one-shot | Becoming Eris / Eryk & Otis

24 2 8
                                    

hurt/comfort Eryk Otis becoming best friends fanfiction go
Czyli co by było gdyby...
Pierwsze dwa akapity zostawiam takie same jak Alchemik je napisał :>

(*'ー)ノ(ノд')

Eryk, wychodząc wykąpany z łazienki, spojrzał na swojego towarzysza, Otisa. Siedział na łóżku i nożykiem wycinał dziury w swojej czarnej koszuli. Miał ich już parę wzdłuż rękawów. Również kilka agrafek z poprzednich ubrań było przypiętych losowo na koszulce.

Ziewając, Eryk położył się na łóżku. Po chwili patrzenia w ciszy na drewniany sufit, zerknął na Otisa odkładającego nóż na komodęi przyglądającego się swojej koszuli z prawdziwą dumą. Lekki uśmiech zawitał na jego twarzy - i Eryk mimowolnie sam uniósł kącik ust, widząc go szczęśliwym.

Otis podniósł wzrok znad swojej kreacji i spotkał dziwnie wesołe spojrzenie Eryka. Ten, starał się ukryć nietypowy dla siebie okaz uczuć.

- Czy ty się u-

- Przywidziało ci się - uciął Eryk, wracając do gapienia się w sufit.

Otis położył koszulę na łóżku i, ociągając się, podszedł do łóżka Eryka. Blondyn dalej unikał kontaktu wzrokowego i dopiero gdy Otis kucnął przy nim, wpatrując się w bok jego głowy, ten uraczył go swoim spojrzeniem.

- Dzień dobry - skwitował Otis.

- Zostaw mnie.

- Nie powinieneś wstydzić się okazywania emocji. Dzięki temu widać, co naprawdę czujesz.

- Ja pierdolę, Otis... - Eryk prychnął, przeciągając samogłoski z wyraźną irytacją, zrywając się przy tym do siadu. - Nie prosiłem cię o rady, okej? Nie wiem, co sobie ubzduraliście wszyscy o tej całej m i s j i, ale mam dość że zachowujecie się, jakbyście mnie znali! Radzę sobie sam. Zawsze radziłem sobie sam i wszystko było dobrze. I nikt nigdy nie próbował mieszać się w moje sprawy. Jesteśmy tylko jakąś popieprzoną drużyną, staram się z wami gadać, bo nie ma tu nikogo innego, z jakiegoś głupiego powodu tu wszyscy trafiliśmy i mam dość tego, że... próbujesz się ze mną przyjaźnić.

Mam dość, że zaczyna mi na tobie zależeć.

Otis siedział chwilę w milczeniu. Ufał Erykowi i skłonny był podążać za jego rozkazem, ale nie na tyle, żeby go teraz zostawić.

- Nikt nie poświęcał ci uwagi. Teraz, w tym świecie, nie jesteś sam, wszystkich nas łączy wspólny los. Może być inaczej, ale musisz pozwolić, żeby ci pomóc.
- Nie potrzebuję pomocy.
- Dość wyraźnie potrzebujesz.

Eryk spojrzał mu w oczy. Otis nigdy nie wyrażał się w ten sposób, równie asertywnie i pewnie. Patrzył spokojnymi ślepiami na swojego kompana, starając się przekonać go do swoich słów. Eryk czuł, jak na drodze do ostego widzenia stają mu napływające łzy.

- Ja... Przepraszam. Nie powinieneś teraz na mnie patrzeć. - Zaczął przecierać oczy, odwracając się do ściany.

- Eryk... - westchnął cicho Otis, siadając na łóżku. Położył dłoń na plecach Eryka, usiłując dać mu wsparcie, jednocześnie sprawdzał, z czym czuje się komfortowo.

- Ja... to wszystko- ja nie chcę tego czuć. Tego, wszystkiego - wydukał Eryk łamliwym głosem. Otis przysunął się bliżej i pochylił, żeby widzieć jego twarz. Patrzył na niego uważnie, zatroskany kreślił kółka wnętrzem dłoni na plecach przyjaciela. Eryk skulił się znacząco - w tej pozycji wydawał się mniejszy od Otisa. Drżała mu warga, a zaczerwienione oczy wpatrywały się w pościel.

Otis przeniósł dłoń na ramię Eryka i objął go ramieniem, przyciskając głowę do jego głowy. Eryk niemrawo podniósł wzrok na Otisa I pochylił głowę, po czym obrócił się w stronę przyjaciela i wtulił się w niego, chowając twarz w jego torsie. Otis, z początku zaskoczony nagłą zmianą, zamknął Eryka w ciasnym uścisku.

- Nikt z nas nie chce cię skrzywdzić.

- Wiem, ale... Nie potrafię. Nie potrafię tego przezwyciężyć. Tego, co mówi mi, że powinienem cię odepchnąć.

- Wiesz... - Otis zrobił wymowną pauzę. - Całkiem nieźle ci idzie, dalej tu siedzę. Wiem, że to trudne, ale powoli będziesz w tym lepszy, jeśli dasz się sobą zaopiekować-

- Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałem - wypalił Eryk niemal od razu, jakby tylko czekał, żeby to z siebie wyrzucić. - I... ostrzegam, że będziesz miał mokrą koszulę...

- Jeśli to jest cena za moment przełomowy w twojej wewnętrznej drodze, to jestem na to poświęcenie gotowy. Moja druga koszula na mnie czeka.

Eryk przechylił głowę, by spojrzeć ponownie na spoczywające na łóżku ubranie.

- Jest bardzo spoko. Jestem... - Eryk z powrotem wcisnął twarz w brzuch Otisa, nieprzyzwyczajony do wrażliwości, którą siłą z siebie wyciskał. - Kiedy zobaczyłem, jak jesteś z siebie dumny, z tego co zrobiłeś... Nie byłem w stanie też nie poczuć dumy - wymamrotał, tłumiony przez materiał koszuli Otisa. Ten, głaskał spokojnie jego plecy, pozwalając mu się wygadać ze wszystkiego, co trzymał w sobie od czasu rozpoczęcia podróży.
Ich chwila wspólnej samotności w czterech ścianach hotelowego pokoju została przerwana propozycją Eryka o wyprawie w celu odnalezienia świątyni. I chociaż Otis zawahał się, nie chcąc pozbawiać Eryka komfortu, który się między nimi wytworzył, jeśli przygoda była tym, co go uszczęśliwi - Otis mógł stać się i Indianą Jonesem.

❝PŁONĄCA FALA❞ Serce EteruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz