roździał 13

84 4 0
                                    

Pov Astrid :

Wstałam rano chwyciłam do ręki telefon i podświetliłam ekran na którym widniała godzina dziesięć po dziewiątej i wiadomość .

Od cep : dzień dobry złośnico, wyspana?

Od złośnica : hejka cepie, tak a ty?

Zamiast wiadomość w pokoju wybrzmiał dzwonek mojego telefonu , wyciszyłam go i odebrałam połączenie.

Pogadałam chwilę z zaydenem .

Po rozmowie wstałam z łóżka, wzięła chłodny prysznic po którym wybrałam ubrania i pomalowałam się delikatnie.

Zeszłam do lobby gdzie umuwiłam się z cepem i poszliśmy na śniadanie.

Wziełam drewnianą tace i postawiłam na niej talerz jednak już po chwili zabrał ją zayden.

-pomogę ci, na co masz ochotę? -zapytał z uśmiechem na ustach.

Chciałam zabrać mu tace i sam się obsłużyć ale nie chciałam być dla niego nie miła kiedy oferuje mi pomoc.

-sałatkę i może świeżo wyciskany sok z pomarańczy.

-tylko to? -zapytał zdezoriętowany małą ilością.

-to mi wystarczy - piwiedzłam przechwyciłam tace i oddaliłam się do stolika na zewnątrz zostawiając chłopaka samego.

Usiadłam na krześle i powoli jadłam dopóki w szklanym drzwiachnie pojawił się zayden który się do mnie dosiadł.

Podniusł jeden z talerzy że swojej tacki i postawił go na mojej.

Na talerzu leżała porcja naleśników za winię tych w rulony, polanych sosem karmelowy i posypanych malinami i borówkami.

Odsunęłam od siebie talerz z naleśnikami pod pretekstem, że się najadłam sałatką mimo iż z talerza prawie nic nie zniknęło.

Upiłam łyk soku i odsunęłam się od stołu, wyszłam z hotelu i dosłownie po kilku sekundach usłyszałam czyjeś kroki .

-zaczekaj! - wrzeszczał za mną zayden.

Przystanęłam na chwilę i od wruciłam się w jego stronę.

-trzymaj, oddasz mi kiedyś. -mówiąc to podał mi swoją bluzę którą natychmiast włożyłam bo faktycznie wiało.

-dzięki, ale chce być... -nie dokończyłam bo chłopak mi przerwał.

-możemy pogadać, szczerze? -zapytał a ja wiedziałam jaki temat poruszy.

Skinęłam głową i ruszyłam przed siebie.

-masz problemy z odżywianiem? -spytał prosto z mostu.

Zatrzymałam się na chwilę przymknęłam powieki .

-to przeszłość. - skłamałam.

-nie kłam!

-nie kłamie. -warknęłam.

-dobra w takim razie idziemy na burgery i łódeczki. - wzią mnie na podstęp.

Wywruciłam oczami i usiadłam na skalę przy wodzie.

-okej, to teraźniejszość. -powiedział, i ruszyłam przed siebie licząc , że da mi spokój.

-chcesz żeby ci pomuc? - wzdrygnęłam się na jego ofertę.

Kontynuować temat przez jakieś czas aż wkońcu nie wytrzymałam i kazałam mu ********** bo chce pobyć sma.


𝓣𝓱𝓮 𝓒𝓪𝓶𝓹 𝓵𝓸𝓿𝓮 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz