Jimin
Znów był poniedziałek a irytujący dźwięk budzika nie pozwalał mi zostać ani chwili dłużej w moim ciepłym łóżku.
Mimo zmęczenia i pulsujących skroni, wszystkie zajęcia a nawet i test z fizyki poszły mi dobrze.
Aktualnie gotowałem obiad dla mnie i rodziny z którą mieszkałem - był poniedziałek i państwo Armstrong późno kończyli pracę, więc pomyślałem że chociaż raz w życiu zrobię dla nich coś pożytecznego.Nagle zobaczyłem wiadomość od „tajemniczego" motocyklisty - który swoją drogą podał mi już swoje imię. Chłopak nazywał się Justin.. w ostatnim czasie mój kontakt z nim się.. diametralnie zmienił. Starszy w jakiś sposób zwrócił na niego moją uwagę i nie potrafiłem go zostawić! Kilka razy spotkaliśmy się by wyjść i porozmawiać na wszelakie tematy, czułem się jakbym go znał.. lecz nigdy jeszcze nie zobaczyłem jego twarzy.. i to trochę mnie przerażało.. Justinowi zdarzało się łapać mnie za rękę lub przytulać.. a ja nadal nie wiedziałem dokładnie kim jest.. nigdy nie potrafiłem zrozumieć czemu nie chciał zdjąć swojego kasku.. przecież jego wygląd w żaden sposób nie zmieni naszej relacji, więc czemu tak bardzo się tego boi?
Chłopak chciał się spotkać.. można nawet powiedzieć że nalegał by się spotkać i wiedziałem że nawet jeśli odmówię, to zaraz usłyszę motocykl zatrzymujący się pod moim domem.. i kolejną głupia sytuacja - starszy zna mój adres ponieważ odwoził mnie kilka razy do domu..
Jeśli tak dalej pójdzie to państwo Armstrong nie będą zadowoleni.. moi rodzice tym bardziej! - pomyślałem zerkając znów na ekran telefonu.. odpisałem mu że nie mam dużo czasu ale jeśli chce to mogę wyjść przed dom na chwilę. Oczywiście chłopak nie byłby sobą gdyby mi odmówił i moment później usłyszałem już parkowanie na podjeździe. Szybko wyłączyłem kuchenkę by nie spalić sosu i wyszedłem na zewnątrz.
- gdybym wiedział że pracujesz jako kucharz to dawno bym cię zatrudnił- usłyszałem jego ciepły głos stłumiony przez kask. Od razu zrozumiałem z czego się śmiał..
Zapomniałem ściągnąć fartucha kucharskiego.. który przy okazji nie jest w ogóle męski..- bardzo zabawne! Ty za to zarabiasz przez zakochanych fanów chociaż idealnie byś się nadawał do cyrku!- skrzyżowałem ręce na klatce.
- ooh widzę że ktoś tu jest nie w humorze..- zaśmiał się i podszedł do mnie.- jak ci mogę go poprawić? - zapytał głosem w którym nie było słychać sarkazmu.
- dziwnie zabrzmiała ta propozycja- mruknąłem odsuwając się.
- to ty o tym pomyślałeś nie ja- zaśmiał się- nigdy bym nie przypuszczał że w tej głowie są takie brudne myśli.
- nie ma! To przez ciebie!- odpowiedziałem sfrustrowany.
- masz jakieś wizje ze mną? Czy jakieś fantazje? Dlatego to przeze mnie?- chłopak ciągną swoje przekomarzania.
- przestań!- uderzyłem go w ramię a cała moja twarz a nawet uszy zmieniły odcień na czerwony.. starszy jedynie zaczął się głośniej śmiać, przynajmniej jednemu z nas się to podoba..
- taki delikatny ale jak uderzy to wcale nie tak lekko- zaśmiał się zakrywając się rękoma podczas gdy znowu planowałem „atak"
- potrafię mocniej jeśli chcesz to możemy sprawdzić- powiedziałem sarkastycznie.
- już się tak nie denerwuj.- poczułem jego dłoń w moich włosach.
- Justin? Kiedy mi pokażesz swoją twarz..? Czuję się dziwnie kiedy spotykam się z kimś zamaskowanym- westchnąłem.. chłopak przez chwilę nic nie odpowiedział.
- już niedługo, obiecuję- zjechał dłonią na mój policzek.
- to dziwne..- spojrzałem w bok.
- jeśli cię to pocieszy to.. mogę ci trochę pokazać..- zaproponował.
- nie chcę żebyś się do czegoś zmuszał, więc może n- nie dokończyłem ponieważ chłopak podniósł swój kask dzięki czemu mogłem zobaczyć jego usta..
- teraz zadowolony?- uśmiechnął się.. nie wiem skąd ale kojarzyłem go.. pod wargą miał specyficzny pieprzyk..
- tak.. zadowolony- zaśmiałem się i znowu poczułem ciepło na policzkach..
Zapadła pomiędzy nami cisza.. może skończyły się tematy.. lub po prostu to ja wpadłem w wir myśli..
Nagle zauważyłem że chłopak się do mnie przybliżył.. ciągle się przybliżał.. zacząłem się stresować i nie wiedziałem co powinienem zrobić..- Park pieprzony Jimin!- usłyszałem znajomy głos i szybko spojrzałem w bok odsuwając się od motocyklisty. Kim Taehyung..
- Boże..- westchnąłem a Justin szybko poprawił swój kask.
- kto to?- zapytał odchrząkając.
- Kim Taehyung, mój przyjaciel który ma świra na twoim punkcie.- mruknąłem spoglądając na przyjaciela który zatrzymał się obok nas z założonymi ramionami.
- czemu o niczym nie wiem?- zapytał naburmuszony.
- mniej wiesz, lepiej śpisz!- wywróciłem oczami.
- Ale żeby mi nie powiedzieć że spotykasz się z night rider'em?!
- tylko nie ta głupia ksywka, skręca mnie od niej, nazywam się Justin- podał mu rękę a Tae zamrugał zaskoczony.
- Kim Taehyung, miło poznać.- uścisnął jego dłoń niepewnie.
- okej jak już się znacie to ty idź do domu a ty chodź, zlaliśmy test z Fizyki to teraz będziemy się uczyć- westchnąłem łapiąc przyjaciela za nadgarstek.
- skąd wiecie że nie zdaliście?- zapytał a my spojrzeliśmy na niego zdziwieni.
- a co? Znacz Pana Jeona?- zapytał Tae ciekawsko.
- nie znam.. ale to.. znajomy.. mojego przyjaciela..- odpowiedział podchodząc do swojego motocykla.- w takim razie, do zobaczenia!- pomachał mi odjeżdżając.
- przez ciebie się nawet z nim nie pożegnałem..- powiedziałem z wyrzutem.
- Ale przynajmniej nie pocałowałeś jakiegoś randoma- wzruszył ramionami idąc w stronę salonu.
- aha, bo tobie wolno a mi nie? Super!
- wolno ci, ale nie kiedy gość ci nie pokazał swojej twarzy, to głupie wchodzić w taką relacje!
- obiecał że niedługo pokaże.. po za tym ufam mu..
- skąd masz pewność że to co mówi to prawda? Ja go skądś kojarzę, a żadnego Justina nie znam!
- dobra Tae, nie histeryzuj.. i tak nic z tego nie będzie, kazałeś mi się bawić a teraz wszystko utrudniasz!- wyraźnie nie byłem zadowolony.
- kiedyś mi podziękujesz- wyciągnął z plecaka swoje książki.
- na pewno nie- odpowiedziałem od razu idąc do kuchni by dokończyć obiad.
Może i to co mówił Tae było prawda.. ale Justin wydawał się być.. inny niż wszyscy.. wydawało mi się że mu na mnie zależało.. a przez toksyczną relacje w której byłem bardzo szybko się do innych przywiązuje..
- Tae..? Nie bądź zły.. ja po prostu już sam siebie nie rozumiem..- poszedłem do salonu siadając obok starszego.
- Jiminie.. ja cię rozumiem.. ale ty też musisz zrozumieć mnie.. jesteś dla mnie jak młodszy brat i martwię sie.. twoi rodzice by mnie zabili jakby coś się tobie stało.. ja sam bym się z tym źle czuł..- wyjaśnił przyciągając mnie do uścisku.
Nic mu na to nie odpowiedziałem.. może i miał racje..?
~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam za brak rozdziału w zeszłym tygodniu, nie wiem czy będzie w następnym bo będę miała urwanie głowy. Kocham<3

CZYTASZ
Teacher's Pet || Jikook ||
FanfictionO Park Jiminie który wraz z najlepszym przyjacielem poleciał na wymianę do Ameryki z myślą że jedyne co się zmieni to kraj, otoczenie i język. Lub o Jeonie Jeongguku czyli zawsze poważnym nauczycielu u którego problemy ma połowa szkoły, ale jednocze...