Rozdział 9

8.3K 190 44
                                    

- Powinnaś odpocząć. Nie możesz tak ciągle żyć. Wciąż tylko szkoła, praca. Wiem, że pieniądze są ważne, Jenny, ale to ostatni rok - mój ojciec nie odpuszczał - William nam pomaga, poradzimy sobie bez twojej pracy. Musisz myśleć teraz o priorytetach.

Bawiłam się swoim jedzeniem na talerzu. Nie chciałam patrzeć na tatę, a tym bardziej znów prowadzić tej bezsensownej rozmowy, którą zaczynał przy każdej możliwej okazji.

Nigdy się u nas specjalnie nie przelewało. Nie byliśmy zamożną rodziną, wyjeżdżającą na ekskluzywne wakacje. I nigdy mi to nie przeszkadzało, ale gdy zmarła moja mama popadliśmy w poważne kłopoty finansowe. Mój ojciec mocno przeżył żałobę, aż w końcu zatracił się w hazardzie. Straciliśmy prawie wszystko. Opróżnił nasze konto bankowe, stracił oszczędności zbierane na studia, sprzedawał wszystko, co było wartościowe. Doszedł do siebie dopiero, gdy komornik zajął nasz dom.

William jest trzy lata ode mnie starszy. To on opiekował się mną, gdy nasz tata nie miał dla nas czasu. Bawił się ze mną, pomagał mi w szkole, karmił mnie i pilnował bym myła zęby. I chociaż nikt nigdy tego nie powiedział na głos, gdyby nie on, nie wiem co by się z nami stało. W jakim miejscu właśnie byśmy się znajdowali?

Mój starszy brat do teraz pomaga nam finansowo. Dosyć wcześnie zaczął zarabiać pieniądze. Był niemal do tego zmuszony. Gdy mój ojciec spędzał czas w kasynie, to on interesował się tym, czy mamy co zjeść. I chociaż od trzech lat studiował w innym stanie, wciąż wysyłał nam przelewy.

Nie potrafiłam ich jednak tak po prostu przyjmować. Byłam już pełnoletnia i mogłam sama o siebie zadbać. A on powinien w końcu skupić się na własnych potrzebach, a nie na obowiązku utrzymywania rodziny. Bo to nie był jego obowiązek. Nigdy.

Było jeszcze jedno dno tej sytuacji. Nie chciałam się poddawać tylko nauce. Ojciec naciskał na studia, a ja zawsze mówiłam, że się na nie wybiorę. Tyle, że nawet nie wiedziałam, jaki kierunek miałabym wybrać i gdy starałam się patrzeć w przyszłość, nic nie widziałam. Było mi łatwiej, gdy nadmiar zajęć zajmował moje myśli.

- Jenny, musisz myśleć o sobie - kontynuował ojciec - O swojej przyszłości.

Spojrzałam na niego. Miał już sporo siwych włosów na głowie, mieszających się z jego czarnymi kędziorami. Miał jasne niebieskie oczy. Zupełnie takie same jak ja. Duże i błyszczące. I zupełnie inne niż miała mama. Jej były czekoladowe. Małe, błyszczące, brązowe kółka, w których nie dało się nie zakochać.

- William powinien zacząć myśleć o sobie - odparłam z wyrzutem - Powinien skupić się na własnych potrzebach, nie na nas.

Ojciec wytrzeszczył oczy w zdziwieniu. Wiedziałam, że nie powinnam była tego mówić, ale to najwyższa pora by w końcu coś do niego dotarło. Nasze zachowanie było niemalże samolubne.

- Pomaga nam, bo chce to robić, Jennifer - powiedział oschle - Dużo zarabia, stać go na to. I jeśli chce to robić, nie możemy mu tego zabronić. Możemy być tylko wdzięczni.

Nie wierzyłam w to, co słyszę. Nawet jeśli byłoby go na to stać, mnie też było. Mogłam sama o siebie zadbać, nie miałam już dziesięciu lat.

- Dobrze wiesz, że to nie fair - wstałam z krzesła - Mogę sama na siebie zarobić, tato.

Nie czekałam na odpowiedzieć. Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę swojego pokoju. Wszystkie te rozmowy zawsze kończyły się tak samo. Nie potrafił zrozumieć, że William nie jest nam nic dłużny. Że to już nie jest pomoc, a wyzysk z naszej strony.

***

Polerowałam powoli ściereczką szklanki. W kawiarni już prawie nikogo nie było. Przy jednym z okien siedziała tylko jedna starsza para, dopijająca herbatę. Dochodziła dwudziesta i cieszyłam się z dzisiejszego braku ruchu. To oznaczało, że być może znajdę się szybciej w domu. Położę się w wygodnym łóżku i obejrzę serial.

LOST (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz