Ponieważ alchemik spytał mnie o reakcję Eryka na wyznanie Dagie, pomyślałem, że napiszę krotki oneshot, w którym uczucie Dagie jest odwzajemnione... ale jakim kosztem.
Enjoyyy
Uwaga toxic Eryk, ale serio toxic dla Otisa, toxic w sposobie radzenia sobie ze stratą... ogólnie pain****
Wojna w końcu się skończyła.
Eryk obserwował wszystkich zebranych, których leczono z obrażeń w rozstawionych namiotach.
Z jego dłoni dalej tryskały elektryczne wiązki, przypalające lekko jego skórę, lecz adrenalina, płynąca przez jego ciało jak wzburzony strumień, nie pozwalała mu poczuć bólu. Chodził w kółko, próbując opanować swoją moc, szepcząc pod nosem uspokajające mantry i mechanicznie kontrolując własny oddech. Miał w głowie mętlik, a jednocześnie całkowitą pustkę. Próbował przypomnieć sobie, co po kolei robił, by jakoś uporządkować w glowie to, co się przed chwilą wydarzyło.
Nic z tego nie działało.
Nic nie mogło usprawiedliwić, wyjaśnić tego szaleństwa. Nic nie dawało odpowiedzi na pytanie, czemu nie mógł zachować zimnej krwi, tak, jak to zawsze robił.
Ludzie oczekiwali od niego, że będzie przywódcą, twardo stąpającym po ziemi, wydającym rozkazy. Był obecnie jedynym żywiołem, który uszedł cało, a jednak...
Coś było nie tak.
Trzymał się z dala od poszkodowanych, żeby rozżarzone iskry nikogo nie dotknęły. Otis odpoczywał w jednym z namiotów; jego skóra była rozgrzana, a naelektryzowane włosy stanęły dęba kilkanaście minut temu i dzielnie trzymały pion. Eryk uśmiechnął się niemrawo - jego przyjaciel był cały, ale nawet on nie potrafił ukryć bólu, który zwykle przysłaniała jego łatka bezemocjonalności. Otis cierpiał i wyglądało to na coś więcej niż wstrząśnięcie po zbyt szybkiej podróży.
Eryk musiał dowiedzieć się, co wprawiło Otisa w taki stan.
Zebrał całą siłę woli, jaką mógł w sobie przywołać, i ruszył pewnym krokiem w stronę wampira. Roztrzepane, czarno-zielone włosy pokryte były spływającym z jego czoła potem, a ręce, zaciśnięte na materiale podziurawionej koszulki, drgały nieustannie.
Eryk wyrwał go z transu, kładąc zimną już rękę na ramieniu chłopaka.
- Już dobrze, jestem tutaj - powiedział, nie odrywając zmartwionego wzroku od swojego przyjaciela. Ten wzdrygnął się lekko i niepewnie wyciągnął ramię w stronę górującego nad nim elfa.
Eryk zrozumiał; mocno objął Otisa, który skulił się, zamykając oczy. Nie chciał nic widzieć ani czuć, poza ciasnym objęciem przyjaciela.
Klepiąc Otisa po plecach, Eryk zastanawiał się, jak zacząć rozmowę. Czy powinien spytać, co się stało? Otis właśnie prawie zginął, to normalne, że był roztrzęsiony, ale elfa nie opuszczało przekonanie, że coś mu umknęło.
Zawsze, gdy nie wiedział, co zrobić, zastanawiał się, co na jego miejscu zrobiłaby najmądrzejsza, najbardziej rozsądna czy pełna empatii osoba, którą znał. I najczęściej pojawiającym się wówczas w jego głowie pytaniem było:Co zrobiłaby Dagie?
Eryk zamarł, poluzowując uścisk, w którym zamknął Otisa.
Dagie.
Zapomniał o Dagie.Odsunął się gwałtownie od przyjaciela, czując, jak zaczyna łamać mu się głos, gdy, panikując, wydusił z siebie:
- Otis, gdzie- -
Urwał, gdy ujrzał załzawioną, spuchniętą twarz, na którą po raz pierwszy wstąpił kolor - płaczliwa czerwień, rozlana na nosie i policzkach wampira.- Jej już nie ma z nami. Odeszła, tak jak mówiono nam, że w Ebvolacie też jest koniec. Jej koniec też przyszedł - wyszeptał.
Eryk puścił jego ramiona, zrywając się do pionu.
Zaczął mamrotać, co jakiś czas unosząc głos i zakrywając twarz ręką. Wydawał z siebie zdenerwowane, niekontrolowane dźwięki, z których Otis nie potrafił złożyć sensownego zdania. Porzucony, obserwował swojego przyjaciela, którego potrzebował teraz bardziej niż kogokolwiek - chciał, by zapewnił go, że wszystko będzie dobrze, odwrócił jego uwagę od chaosu panującego w jego głowie.
To Dagie zwykle przynosiła wampirowi komfort, gdy panikował.
Wiedział, że od Eryka nie może oczekiwać tego samego. Ale podczas gdy Otis trząsł się, a przed oczami przelatywały mu obrazy ostatnich sekund przyjaciółki, które zbyt wyraźnie widział,
Eryk syczał na siebie samego, powtarzając "no nie, to nie może być...".W końcu, elf wrócił wzrokiem do Otisa, ale tym razem na jego twarzy wymalowana była wściekłość.
- Wiedziałeś o tym! Wiedziałeś cały czas i nic nie powiedziałeś! Tylko siedziałeś tu, jakby coś ci się stało, a ona... Ona tam leży. Pewnie ją zabili, a mogliśmy ją uratować. Moglibyśmy, gdybyś nie sp-- Nie, no nie mogę - jęknął z irytacją, kiwając się niespokojnie na boki. - Czemu w ogóle tam byłeś?
Otis nie dowierzał.
- Czemu byłem... gdzie?
- Czemu, kurwa, spadłeś.Zapadła między nimi cisza, którą Otis był w stanie skomentować jedynie wymownym spojrzeniem zaczerwienionych oczu. On tak na poważnie?
- Wystarczyło, że miałem jednego pakującego się w kłopoty przyjaciela do ratowania.
Otis wciąż milczał. Z każdym słowem Eryka było coraz gorzej.
- Eryk, n--
- Och, zamknij się, Boże! Jedną rzecz zrób dobrze i przestań wpadać ludziom pod nogi.Wampir odwrócił wzrok. Przed chwilą panikował, ale na miejsce lęku wstąpił zawód. Zawód najbliższym przyjacielem, który wypluwał z siebie bez namysłu kolejne obelgi, podnosząc coraz to bardziej głos. W końcu, gdy zamilkł, a w jego oczach zatliły się iskry, przepływające złotą strugą pod skórą, Otis podniósł się z ziemi.
Stali może dwa metry od siebie, Eryk, wyglądający, jakby był gotowy do ataku i Otis, z zewnątrz spokojny jak zwykle.
- Stałeś się kimś innym. Kimś, kogo już nie poznaję - oznajmił drżącym głosem. - Nie będę cię prowokował i z drogi ci już zejdę.
Wampir nie odczekał na odpowiedź i odszedl pośpiesznym krokiem, czując na plecach gorąco kłującego spojrzenia Eryka, a na twarzy formujące się łzy. Dopiero, gdy zniknął za szczytami namiotów, szał Eryka opadł. Jego iskra spłonęła, a oczy przepełnił ból.
Miał jej tyle do powiedzenia.Nie wiedziała, jak bardzo doceniał jej towarzystwo. Jak imponowała mu jej wiedza, jej delikatne podejście, jej uspokajająca obecność. Chciał ten ostatni raz poczuć dotyk jej ramion, gdy żegnała go, w obawie, że nie spotkają się już po wojnie.
Tęsknił za momentami, gdy droczył się z nią, bo bała się brać udział w jego niebezpiecznych planach. Tęsknił za tym, gdy pokazała mu, na co stać jej moc - chociaż prawie wyrzuciła go w kosmos.
Wiedziałaby, co zrobić i nie pozwoliła, by potraktował tak Otisa.Stracił wszystko, co budował, odkąd pojawił się w Ebvolacie. Stał sam, pośrodku pustych już namiotów.
Nie został nikt, kto mógłby go uleczyć.
CZYTASZ
❝PŁONĄCA FALA❞ Serce Eteru
FantasyIle razy można napisać tę samą historię od nowa? Zgodnie z ostatnim podliczeniem, 27. Niedokończone opowiadanie, obecnie zbiór one-shotów oraz nowa opowieść. tenDrugiCzwarty / 2022, 2024 Na motywach serii "Serce Eteru" autorstwa /rozany_alchemik. Ok...