnie wzrokiem. Byliśmy już w odpowiedniej odległości od grupki chłopaków. Nie podniósł głosu, ale i tak miałam wrażenie, jakby wrzeszczał.

Wpatrywałam się w jego zezłoszczone zielone oczy. Jego dolna warga nierówno drgała, w oczekiwaniu.

- Chciałam tylko zapalić... - wyszeptałam, spuszczając wzrok.

Bawiłam się swoimi dłońmi, gdy Harry wyrzucił ręce w powietrze, w niedowierzaniu. Atmosfera między nami zaczęła coraz to bardziej gęstnieć

- Czy ty siebie słyszysz?! - zaczął, znów wbijając we mnie swój wzrok - Czy ty wiesz gdzie się właśnie znajdujesz?!

W środku cała się kuliłam. Było mi głupio, a jego zachowanie sprawiało, że czułam się jeszcze większą idiotką. Może miał rację, nie jestem normalna? Podniosłam wzrok, spoglądając na niego. Był taki wściekły i obojętny jednocześnie. Mieszanka wszystkiego i niczego.

- Masz zamiar się teraz na mnie wyżywać? - odezwałam się w końcu. Adrenalina zaczęła buzować w moich żyłach - Mogłeś mi nie pomagać, skoro masz zachowywać się jak skończony dupek!

Czułam jak teraz we mnie narasta złość. Może i zrobiłam źle. Może i zdawałam sobie sprawę, jak bezmyślne to było. Ale to nie dawało mu prawa do tego, aby tak mnie traktować.

Harry zrobił krok w moją stronę. Lekko się wzdrygnęłam na ten nagły ruch. Szczęka mocniej mu się zacisnęła. Zrobiłam krok do tyłu, chcąc utrzymać między nami odpowiedni dystans.

- Wiesz, co? - zaczął zimnym tonem - Mogłem cię tam zostawić. Zrobiliby z tobą co chcą i może wtedy coś by dotarło, do tego twojego pustego łba!

Rozszerzyłam oczy w zdziwieniu. Jak on śmiał tak do mnie mówić? Zachowywać się jak skończony palant!

- Bardzo mi przykro, że nie jestem wijącą się przed tobą, definicją wdzięczności - prawie wyplułam z siebie te słowa - Fajnie, że mi pomogłeś! Gratulacje! Ale nie pozwolę traktować się w ten sposób!

LOST (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz