14

204 18 26
                                    

A/N wiem że rodzice fornala to wspaniali ludzie, więc wiedzcie ze robię to tylko i wyłącznie dla fabuły. wszystko tutaj to fejk ‼️‼️

W końcu nastał dzień finałów. Byłem w cholere zestresowany. Nie tylko samym meczem, lecz tym jak wypadnę pod względem umiejętności.

Powodem do obaw była moja własna rodzina, mianowicie rodzice.

Przyjechali do Paryża tylko na dwa dni i jeden z nich poświęcają mi, no bardziej poświęcają go na oglądnięcie meczu. Nie rozmawiałem z nimi od wygrania brązowego medalu vnl. Nie przyjechali wtedy, ale Janek zadzwonił i przez chwilę udało mi się z nimi porozmawiac.

Nie byli do końca zadowoleni z trzeciego miejsca, ale blacha to blacha.

Największy problem zawsze ma ojciec. Jak to sam mowi nigdy nie był że mnie całkowicie dumny.

Ale teraz wreszcie jest moja szansa. Wygramy olimpiadę, będziemy mistrzami świata i wreszcie będą że mnie dumni.

Nie mówię że są jakimiś okropnymi rodzicami, poprostu nie są idealni.
Robili różne rzeczy które doprowadzały mnie do smutku lub nawet płaczu, ale dalej są moimi rodzicami.

Pamiętam jak po pierwszym dniu szkoły czekałem pod budynkiem podekscytowany żeby opowiedzieć im wszystko gdy mnie odbiorą, lecz to nigdy nie nastało. Zapomnieli o mnie i musiałem wracać sam, po tym jak uświadomiłem sobie, że nie mają zamiaru się zjawić. Droga ze szkoły do domu nie była najdłuższa, lecz dla 7-letniego dziecka była to najstraszniejsza podróż w życiu.
Z racji na to że był wrzesień, zaczęło padać i do domu wszedłem cały mokry. Chciało mi się płakać, było mi zimno i już w ogóle nie byłem podekscytowany tamtejszym dniem. Matka nakrzyczała na mnie za wniesienie wody do mieszkania i musiałem wszystko posprzątać.

Ojciec zawsze strasznie naciskał na sport. Z początku na piłkę nożną, lecz po ukończeniu 4 klasy podstawówki zmieniło się to na siatkówkę.

Matka natomiast, na oceny. Gdy wracałem po męczącym treningu, zaciągała mnie do książek i kazała powtarzać materiały z ostatnich lekcji.

Lecz gdy zostałem powołany do kadry jako nastolatek, odpuściła. Mając 16 lat dalaczylem do polskiej kadry juniorów. Kilka lat pozniej zostałem okrzyknięty mianem "złotego dziecka" lecz moi rodziciele nie byli z tego za bardzo zadowoleni, ponieważ łączyłem ten tytuł z Kuba Kochanowskim, moim najlepszym przyjacielem.

Moje rozmyślania przerwał mi Kurek wbiegając nam do pokoju.

- Ding. Dong. - wyrecytował dumnie budząc przy tym Norberta.

- No i co ty robisz? - wymruczał w poduszkę Huber odwracając się na drugi bok.

- Budzę was. Wstawać. - odwrócił się na pięcie kierując się w stronę drzwi, lecz nagle się zatrzymał. - A czemu wy nie spicie w jednym łóżku?

- Eee.. No bo nie. - odpowiedziałem zestresowany. Podczas gdy norbert wrócił do spania.

- A no ok. - wzruszył ramionami i wyszedł.

Po kilku minutach byłem już gotowy do wyjścia, natomiast Huber ani trochę. Dalej leżał w łóżku i najprawdopobnie spał.

- Wstawaj. - powiedziałem na co ten nawet nie zareagował.

- Wstaaawaj. - przeciągnąłem podchodząc trochę bliżej.

- Wypierdalaj. - odmruknął obracając się na drugi bok.

- Cymbale, spóźnisz się. - gdy nie wywołało to w nim żadnej reakcji, zacząłem szarpać go za nogę.

- No, kurwo. - nie przestawałem, próbując zmusić go do wstania.

He's NOT my boyfriend!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz