Rozdział 36

6.8K 157 19
                                    

Poczułam silny ból głowy. Starałam się otworzyć oczy, ale światło wydobywające się zza okna, niezwykle mnie raziło. Dlaczego ktoś odsunął zasłony? Przetarłam powieki, powoli przyzwyczajając się do jasności. Chwilę mi zajęło, nim mogłam swobodnie spojrzeć w sufit. Biały kolor początkowo nie wydawał mi się dziwy, lecz zaraz uniosłam się  wystraszona na łokciach. Rozejrzałam się dookoła, dokładnie przyglądając się miejscu, w którym się znajdowałam. Ściany pokoju były granatowe. Pomieszczenie wydawało się spore, a może zdawało się być takie, przez niezwykle małą ilość mebli. W rogu znajdowała się duża, ciemnobrązowa szafa z lustrem, a naprzeciw mnie tego samego koloru komoda. Czułam, jak stres zaczynał we mnie narastać. Kołdra pod którą leżałam była również granatowa, tak samo jak długie zasłony. Zajrzałam pod materiał, przyglądając się swojemu strojowi. Nie miałam na sobie swoich ubrań. Szare, luźne dresy niemal spadały z mojego ciała. Czarna koszulka, też ewidentnie nie należała do mnie.

Złapałam się za głowę, powoli przypominając sobie zdarzenia z ostatniego dnia. To, jak zadzwoniłam po John'a i piłam z nim w barze. Serce zaczęło mi mocniej bić. Wyprowadzał mnie na dwór. Zakryłam dłonią usta, czując jak żółć cofa mi się do gardła. Błagałam w myślach, by to nie było to, o czym myślałam. 

Szybko wstałam z łóżka. Lekko zakręciło mi się w głowie, przez co musiałam na chwilę stanąć i ochłonąć. W głowie szalało mi tysiące myśli. Szukałam po pomieszczeniu swoich ubrań, ale bezskutecznie. Powoli zaczynałam panikować. Co powinnam teraz zrobić?

Wpatrywałam się w ciemne drzwi pokoju, zbierając się w sobie. Chociaż nie byłam gotowa na stawienie czoła rzeczywistości, nie miałam wyjścia. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Wystarczyło tylko nacisnąć na klamkę i wyjść. Nic trudnego.

Wzięłam głęboki wdech podchodząc do drzwi. Niemal z zamkniętymi oczami powoli je otwarłam i chwilę wpatrywałam się w przestrzeń przed sobą. Niewiele jednak mogłam dostrzec z pozycji, w której się znajdowałam. Bezszelestnie wyjrzałam zza framugi, dostrzegając salon. Wielka kanapa na środku pokoju była w beżowym kolorze. Pomieszczenie zdawało się być tak samo zaskakująco minimalistycznie urządzone, jak sypialnia. Zrobiłam kilka niepewnych kroków do przodu, odnajdując po swojej lewej stronie kuchnie. Niewielka wyspa przykuła moją uwagę. Zapach gotowania unosił się w powietrzu. Poczułam, jak zamieram, gdy moim oczom ukazała się męska sylwetka. 

Serce biło mi, jak szalone, gdy obserwowałam jego ruchy. Swobodną postawę, przeczesujące dłonią włosy. Nie wierzyłam, w to co się właśnie działo. 

- Harry? - wymsknęło się z moich ust.

Miałam ochotę dać sobie w twarz. Widziałam, jak chłopak odwraca się w moją stronę, słysząc mój głos. Lekko uniósł do góry brwi, patrząc na mnie kpiącym spojrzeniem. 

- Jenny? - przedrzeźnił mnie.

Jego reakcja mnie zirytowała. Sama jego obecność nagle stała się męcząca. Powoli dotarły do mnie pozostałe wspomnienia. Wilson, który znalazł się pod barem. Ja wsiadająca do jego samochodu. Tylko co robiłam tutaj?

- Dlaczego... - zaczęłam niepewnie - Dlaczego tutaj jestem?

Bawiłam się swoimi dłońmi, przeskakując z nogi na nogę. Urwany film ciążył mi nieprzyjemnie. O jak wielu rzeczach nie wiedziałam?

- Byłaś pijana, nie pamiętasz? - odparł z obojętnością.

Przewróciłam oczami, tracąc cierpliwość.

- Dlaczego jestem u ciebie w domu, Harry? I mam na sobie... - spojrzałam na swój strój - te ubrania?

Chłopak przekręcił głowę, opierając dłonie o blat. Patrzył na mnie jak na kogoś, kto naprawdę nie jest zbyt inteligentny. Denerwował mnie sposób jego bycia.

LOST (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz