ROZDZIAŁ VI

14 1 0
                                    

Wracałam do domu gapiąc się w ekran telefonu. Na wyswietlaczu ciągle widniała wiadomość głosowa i napis "Właśnie tak o tobie mówią, Sephi. Jesteś szczęśliwa, kiedy jesteś przez nią obgadywana?". Nie odsłuchałam jeszcze treści nagrania, bałam się, zwłaszcza, że to obcy numer... Co chwilę wzdychałam, kwestionując czy powinnam nacisnąć przycisk odtworzenia. W końcu podłączyłam słuchawki do komórki i założyłam je. Kliknęłam guzik i czekałam. Na początku brzmiał tylko gwar ludzi, nic nie rozumiałam, to był zwykły bełkot. Czekałam dalej, po dwóch sekundach pliku słychać było kroki i czyjąś rozmowę. To chyba najbardziej wyraźne słowa w tym wszystkim.

-Josephine to oszustka. Cały czas kłamie, że nigdy nie może ze mną wyjść, bo ciągle coś, a bo to lekarz, a bo to rodzice coś chcą, a bo to to, a bo to tamto. To już się robi męczące.- zamarłam. To był głos Viv... Nie wierzyłam, że to powiedziała, to nie mogła być prawda. Odmawiałam uwierzenia w coś takiego, ktoś po prostu słyszał jak rozmawiamy i sfałszował nagranie, prawda?

-Jeszcze te jej głupie książki. Świata poza nimi nie widzi, nie dziwie się, że ma tylko jedną realną przyjaciółkę. Pewnie sobie wymyśliła resztę, bo daleko jej do dobrej przyjaciółki. Niepotrzebnie się nią przejmowałam. Ona chyba nigdy nie zrozumie..- tu nagranie się urywa. Tak jakby ktoś to nagrywał w i nagle został przyłapany. Albo był zbyt leniwy by edytować dalej dźwięk.

Przesłałam tą wiadomość do Vivianne u dopisałam pod spodem "Ktoś chyba próbuje cię wrobić". Zerknęłam na godzinę. Miałam jeszcze trochę czasu zanim wrócę do domu. Postanowiłam spędzić trochę czasu na powietrzu, w końcu nie wiadomo kiedy nadarzy się druga taka okazja. Zatrzymałam się w parku. Zostało nam jeszcze trochę egzaminów i koniec roku będzie za nami... Znaczy, zależy, niektórzy tak jak ja muszą powtarzać na poprawę. Usiadłam na szczycie zjeżdżalni dla dzieci. Pamiętam jak kiedyś bawiłam się tu razem z nowo poznanymi kolegami i koleżankami. Każdego dnia był ktoś nowy. To były dobre czasy... W kieszeni poczułam wibracje, więc chwyciłam telefon. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to odpowiedź na wiadomość.

"Skąd to masz?" - szybko zaczęłam pisać na klawiaturze, miałam nadzieję, że szybko się to wyjaśni.

"Dostałam to od nieznanego numeru..." - zaczęłam, a później poświęciłam chwilę na zastanowienie. "Myślę, że to mogła być Inga lub Nika... Widziałam je ostatnio, rozmawiały o tobie... Nie mówiły nic dobrego" szybko dopisałam i wysłałam.

"Inga? Nie, to niemożliwe. Nika, pewnie, ona by była w stanie zrobić coś takiego, ale Ingę zostaw w spokoju. Z resztą, nie ważne. Zignoruj to, to nic wielkiego" - wydało mi się podejrzane, że nie zaprzeczyła, by coś takiego miało miejsce. No i jeszcze broniła Ingi, dwulicowej laski, która nie tak dawno obgadywała ją za plecami.

"Ale słyszałam jak rozmawiała z Niką... Nie uważasz, że jest fałszywa w stosunku do ciebie? Mówiła, że jesteś dwulicowa i porównała cię do diabła... To chyba nie jest w porządku" - nie dałam za wygraną. Tylko chciałam dobrze dla mojej przyjaciółki i zrobię wszystko by ją ochronić. Chociaż tyle mogę dla niej zrobić...

"Każdy czasem coś na kogoś powie, takie życie. Inga na pewno miała powód, daj jej spokój" - coś jest nie halo. Ostatnio Viv płakała, bo ktoś rozsiewa na nią plotki, a teraz nagle jest okej? Co to miało niby znaczyć...

"Jesteś pewna, że wszystko w porządku? Wiesz, jeśli potrzebujesz pogadać, to ja tu jestem"

"Dzięki, ale nic mi nie jest. Muszę kończyć, do później" - westchnęłam. To było takie dziwne... Jedyne czego mi potrzeba to wyjaśnienia, ale nie mogłam nic zrobić... Też już musiałam iść. Zeszłam ze zjeżdżalni i powoli przeszłam się przez osiedle w stronę swojego bloku.

Pixelaration ─ Creepypasta Inspired StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz