ROZDZIAL X

5 1 0
                                    

Przebywając w szkole bolała mnie tylko głowa... Tak bardzo chciałam wyjaśnić wszystko, okropnie pragnęłam zakończyć bieg całej tej historii... Całymi wieczorami fantazjoałam o tym jak Vivanne w końcu ma swoje szczęśliwe zakończenie. Często w moich wyobrażeniach przyjaźniłyśmy się tak, jak dawniej. Wtedy wracałam pamięcią do dawnych naszych wspólnych wspomnień, z początku rozmawiałyśmy sporadycznie, właściwie to tylko ona mówiła, ja robiłam za słuchacza, dopóki się nie otworzyłam. Nie pamiętam, kiedy nastał moment, gdy jej zaufałam, lecz i tak była dla mnie momentami jak siostra...

W szkole także zdarzało mi się chodzić z głową w chmurach, dużo osób wytykało mnie palcami przez całkiem długi okres czasu. Nie tylko mnie, także i Denise stała się gorącym tematem do rozmów. Dodatkowo Nika, jej psiapsiółeczki czy nawet Esther, znajoma Viv, się załapały. To wszystko stało za sprawą D. D., jak dotąd nikt się nie spostrzegł kto za tym stoi, jednak chodzą podejrzenia, kim może być.

W skrócie, nic ciekawego się nie dzieje. Od czasu do czasu zajmowałam się swoją książką. Na siłę próbowałam pisać... Nic mi z tego dobrego nie wyszło, od razu kasowałam całe bloki tekstu za jednym zamachem, zaczynając na nowo. Szukałam dobrych sposobów, by zaciekawić czytelników. Jednak to, co najczęściej robiłam na stronie to bez ustanku odświeżałam powiadomienia, śledziłam liczbę wyświetleń i czekałam na komentarze. Takowych się nie doczekałam, ale to dopiero początek, jeszcze może się wybije... A nawet jeśli nie, to zdarza się. Poruszę ludzi następnym dziełem. Ale dobra, zanim to, to muszę się skupić na tym co mam teraz, bo później znowu zacznę coś i mi nie będzie szło. To takie oczywiste, a jednocześnie bardzo ważne...

『••✎••』

Dzisiaj znowu, w to samo nudne miejsce. Coraz bardziej odechciewa mi się tu być. Nudne lekcje, nudne zajęcia, nudne życie, nudni znajomi... To takie męczące, dzień w dzień monotonia rzeczywistości, przenikająca każdy kąt mojej szkoły. Zaczynam powoli wrastać w to, co się tu dzieje. Nie mam sił wstawać rano, zakładać czystych ubrań, wyszykować się i wyjść z domu tylko po to, by później się zanudzić na amen. Sądzę, że nie tylko ja mam ten problem, ba, na pewno wiele innych mi nieznanych osób ma ten sam odwieczny problem.

Spacerowałam, jak zawsze, korytarzem, bujając w obłokach, by wymyślić scenariusz dla dalszego rozwoju fabuły książki o Pixal. Na pewno chciałam, aby chociaż ona miała nieco ciekawszy los niż ja. Po drodze natknęłam się na Vivianne. Miałam się z nią przywitać, ale stała z jedną z gotek, widocznie rozmawiały. Nie chciałam zaczynać konwersacji w jej towarzystwie. Nie dlatego, że jej nie lubiłam. Wolałam po prostu rozmawiać z przyjaciółką bez udziału osób postronnych, które by na pewno wtrąciły coś od siebie. Czekałam po drugiej stronie korytarza, jednak zaczęłam wątpić, że kiedyś w ogóle nastanie taki moment, kiedy będę mogła z nią na spokojnie obgadać wszystkie nowe tematy tygodnia. Przynajmniej liczyłam, że są jakieś nowe, by zabić powtarzalność. Dzwonek zakończył moje cierpienie, rozpoczynając kolejne, jakim była lekcja historii na sam początek. Myślę, że idealne rozpoczęcie dnia, z najnudniejszą lekcją jaka istnieje. Ważne, że się przygotowałam, jeśli chodzi o moją wymowkę dlaczego nie piszę. Po prostu powiem, że w ogóle nie nadążam, bo lekcja biegnie tempem ekspresowym. Na pewno mi uwierzy.

『••✎••』

Zdziwiłabym się szczerze, gdybym nie spotkała Viv poraz kolejny na korytarzu. Tym razem stała przy szafkach, a tuż obok niej, laska, z którą ją wcześniej widziałam wrzucała coś do jednej z nich. Po całej akcji moja przyjaciółka została sama. Od razu ruszyłam do niej, by się dowiedzieć o co chodzi.

Pixelaration ─ Creepypasta Inspired StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz