ROZDIAL XIII

10 0 6
                                    

Po wczorajszym wieczorze Corion przypomniał mi, gdzie Pixal miała swój pokój. Było tak jak sobie wyobrażałam, jedno łóżko, szafka, szafa... Choć i tak większość to pusta przestrzeń. Rozglądałam się po pokoju. Chciałam zobaczyć co było w szafie, stanęłam przed meblem i otworzyłam drzwi. W środku znalazłam tylko kilka luźnych ubrań, większość zasłaniająca prawą rękę. Przeglądałam jej ciuchy przez chwilę, nie były w moim stylu... Choć teraz wydawało mi się, że są całkiem ładne. Czułam tyle zmian w swoim życiu... Nowy wygląd, nowe upodobania, nowe środowisko. To takie dziwne, wręcz jak taki sen.

Przebrałam się w coś co miało mi służyć dzisiaj w nocy za piżamę. Ułożyłam się na łóżku. Materac był mało wygodny, twardy. Próbowałam zasnąć, lecz wszelkie moje starania na nic się nie zdały, ani obracanie się z boku na bok, ani układanie poduszki, nawet jak zmieniłam krańce łóżka. Coś mi spędzało sen z powiek. Przynajmniej do czasu.

『••✎••』

Nie mam pojęcia, która godzina w nocy była, kiedy w końcu udało mi się odpocząć. Słońce z rana wypełniło pokój, otulając je ciepłem. Otworzyłam oczy, ziewając i siadając na łóżku. Wszystko wydawało się całkiem normalne, cudze łóżko, obcy dom, nie mój wygląd. Widząc się lustrze w pseudo łazience nie odczułam różnicy między tym kim jestem, a kogo musiałam udawać. Zdałam sobie z tego sprawę dopiero, gdy blaszany towarzysz użył innego imienia. Obudziło ono we mnie wspomnienia, a przynajmniej część z nich. Reszta została zastąpiona innymi... Tymi o Pixal...

Usiadłam przy stole. Na śniadanie znów były kanapki, tym razem jednak nie były one z chleba i majonezu. Zamiast tego dostałam porcję dwóch bułeczek, a w nich mięso do hamburgerów. Nie jadłam wcześniej takiego połączenia, skąd pochodzę nie było nawet mowy o tym, aby zjeść coś takiego w domu. Mimo to, było dobre i sycące, jedząc śniadanie odczułam wrażenie, że to już może jednak obiad, który miał mi starczyć na cały dzień. Spojrzałam na Coriona, w przeciwieństwie do mnie, jego posiłkiem był olej silnikowy. Nie widziałam w tym sensu, robot i olej silnikowy? Westchnęłam do siebie. Odstawiłam talerzyk na bok, zastanawiając się co mogłabym zrobić. Podniosłam oczy na okno, pogoda na dworze była całkiem ładna.. Świeciło słońce i wydawało się, że będzie dzisiaj ciepło.

Nagle rozległo się otwieranie drzwi frontowych. Wystraszyłam się, bo nie spodziewałam się żadnych gości już z samego rana po moim przebudzeniu. Do środka wszedł nikt inny, jak Jane. Jej wyraz twarzy wskazywał na to, że się czymś martwi. Starałam się rozgryźć, znaleźć przyczynę i tak na około spróbować dowiedzieć się o co chodzi, jednak Jane wykryła podstęp i gładko unikała odpowiedzi.

Obserwowała nas podczas ćwiczeń. Przez zmianę sytuacji nie potrafiłam się skoncentrować, byłam ciągle rozkojarzona i wszystko co dotąd Pixal zdążyła osiągnąć, ja tego nie potrafiłam. Cała pamięć o jej mocy i jej zastosowaniu po prostu zniknęła... Bałam się jak oni na to zareagują, to był ten moment, kiedy nie znałam swoich własnych postaci... Oprócz Jane, ona nie należy do mnie. Istniała już wcześniej, zanim ja w ogóle o tym wiedziałam.

Próbowałam wykminić jak użyć siły młodej dziewczyny, usiłowałam tego na wszelakie sposoby, nawet posunęłam się do nieistniejących magicznych zaklęć, ale nic. Jedynie raz, przez przypadek trąciłam jakiś badyl i próbując go złapać, w stresie coś się załączyło w mojej łapie i został sam proch. Był całkiem ładny, taki fioletowy i brokatowy. Poczucie porażki napędzało silną potrzebę starania się jeszcze bardziej. Towarzystwo treningowe to zauważyło na pewno...

-Pixal, co z tobą? Ostatnim razem ci szło lepiej- rozbrzmiał zachrypiały głos, co skłoniło mnie do spojrzenia jego właścicielowi w twarz. Corion przybliżył się do mnie, chwytając za metalowy materiał, który oplatał źródło mocy.

Pixelaration ─ Creepypasta Inspired StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz