Nastepnego dnia zaplanowany był mecz z Egiptem. Wiedząc że przeciwna drużyna nie jest najtrudniejszym przeciwnikiem, nie stresowałem się ani trochę.
Rano mieliśmy trening, a o siedemnastej zaczął się mecz. Pierwsze dwa sety poszły nam gładko i praktycznie bezproblemowo.
Pod koniec drugiego seta, razem z Bieńkiem skoczyliśmy do bloku. Skuteczny to on nie był lecz w trakcie lądowania złe upadłem na lewą kostkę. Szybko złapałem się siatki by nie upaść i w odruchu na pomoc przyszedł mi jakiś randomowy Egipcjanin z drugiej strony siatki.
Złapał mnie za ramiona i pomógł usiąść bym jeszcze bardziej nie uszkodził sobie kończyny. Coś tam do mnie biadolił, ale nie usłyszałem żadnego słowa przed wysokie decybele w hali. Po krótkim czasie łapania się za kostkę z bólu, przybiegł do mnie Huber i za nim sztab medyczny czy tam jakąś inną pielęgniarka.
Norbert szybko pogonił egipcjana i zwrócił się do mnie.
- Tomek wszystko dobrze? Nic sobie nie zrobiłeś? Co cię boli? Spadłeś na kostkę? To przez kogoś z Egiptu? Ten skurwiel ci coś zrobił? Bo jak tak to dostanie taki wpierdol że-
- Wszystko ok, poprostu złe upadłem. - przerwałem mu, odpowiadając na pytania. W trakcie całego incydentu nie było go na boisku, więc pewnie nawet nie patrzył co się dzieje i teraz nie ma pojęcia co mi się w ogóle stało.
Zostałem wyprowadzony z boiska i resztę meczu przesiedziałem na ławce.
***
- W sumie to łatwo z nimi. - prychnął Śliwka, który nawet nie wszedł na boisko, siedząc obok mnie oglądając końcówkę meczu. - A tak w ogóle to jak kostka?
- Boli w chuj. - odpowiedziałem, wpatrując się w Hubera który będzie zmuszony wyniesc mnie z tej hali, bo z jedną nieczynna nogą sobie sam rady nie dam.
Gdy chłopaki skończyli mecz wynikiem 3:0 dla nas, wreszcie mogliśmy wracać.
- Dobra weź Tomka zanieś do szatni i będzie g. - poinformował "mojego chłopaka" Bieniek, klepiąc go po plecach.
Wyższy bez słowa podszedł do mnie, schylił się i jednym ruchem podniósł do góry.
- Kurwa może byś uprzedził co?! - podniosłem głos lekko wystraszony nagłym zmienieniem pozycji.
- Zamknij się bo za chwilę sam będziesz zapierdalał na jednej nodze do szatni. - warknął wychodząc z hali.
***
Huber był zmuszony nosić mnie wszędzie do momentu gdy wróci pielęgniarka lub fizjo i dadzą mi jakieś badyle do chodzenia albo inne gowno bym nie wywalał się na prostej drodze.
Postanowiliśmy raz w życiu być normalni i nie opijać się po dzisiejszym zwycięzctwie, tylko po jednym piwku.
Siedzieliśmy u Semeniuka do północy po czym głos rozsądku nazywany Bartkiem kurkiem rozkazał nam powrót do pokoi.
Z pomocą kochanowskiego doskoczyłem na jednej nodze do jego pokoju bo mieliśmy zamiar trochę poplotkować.
Chcąc sprawdzić godzinę spojrzałem na telefon. Na ekranie wyświetliło mi się o wiele więcej powiadomień niż zazwyczaj. Na początku sprawdziłem instagrama i chwilę po włączeniu aplikacji chciałem wyrzucić telefon przez okno.
- Japierdole Japierdole Japoedole Kuba! - wrzasnąłem czołgając się w jego stronę.
- Co ci się dzieje? - zapytał zdziwiony, lecz gdy pokazałem mu ekran mojego telefonu też mu odjebało. - O kur zapiał.
Na instagramie znajdował się post dwoma zdjęciami. Wszystkie zawierały w sobie mnie i Norberta. Pierwszy z dzisiaj jak ma mnie na swoich plecach, a drugi jak trzymamy się za ręce.
(dop.aut. PRZEPRASZAM MUSIALAM )____________________________________
dziendobryyyyyy
nam jakiś taki zjebany ten rozdział ale napisany na angliku
sram się trochę bo pierwszy rok w liceum dopiero ale wsm to mega ez narazie
więc będzie mniej (i tak jest mało ale ok)
rozdziałówNIESPRAWDZONY‼️‼️
CZYTASZ
He's NOT my boyfriend!!
Teen Fiction➡️ opowieść w celach humorystycznych ⬅️ prawie wszystko w tej książce to fejk i nie jest zgodne z prawdą xd przez cały czas jest 'point of view' (pov.) Tomka bo tak se wymyśliłam i idk wsm T.Fornal x N.Huber