Labirynt uczuć

38 9 1
                                    

Słowa Hongjoonga uspokoiły Seonghwe, który sam zastanawiał się dlaczego tak bardzo przestraszył się, gdy nigdzie nie ujrzał pirata. Jednak teraz było już dobrze, ponieważ stał obok i w dodatku nigdzie się nie wybierał. Hwa zapatrzył się w niego chwilę, a do głowy przyszedł mu pewien pomysł. Podał niższemu swoją dłoń, a on bez zawahania ją złapał. Następnie zaczęli biec w stronę wyjścia z zamku, śmiejąc się przy tym. Omijali wszystkich gości, a Park o mało nie wpadł na kelnera, który nosił napełnione szampanem kieliszki. Kim wybuchł śmiechem, gdy książę wykonał prześmieszny unik, wyginając się jakby był zawodowym akrobatą. Serce Kima ponownie przyspieszyło. Poczuł się beztrosko i miał ochotę się uśmiechać. Biegł za Hwą, będąc coraz bliżej masywnych drzwi, z których zdołał już kiedyś skorzystać podczas swojej próby ucieczki. Był w szoku, że właśnie tam brunet tak ochoczo go ciągnął. Wejście było otwarte na oścież, dzięki czemu Hong dostrzegł panującą na niebie, piękną noc. Wybiegli na zewnątrz. Czerwonowłosy od razu wyczuł na swojej skórze orzeźwiający powiew wiatru. Nie pamiętał kiedy ostatni raz znajdywał się za wrotami zamczyska i strasznie za tym tęsknił. Park stanął przed nim, wpatrując się  w niego szczęśliwymi oczami. 

-Cieszysz się?-zapytał. Domyślał się, że ten pomysł uszczęśliwi jego specjalnego gościa. Od razu zauważył jak w jego oczach pojawiają się iskierki, a na twarz wkrada się szczery uśmiech. 

-Tak, dziękuję-Hongjoong spojrzał na górę, by pooglądać ukochane gwiazdy. Światła zamku przeszkadzały mu w podziwianiu tego widoku. Książę jakby nagle odczytał jego myśli, pociągnął go za sobą. 

Czasami Seonghwa myślał, że nigdy nie zdoła poznać osoby, która stałaby się dla niego naprawdę ważna. Po śmierci mamy został sam. Miał ojca, jednak on nie przykładał szczególnej uwagi do jego wychowania. Nie spędzał z nim czasu, nie bawił się z nim, aż w końcu nastał czas, gdy spotykali się jedynie podczas posiłków. Wychowaniem następcy tronu zajęli się służący, którzy zostali do tego specjalnie powołani przez władcę. Jednak Hwa nie miał w nich żadnego oparcia. To byli obcy ludzie, którzy wykonywali jedynie rozkazy. Seonghwa nie miał też wielu przyjaciół, ponieważ jako jedyny syn rodziny Park, musiał w szczególności zwrócić uwagę na swoje wychowanie i przygotowywanie się do objęcia władzy. Z czasem poznał parę kuzynostwa oraz dziewczęta, które zostawały zaproszone na królewskie bankiety. Raz myślał, że zauroczył się w swojej koleżance, która była dla niego w tamtym czasie najbliższa. Często wychodzili razem na spacery, spotykali się, uczyli. Park myślał, że powinien sobie znaleźć partnerkę, ponieważ takie było jego przeznaczenie. Zauroczenie trwało krótko, ponieważ w końcu zaczynał zdawać sobie sprawę z tego, że wcale nie musiał tak żyć. Wcale nie musiał być taki, jakim próbował wykreować go sobie jego surowy ojciec. Nie zgadzał się ze swoim przeznaczeniem, na które został przymusowo nakierowany. Chciał to zmienić, dlatego zaczął się buntować i być sobą. Próbowali mu wpoić, że to piraci są tym najgorszym gatunkiem ludzi. Jednak widząc strażników, którzy bezwzględnie mordowali i znęcali się nad niewinnymi, podsłuchując jak król zleca kolejne zabójstwa, zastanawiał się, kto tak naprawdę był tym złym. Nigdy nie miał zamiaru być taki jak oni. Czasem próbował na siłę, być oschły, bezwzględny, ale to miało się nijak do tego jaki był naprawdę. Nie stosował przemocy, ale też w wielu kwestiach miał bardzo mało do powiedzenia. W każdym razie, nie posiadał okazji by bliżej kogoś poznać. Odkąd spotkał Taehyuna, coś się zmieniło. Ten chłopak od razu go zainteresował. Intrygujący nie tylko był fakt, że mógł porozmawiać z piratem. Co prawda nie był to jego pierwszy raz, ale wyczuwał w czerwonowłosym jakąś inność. On też nie był taki sam jak ci, których spotykał wcześniej. Zapragnął go poznać i nie żałował tego, bo po tygodniach znajomości okazało się, że był naprawdę interesującą osobą. Hwa cieszył się z każdego momentu, w którym mógł się z nim spotkać. Myślał o nim i czekał aż zapuka do drzwi jego biura, by znów przywitać go swoim irytującym tekstem, który już dawno przestał denerwować Parka. Seonghwa nie widział w nim wroga. Zauważał rówieśnika, kogoś podobnego do siebie. Dobrze mu się z nim rozmawiało, był mądry i miał ciekawe życie. Hwa bardzo lubił słuchać jego opowieści o morskich przygodach, o Hanie, o Utopii. Wyobrażał sobie wtedy, jakby sam był bohaterem tych historii. Chociaż powinien cieszyć się ze swojego dostatku, cały czas czuł, że czegoś mu brakowało. Czuł, że gdyby nie jego pochodzenie, może mogliby zostać przyjaciółmi. Książę marzył o przyjacielu, o kimś, kto mógłby stać mu się bliski, poznać wszystkie jego sekrety i usposobienie. Zauważał, że niższy też zaczął się powoli przed nim otwierać. Może te wszystkie różnice pomiędzy nimi wcale nie musiały być przeszkodą? Chociaż Hwa wiedział, że w końcu nastanie pora, by wypuścić Tae, nie chciał o tym myśleć. Przywiązał się do niego i pierwszy raz miał okazję poznać się z kimś tak ciekawym, kto traktował go na równi z sobą. Nie było pomiędzy nimi niepotrzebnych zwrotów grzecznościowych, jakiś niekomfortowych rytuałów. To była jedna z tych rzeczy, które Park doceniał najbardziej. 

UTOPIA || Seongjoong auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz