Gdzieś w lesie - Willa Slenderman'a
Głośne i szybkie kroki odbijały się od ścian korytarzy echem, zostawiając za sobą pusty dźwięk. Między nimi rozlegało się przygłuszone jęki wydawane przez kobietę zapełniały każdą cichą sekundę.
-Ciszej bądź, nikt ci nie pomoże.- uciszył ją jeden z mężczyzn obecnych w biegu. Razem z towarzyszem nieśli swoją ofiarę, związaną i zakneblowaną, zabierając jednocześnie jej obezwładnione ciało do piwnicy.
Na miejscu rzucili nią o podłogę, zapewniając twarde lądowanie na betonowej posadzce. Zmusili ją do utrzymania się w pozycji siedzącej. Przez moment jeszcze ich oczy były zablokowane na jej nieudolnych próbach uwolnienia się, jednak bez swojego noża, nie mogła za dużo zdziałać. Spiorunowała porywaczy wściekłym wzrokiem. Z jej ust wydobyło się coś, co niby brzmiało jak groźba, lecz w takim wykonaniu co najwyżej rozśmieszyła ich obu, niż wprawiła w strach.
-Później dostaniesz jedzenie, póki co, musimy zdać relację szefowi, że już jesteś. Jeśli będzie na tyle łaskawy, możliwe, że spotkasz się z nim twarzą w twarz. Póki co, jedyne czego się możesz spodziewać to woda, nic więcej.- mężczyzna z białą maską zabrał z szafki stojącej obok butelkę napełnioną wodą. Uklęknął przed porwaną, zdejmując z jej ust knebel.
-Twarzą w twarz? Błagam, nie bądź śmieszny. Ty kiedykolwiek widziałeś jak on wygląda? Mała podpowiedź, on NIE MA TWARZY.- tą ostatnią część zaakcentowała inaczej, by dać znać, jakie znaczenie ma to dla tej rozmowy. By nie zaprzepaścić swojej szansy, przyjęła wodę. Nigdy nie wiadomo, kiedy znów dostanie coś do picia.
W jej ustach znów znalazła się tkanina, która uniemożliwiała jej wyraźną mowę. Obaj kryminaliści powoli zmierzali do drzwi, by opuścić zakładniczkę w ciemnym pomieszczeniu.
-Lepiej nie marudź laleczko, ciesz się, że w ogóle jeszcze żyjesz. Gdybyśmy tylko chcieli, moglibyśmy cię wykończyć na miejscu. Szanuj życie póki je masz- zostawiając ciemnowłosą samą, obaj wyszli, zamykając za sobą drzwi na spust.
『••✎••』
Po złożeniu całkowitego raportu Slendrman'owi z sytuacji, zamaskowany razem ze swoim współpracownikiem udali się do swoich przypisanych pokoi. Cisza zapanowała w części rezydencji, wkrótce przerwana serią przekleństw i słabo słyszanych słów pełnych złości. Drzwi od jednej z izb otworzyły się na oścież, zostawiając za sobą donośny odgłos uderzenia o ścianę.
-Który idiota nie potrafi zrobić jednej prostej roboty jak należy!?- z papierosem w ustach, zamaskowany proxy wydarł się na całe gardło, że gdyby jego głos był siłą fizyczną, ściany budynku na pewno by runęły. Z ciemności panującej na korytarzu wyłonił się nieco młodszy od poprzedniego chłopaczyna. Pomarańczowe gogle na jego głowie odbijały światło jednej lampy na środku sufitu, ciało mu lekko podrygiwało, a jego rozcięta rana na policzku dodawała mu jego przerażającego uroku.
-Nie musisz się tak drzeć. Nie każdy musi słyszeć, jak po raz setny w tym tygodniu musisz ponarzekać na swoje smutne życie.- rzucił. Jego usta wyginały się w rozkapryszony grymas, świadcząc o niezadowoleniu, jaki niósł nagły hałas.
-Jakiś przygłup miał tylko jedno zadanie, zanieść list pod ten pieprzony dom, w którym mieszka ta małolata i przydupas tej szkarady. Naprawdę tak ciężko było to zrobić porządnie? Nie no, po prostu cyrk. Toby, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę z powagi tej sytuacji, ale wiedz, że jeśli Operator się dowie, to nie chcesz wiedzieć, gdzie skończymy.- rozwścieczony posiadacz białej maski, gdyby mógł, zniszczyłby z całą pewnością wszysko i wszystkich, kto stanąłby mu na drodze.

CZYTASZ
Pixelaration ─ Creepypasta Inspired Story
Fanfic•.:°❀×═══════════════════×❀°:.• Natoletnia dziewczyna, prowadząca zwykłe szkolne życie, cieszy się całkiem niezłą popularnością w sieci ze względu na swoje pisemne dzieła. Jednego dnia jednak odkrywa coś, czego wcześniej dotąd nie znała, a co nas...