Następnego dnia wstałem niewyspany z powodu tego jak długo gadałem wczoraj z Kubą w nocy.- Wstawaj Kochan. - mruknąłem w stronę chłopaka który dalej lerzał w łóżku, klepiąc go w nogę.
Ubrałem na szybko jakiś dres po czym wszedłem do łazienki.
Gdy myłem zęby nagle Kuba wszedł do środka bez uprzedzenia.
- Jezu weź się naucz pukać człowieku. - wymamrotałem ze szkoteczką w ustach.
- Pospiesz się, siedzisz tu pół godziny. Za chwilę śniadanie. - powiedział popychając mnie tylko po to żeby przeglądać się w lustrze.
***
Wszyscy weszliśmy na sale wystraszeni. Trener na śniadaniu powiedział, że ma nam coś do ogłoszenia.
- Juz wszyscy są? - zapytał, upewniając się - Okej teraz słuchajcie uważnie. Jutro mamy ważny mecz. Więc macie się skupić i nie rozkojarzać.
- I to było to ważne ogłoszenie? - zapytał mnie cicho z rozbawieniem w głosie Kochanowski. - Ja srałem przez cały poranek tylko po to żeby dowiedzieć się o meczu? O którym i tak wiedziałem?
Powoli zaczęliśmy się rozchodzić gdy nagle grbić nas zatrzymał. - Ej no ale to nie koniec panowie, wracać tu. Ostatnio było z tym duże zamieszanie, więc wyczytam wszystkie transfery jakie będą w tym roku.
I wtedy przestałem słuchać. Nie za bardzo mnie to obchodziło i zacząłem się bawić piłką która trzymałem w ręce.
- Słyszałeś? To już twój koniec. - wyrwał mnie z mojej wspaniałej zabawy Kuba.
- Co? - zapytałem zdziwiony.
- No Norbert przechodzi do waszego klubu, czy ty w ogóle słuchasz?
- Co kurwa? Proszę powiedz że to żart.
Blondyn tylko spojrzał na mnie wzrokiem pełnym współczucia.
***
Przez cały trening myślałem o tym co powiedział mi Kochanowski. Przez moje rozkojarzenie nie zauważyłem piłki lecącej prosto na mnie. A dokładniej prosto w moją twarz.
- Ał! - krzyknąłem upadając na ziemię. Automatycznie z mojego nosa poleciała stróżka krwi.
- Patrz na piłkę! - upomniał mnie głośno Huber.
Hałasem jaki zrobiliśmy, zwróciliśmy na siebie uwagę wszystkich na hali.
- Co się znowu stało? - zapytał lekko zmartwiony Kurek, idąc w naszą stronę.
- On specjalnie walnął mi piłka w twarz!- wytłumaczyłem tamując krew koszulką.
- Mogłeś poprostu patrzeć!
- Dosyć! Tomek ty się uspokuj i przestań krzyczeć, a ty Norbert masz go zabrać do pielęgniarki, jeśli w ogóle tu jest. - powiedział poddenerwowany trener.
- No ale czemu ja mam go odprowadzać, sam da radę. - oburzył się Huber.
- Bo to ja tak powiedziałem i nie dykutuj. - środkowy tylko coś odmruczał, przewracając oczami.
Wstałem z podłogi i ruszyłem w stronę wyjścia. Wyższy szedł trochę za mną, chodz miałem nadzieję że mnie wyprzedzi i pokieruje w stronę pielęgniarki bo nie miałem pojęcia gdzie jest.
Nagle się zatrzymał i pociągnął mnie do tyłu za ramię. - Stój to tutaj. - powiedział pukając w drzwi z napisem "pomoc medyczna". Szczerze to nie wiem czemu tego nie zauważyłem.
Po kilku sekundach zapukał drugi raz. Gdy drzwi dalej się nie otwierały, poprostu pociągnąłem za klamkę. Ale drzwi nawet nie drgnęły, były zamknięte.
(nwm czym zastąpić słowo drzwi okej????)- Japierdole. Dobra idziemy do toalety po jakiś papier. - westchnął młodszy.
Bez słowa udałem się za nim. Tak naprawdę to nie wiedziałem nawet gdzie są toalety. Nie wiem jak oni to wszystko zapamiętują. Jesteśmy tu dopiero trzy dni.
Gdy byliśmy już na miejscu Norbert urwał kilka kawałków papieru toaletowego i zwinął go w rulon.
- Wsadź to do nosa. - podał mi swoje dzieło, a ja patrzyłem na niego zdziwiony. - No co?
- Napewno? To się tak robi? Że się papier do środka wkłada? - zapytałem machając mu tym przed twarzą.
- Tak, poprostu to zrób.
- Przecież tam mi się to zapcha wszystko.
Huber ewidentnie już zdenerwowany wyrwał mi rulon z ręki, przytrzymał mój podbródek i zaczął wycierać już prawie wyschnięta krew z moich warg. Gdy skończył włożył mi ten mały rulon do nosa.
- I widzisz, nic ci się nie zatkało. Strasznie dramatyzujesz Tomek. - byłem tak zdziwiony że mu nie odpowiedziałem. On mnie dotknął. O mój boże on mnie dotknął.
Czemu ja się tak ekscytuje. Przecież go nie lubię. Nie, ja go nie cierpię.
***
Godzinę później byliśmy już w hotelu na kolacji. Tym razem specjalnie z Kubą wyszliśmy szybciej żeby usiąść z normalnymi osobami przy stole.
- Jak tam nos? - zapytał ze zmartwieniem w głosie Kurek.
- Dobrze. Tylko jeszcze trochę boli. - odpowiedziałem z uśmiechem.
- Fornal jest trochę niepełnosprawny umysłowo i myślał że jak włoży papier do nosa to wszystko się mu zatka. - zaśmiał się Kochanowski. No i po co ja mu o tym mówiłem.
- Debilu nikt nie musiał wiedzieć. - kopnąłem go w nogę pod stołem.
Chłopaki tylko się zaśmiali i wrócili do rozmowy o tym czy mówi się kluski czy makaron. Dyskusja trwała przez około dziesięć minut.
- Ma ka ron. Kluski to ty masz zamiast mózgu idoto. - wykłócał się Kaczmarek.
Gdy tylko otworzyłem usta by coś powiedzieć, poczułem że ktoś szturcha mnie w ramięb od tyłu. Obróciłem się i ujrzałem jednego z trenerów.
- Chodz na chwilę Tomek. - powiedział, po czym zaprowadził mnie na korytarz. Tam stał już Huber. Oco znowu chodzi?
- Panowie mam dla was źle wieści. Od razu mówię że nie była to moja decyzja. Ani nikogo że sztabu trenerskiego. - westchnął - Zadzwonił do nas trener Jastrzębskiego węgla. No i tak jagby poprosił żebyście byli razem w pokoju. Bo musicie się polubić jeśli macie razem grac w klubie.
Chyba go pojebało.
__________________________________________
mega realna sytuacja xddd
przepraszam że dosłownie powiedzialam że beda rozdziały a potem zniknielam na prawtycznie dwa miesiące 😬😬
ALE juz zaczelam nawet następny wieeeeeec noogólnie to rodzial napisany na szybko, nie sprawdzony + mega nierealne sytuację xdd
ale przynajmniej nie jest taki krótki jak wcześniejsze 🥳
w przeprosinach mam dla was super zdjęcie tych misiakow
NO PATRZCIE JAK SIE NA NIEGO GAPI Z MIŁOŚCIĄ
CZYTASZ
He's NOT my boyfriend!!
Teen Fiction➡️ opowieść w celach humorystycznych ⬅️ prawie wszystko w tej książce to fejk i nie jest zgodne z prawdą xd przez cały czas jest 'point of view' (pov.) Tomka bo tak se wymyśliłam i idk wsm T.Fornal x N.Huber