- AMVELINE ZNOWU ZASPALAS!
Szatynka szybko usiadła na łóżku. To był tylko sen. Dziewczyna uderzyła ze złości w ścianę. Spojrzała na zegarek, była 7. 34. Na autobus na pewno już nie zdąży. Szybko wstała z łóżka i poszła do łazienki, aby się umyć i ubrać. Gdy zeszła na śniadanie, była już 7. 50.
- Zawioze Cię do szkoły, Amveline.
- Dziękuję tato.Uśmiechnęła się do niego uroczo i zaczęła jeść naleśniki. Kochała swojego ojca ponad wszystko. Czasem wydawało jej się, że tylko on ja rozumie. Zazwyczaj nie przepadala za mężczyznami jednak on był jednym z kilku wyjątków.
Była w szkole o godzinie 8.09, znalazła właściwą salę i usiadła obok swojego najlepszego przyjaciela.
- Dlaczego ostatnio cały czas się spozniasz?
- Eh.. czasem po prostu nie mogę wstać z łóżka. Gdybyś wiedział co mi się śniło...
- hah, chyba się domyślam. Znowu ta blondynka?
- taaakkk.. tę sny są takie... realistyczne..
- Amv.. nie uważasz że powinnaś znaleźć sobie kogoś innego? Ona ma CHLOPAKA i z tego co wiem, nie gustuje w dziewczynach.
- daj spokój.. nie rozumiesz tego, bo nigdy nikogo nie kochałes. Ja nie chcę innej laski. Wolę już być do końca życia sama.
- jak wolisz, Amv.***
- zobacz Adam! Znowu siedzi tam z tym brudasem!
- masz na myśli Hudsona?
- jasne! A o kim innym miałabym mówić? - w oczach dziewczyny pojawiły się łzy - dlaczego ona nie może tam siedzieć teraz że mną...
Amveline spojrzała na swojego przyjaciela. Miał krótkie czarne włosy, zielone oczy i lekki zarost. Był ubrany w niebieska koszule w kratkę i czarne dżinsy.
- o czym z nią rozmawiać? - zapytała swojego przyjaciela.
- emm.. A czy ja ją znam? Nigdy z nią nawet nie rozmawiałem.
- uh.. chyba wiesz jak rozmawiać z dziewczynami?
- z każdą trzeba rozmawiać inaczej, a poza tym to idź z nią po prostu pogadaj i jakoś to będzie. Tylko nie mów jej od razu że jest miłością Twojego życia.
- jasne.. dobrze że nie jestem facetem i mogę ukryć podniecenie.
- idź już.