one-shot | Tracę wzrok / Eryk x Otis

36 3 27
                                    


Napisałem to w całości dzisiaj, bo miałem pomysł. Treść poniższego one-shota nie ma związku fabularnego z poprzednimi rozdziałami (i jednocześnie jest bardziej związana z oryginałem i pisana nieco innym stylem -> lepiej nie czytać chyba że przychodzisz z Żywiołów).

///////////

- Potrzebuję zegarka.
- Po co?
- W zasadzie to potrzebuję części.

- Często kupujesz coś tylko po to, żeby to rozwalić? - spytał Otis.

- Częścią nauki jest... - Zatrzymał się na chwilę przy stoisku. Postanowił wykorzystać to jako pretekst do zastanowienia się nad doborem słowa, które dorównałoby tym, jakich często używał jego przyjaciel, by opisać te najprostsze i te bardziej skomplikowane rzeczy. Trwało to jednak dość długo, by poczuł, że wszystkich zaraz znudzi jego niezdecydowanie i wzruszył jedynie ramionami. -...edycja.

- To całkiem interesujące. - Dagie chciała zajrzeć mu przez ramię, ale stojąc na palcach ledwie była w stanie dostrzec szyld straganu.

- Racja - zaczął Otis, podłapując temat. - Wcale nie tworzysz, tylko przetwarzasz. Używasz tego, co już istnieje, bo łatwiej ci modyfikować bez ryzyka, że zepsujesz coś od początku. Boisz się, że ci nie wyjdzie, wynalazco? - Dźgnął przyjaciela lekko w brzuch, na co ten zawstydzony odwrócił wzrok.

- Lubię moje roboty, okej? - Eryk wziął do ręki jeden z zegarków i spojrzał porozumiewawczo na sprzedawcę. Porozumiewawczo znaczyło upewnienie się, że głośny oddech nie wynikał ze złości, a z głębokiego snu.

Zarówno Dagie, jak i Otis nie byli pewni jego taktyk, ale żadne z nich nie zamierzało przekonywać go do uczciwości.

Eryk zaczął dobierać się do potrzebnych mu części już w drodze powrotnej do laboratorium. Zastanawiał się wtedy też czy w tym, o czym - choć wyśmiewająco - mówił Otis nie było czegoś prawdziwego.
Z rozmyślań wyrwał go nagły łomot.

Odwrócił się i tym samym zobaczył, że jego przyjaciele szli w dużo większej odległości od niego niż się spodziewał. Zaraz po tym spostrzegł, że właściwie - teraz nie szło żadne z nich. Stąd był w stanie dostrzec czerwoną burzę loków, z której wyrastała... zapewne ręka Dagie. Eryk przetarł oczy, ale po chwilowej ciemności widział znów tak samo niewyraźnie.

Podbiegł prędko do opartego o ramię dziewczyny Otisa i już w trakcie biegu lepiej zobaczył rozrzucone wokół nich pudła.

- Potknąłem się o kamień. Powinieneś sam nieść te części - parsknął Otis. Eryk obrzucił wzrokiem wygięte metalowe rurki. Nie pamiętał, kiedy kazałby komuś je nieść.

Dagie rzuciła mu zaintrygowane spojrzenie, po czym uniosła Otisa kilkanaście centymetrów nad ziemią swoją mocą.

- Wezmę go do zamku, będą wiedzieli czy nie zrobił sobie jakiejś ukrytej rany która obudzi dawną Królową... - Uśmiechnęła się na koniec, gestykulując tylko nieznacznie, żeby nie utracić koncentracji.

- Zabierz go do mnie, znajdę jakieś zaklęcie - odparł elf.

- Bezpieczne?
Eryk pokiwał głową.

- Wiecie, ja bym docenił po prostu miejsce, w którym nie muszę lewitować.

Na słowa Otisa pozostali zaśmiali się lekko zmieszani.

- Połóż go na łóżku. Pozbieram te rzeczy i zaraz do was dołączę.

***

Przejechał wzrokiem po szafce. Dla Kahlen. Kurkuma. Światła disco.

- Może to to? - Dagie wskazała na zamknięte naczynie stojące w zlewie. - Patrzyłeś już chyba wszędzie.

Eryk przyjrzał się pojemnikowi.

❝PŁONĄCA FALA❞ Serce EteruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz