rozdział 18

98 4 0
                                    

Pov Astrid : 

Chłopak Przyciągną mnie do siebie za talię i złożył kilka pocałunków na mojej szyi po czy zaczął mnie namiętnie całować.

Na sam koniec złożył szybki pocałunek na czubku mojej głowy i odpłyną.

***

Alarm w moim telefonie zadzwonił po raz trzeci, co oznaczało, że jesteśmy spuźnieni o 15 minut.

Zerwałam się z łóżka i włożyłam wczorajsze ubrania, zayden wciąż spał ,więc wykorzystałam ten moment aby się ulotnić.

Wiedziałam, że nie powinniśmy do tego dopuścić ale w końcu bez ryzyka nie ma zabawy.

Dziewczyny były na mnie wściekłe za to , że nie powiedziałam im o mojej wizycie u zaydena a one się martwiły czemu się absolutnie nie dziwiłam.

Przez to całe zamieszanie dopiero po powrocie do pokoju poczółam jak bardzo boli mnie głowa.

Złapałam się za skromnie i zaczęłam je delikatnie masowć, jednak nic to nie dało.

-Astrid? Wszystko gra?-słyszałam stłumiony głos Amy.

Pokiwałam głową i wtedy przed oczami mi pociemniało.

Upadłam na podłogę.

***

Kurwa.

Stałam w ciemnym tunelu a na jego końcu widniała czarna postać.

Zaczęłam zmierzać w jej kierunku a kiedy zoriętowałam się, że to mój zmarły ojciec zaczęłam biec w jego stronę, że potykałam się o własne nogi.

–tata!

–Astrid!

–tato błagam wróć do mnie, nie chce bez ciebie żyć. Leo codziennie za tobą płacze zresztą jak my wszyscy.

–chciałabym ale mnie już nie ma skarbie.

–dlaczego wtedy weszłam do jego cholernego budynku!? – wrzeszczałam a w moim tonie słychać było rozczarowanie i wyrzuty.

–przepraszam, ja musiałem uratować to dziecko.

Żuciłam się na jego szyję i mocno przytuliłam.

–kocham cię tato! Obiecaj że jeszcze się spotkamy.

–obiecuję, kocham cię. A teraz wracaj, napędziłaś im niezłego stracha. Wszystkiego najlepszego córciu.

–dziękuję – odpowiedziałam ledwie słyszalnie i znów odleciałam.

Otworzyłam oczy po czym je zamknęłam, zamrógałam kilka razy nim przyzwyczaiłam się do światła.

-Astrid wszystko gra? - napadła mnie anaja.

Po pokóju rodzie się dziwięk pukania do drzwi, potem ktoś nacisną klamkę.

-ty wariatko! Ty cholerna kretynko wiesz jak się bałem!? - zayden niemal wbiegł do pokoju i położył się obok mnie na łóżku po czym zaczą namiętnie całować.

-Przepraszam. -spuściłam wzrok a on przestał mnie całować.

-nie przepraszaj.


𝓣𝓱𝓮 𝓒𝓪𝓶𝓹 𝓵𝓸𝓿𝓮 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz