ROZDZIAL IV

9 1 0
                                    

Co jakiś czas pytałam znajomych bądź ludzi będących na bieżąco z obecnymi sprawami, ale musiało się to nasilać tak bardzo, iż zaczęły się rozchodzić o mnie pogłoski. Były osoby, które mówiły o tym jak musiałam zwariować, ale szczerze miałam gdzieś co o mnie sądziono, ja tylko chciałam się dowiedzieć cennych informacji. Pilnowałam również Vivi. Jest wybuchowym człowiekiem, więc w takim stanie była zdolna nawet zamordować człowieka, a wątpię by potrzebowała niechcianych kłopotów. Trzymałam się z nią cały dzień, aż do końca lekcji. Czasami chciała mnie zabierać na zakupy, twierdząc, że dawno nigdzie nie wychodziłyśmy, jednak za każdym razem grzecznie odmawiałam. W sklepach nie potrzebowała niczyjej opieki, zawsze jej to poprawiała humor, więc o nic nie musiałam się martwić. Też miałam inne ważne sprawy... Musiałam na szybko poprawić swoją sytuację ocenową, jeśli hciałam nadal kontynuować pisanie książek.

『••✎••』

Po lekcjach wróciłam od razu do siebie. Rodzice definitywnie czekali na mnie, co mnie nieco zestresowało. Bałam się jaki temat będą chcieli poruszyć, w głowie miałam każde możliwe przewinienie, którego zdążyłam się dopuścić bez ich wiedzy. Stając w kuchni, przełknęłam głośno ślinę, patrząc niepewnie na mamę, a później na tatę. Na szczęście się okazało, iż martwiłam się niepotrzebnie. Mimo to, nadal nasza dyskusja była dość trudna, choć myślę, że bardziej dla nich niż dla mnie. Część rodziny znalazła się w nieprzyjemnej sytuacji, przez co potrzebowali pomocy. Zostałam poproszona o sprawdzenie swojej szafy i znalezienia ubrań, których nie będę dłużej potrzebować. Nawet się ucieszyłam, że mogłam wziąć udział w takiej akcji, przy okazji będę miała chwilę na odgrzebanie staroci i przypomnienia sobie dawnych wspomnień. Stanęłam przed największym meblem w swoim pokoju, otwierając pierwsze drzwi. Od razu zauważyłam masę ciuchów poskładanych w kostkę i ułożonych starannie na półkach. Wyciągnęłam kolejno małe stosiki, przeglądając każdą część garderoby. Niektóre z nich lądowały ponownie w szafie, niektóre obok mnie, bo musiałam się jeszcze zastanowić, czy mogę je oddać, a jeszcze inne wleciały od razu do worka. Zdejmując rzeczy z kolejnej części mojego małego ich zbioru odnalazłam swoją starą bluzę z kolorowym nadrukiem, która niegdyś była na mnie za duża, a teraz niemal w sam raz. Chciałam ją od razu przymierzyć, by stwierdzić czy wolę ją zatrzymać czy może oddać. Naciągnęłam na siebie materiał, wkładając ręce od razu do rękawów i przekładając głowę przez górę. Na długość była idealna, tylko moje dłonie chowały się w przydługawych rękawach. Uznałam to za zabawne, to trochę tak, jakbym chciała udawać bohaterkę z mojej książki. Nie miałam serca jej oddać, uznałam, że kiedyś sobie zrobię tydzień stylówek moich postaci. Zdjęłam z siebie ubranie wierzchnie, złożyłam i schowałam. Miałam jeszcze dużo pracy przed sobą, jeśli chciałam zapełnić przynajmniej połowę worka...

『••✎••』

Oddałam rodzicom wszystkie znaleziska ze skarbnicy tajemnic i zaszyłam się w swojej przestrzeni zwanej też pokojem. W planie miałam zasiąść w końcu przed książkami, zbliżały się kolejne testy, no i też coraz mniej czasu na powtórkę do poprawki. Otworzyłam podręcznik na kluczowym temacie, czytając treść strony. Nie trwało to długo, gdyż zaczęłam sobie wyobrażacie, co by było gdyby moje życie toczyło się w epoce barokowej albo gdyby nadal panowały czasy królów i książąt. Cicho westchnęłam, nawet przez pięć minut nie umiałam się skupić, no i chciałam robić coś o wiele ciekawszego. Spojrzałam na swój laptop, a później na godzinę na ekranie telefonu. Jeszcze wczesnie, długo by mi to nie zajęło... Zamknęłam wszystko co miałam przed sobą i sięgnęłam po komputer. Wpisałam hasło i zabrałam się do roboty

Tym razem czwartek, ta sama godzina co wasze, ta sama ulica i to samo uczucie. Kierowałam się do ośrodka całkiem sama, gdzie miałam wracać z jedną z dziewczyn, z którymi dzieliłam pokój. Ta jednak miała inne plany i znowu musiałam ją kryć. Jeśli mam być szczera, wydaje mi się, że żaden z opiekunów już nie kupuje tej samej śpiewki, jak to ona została w szkole, bo musi coś znaleźć, albo ma dodatkowe zajęcia. Miałam już dość kłamania, nawet nic z tego nie mając, ale cóż. Skręciłam, by nieco sobie skrócić drogę. Skoro miałam iść sama, to chociaż samodzielnie wybiorę, którą ścieżkę chcę obrać. Wielki błąd. Dosłownie za mną rozległy się kroki, ukradkiem tam spojrzałam. Nim mogłam jakkolwiek zareagować, czyjaś silna dłoń spoczęła na moim ramieniu.

-Tu jesteś. Mów mi wujku, znam twojego ojca, kazał mi cię odebrać. Chodź.- chciał mnie pociągnąć za sobą, ale się wyrwałam i odsunęłam.

-Przepraszam, ale chyba mnie pan z kimś pomylił...- zaczęłam drżeć. Panika ogarnęła mnie w całości, oddech przyspieszył, na skórze poczułam dreszcz.

-Ej, mała. Z nikim cię nie pomyliłem, chodź, twój ojciec mnie zabije, jak cię nie przyprowadzę do domu- złapał mnie za ramię, usiłując zabrać mnie ze sobą. Zaczęłam się szarpać, próbując się uwolnić z jego chwytu. Usłyszałam kolejne kroki, tym razem bardziej kobiece, a drugie jakby maszyny. Zza mojego napastnika wyłoniła się postać białej jak ściana przedtsawicielka płci pięknej z nożem w ręce. Naskoczyła na faceta wbijając mu nóż w plecy. Serce waliło mi jak szalone, zaczęło mi się kręcić w głowie. Prawie straciłam równowagę, dlatego odruchowo wyciągnęłam rękę, by się czegoś złapać. Nim zdążyłam, oboje z mężczyzną upadliśmy się ziemię. Ręka, którą chciałam dotknąć wyłoniła się z rękawa. Zauważyłam to dopiero wtedy, gdy próbując zepchnąć z siebie wielgachne ciało, a te ulegając mojemu dotykowi rozproszyło się na milion kawałków, nie pozostawiając po sobie nic, tylko stertę śmieci. Nawet nóż, który został w niego wbity nie nadawał się do niczego i nie możnabyło go naprawić.

-Nic ci nie jest dziewczynko?- usłyszałam tuż nad sobą. Podniosłam wzrok. To ta sama kobieta, to ona mnie cały czas obserwowała i to ona mi pomogła. Tak jakby.

-Wszystko w porządku?- zapytała ponownie, lecz ja byłam w zbyt wielkim szoku by nawet odpowiedzieć. Spojrzałam wokół siebie, narobiłam wielkiego bałaganu, nie pozostawiłam po sobie żadnego ładu.

-Nie mogłaś na mnie zaczekać, dziewucho? Działasz zbyt szybko, wiesz, że nie mogę się ruszać tak sprawnie jak ty. Mam już swoje lata, zapomniałaś?- jakiś robotyczny głos się odezwał. Zauważyłam coś w rodzaju małego, ledwo trzymającego się kupy robota.

-Dobra, stary złomie. Nie mów mi co mam robić, jeszcze trochę i ta mała miałaby o wiele większy problem. Ona może nam pomóc, więc nie narzekaj.- szatynka odpowiedziała swojemu kompanowi.

-Ona? Czy ty siebie słyszysz? To jakiś bachor, który nawet sobie sam nie poradził. Musiałaś zrobić za nią całą robotę- nie wzruszyło mnie nawet, że o mnie rozmawiali. Byłam na tyle oszołomiona, że gdyby ktoś by mnie spytał o imię, na pewno bym nie umiała na to odpowiedzieć.

-Mylisz się. Sama też by sobie poradziła. Jest na tyle silna, że wymazała z istnienia nawet moją broń. Przyjrzyj się uważnie, nie dziwi cię, że nie ma nigdzie w pobliżu ciała?- na te słowa gruchot rzucił okiem tu i ówdzie.

-Faktycznie.. Zamiast tego, jest tylko ten proch. Kiedyś widziałem podobne, zanim mi się udało tu przedostać... W Królestwie było ich pełno, każdy mieszkaniec mógł wymazać z istnienia wszystko co stanęło im na drodze...- swoimi ledwo sprawnymi nogami zbliżył się do niewielkiej kupki kwadratowych odłamków, leżących na ziemi. Wziął do ręki garść, przybliżając ją sobie do oka.

-Niewiarygodne... To ten sam typ. I mówisz, że ona to zrobiła?

-Nie, co ty. Oczywiście, że to moja sprawka. Po prostu ci nie mówiłam, że mam moce. Tak, ona to zrobiła! Nie wiem jak, ale jej się udało.

-Czyli jesteśmy z tego samego uniwersum. Cóż, panienko. Bardzo przepraszam, za to co powiedziałem, w każdym razie nie miałem na celu cię urazić.

Żadne słowa do mnie nie docierały. Patrzyłam na nich, jak nafaszerowana jakimiś lekami, obłąkana dziewczynka. Stan otępienia nasilał się.

-Chcę do domu... Do mamy...- cała dyskusja zakończyła się tymi słowami. Pozostała dwójka tylko spojrzała po sobie, a później znowu na mnie.

Pixelaration ─ Creepypasta Inspired StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz