Legenda

269 16 0
                                    

Niegdyś historie o piratach były jedynie bujdą zmyślaną dla dzieci na dobranoc. Straszne przygody, poszukiwanie skarbu. To wszystko było jedną wielką bzdurą. Jednakże na przełomie lat, wymyślane bajki stały się prawdziwe. Piraci. Samo pomyślenie o tych istotach sprawia, że człowiek dostaje ciarek. Za wypowiedzenie tej nazwy grozi kara więzienia, już nie wspominając o tym co spotyka ludzi, którzy popierają działania pogromców mórz. Sieją postrach i są kimś na miarę dzisiejszych seryjnych morderców. Na dobrą sprawę, właśnie nimi są. Osoby trzecie opisują ich jako kogoś wyprutego z emocji. Zimni psychopaci, pragnący posiąść wszystko co sobie upatrzą. Ludzie, którzy ich widzieli, twierdzą, że są chorzy na umyśle. Mają psychopatyczny śmiech, a zabijanie nie sprawia im problemu. Można by rzecz, że wręcz przynosi swojego rodzaju ukojenie i szczęście. Nie raz można było zobaczyć ich uśmiech, gdy ofiara błagała o szybką śmierć. Są też inni, rzadko spotykani. Nie zabijają dla zabawy, mają honor i potrafią rozmawiać. Jednak jak dotąd widziano tylko jedną załogę o takich pokrojach, więc spotkanie kogoś takiego jest wręcz niemożliwe. Różnią się, ale często działają podobnie. Istnieje stara legenda, mówiąca o wyspie, która jest rajem dla rozbójników. Oblana złotem i diamentami. Jednak nie jest łatwo ją znaleźć. Piracka legenda głosi, że odnaleźć może ją jedynie nieznajomy, inny niż wszyscy pogromcy. Tylko nieliczni jako priorytet uważają za znalezienie wyspy opisanej przez starodawną legendę. Chodź ludzie tak straszni jak oni nie powinni wierzyć w tego typu historie, to oni ufają przeczuciu i szukają miejsca, które zapewni im dostatek dobra i bogactwa. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Piraci nie byli przerażający tylko z powodu swoich psychopatycznych zachowań, ale również dlatego, że potrafili okiełznać morze. Ocean był dla nich jak dom, mieszkali na nim, uczyli się, zdobywali nowe umiejętności. Osadnicy, najbardziej osoby wierzące, obawiały się, że wstąpił w nich zły demon. Dla zwykłych ludzi życie piratów było czymś nienormalnym i nierealnym. Strach pomyśleć co może stać się z rybakiem, którego wypływając na morze, spotka sztorm. Co dopiero taki ogromny statek pełen ludzi. Jednym to imponowało i skrycie podziwiali pogromców, że potrafią poskromić żywioł. Drudzy za to regularnie odprawiają modlitwy, a żeby jeden z nich ich nie dopadł.

-Pamiętacie naszą ostatnią wizytę w porcie? Muszę przyznać, że tęsknię za krzykami tych wszystkich ludzi-rzucił Wooyoung kiedy sytuacja na statku zrobiła się cicha. Nigdy nie lubił ciszy, a wspominki z ostatnich wypraw wybudzały towarzystwo.
-Wooyoung, mam ci przypomnieć, że ostatnim razem narobiłeś w portki przez dziecko?-zaśmiał się Yeosang, na co cała załoga zrobiła to samo. Oczywiście oprócz Junga, który naburmuszony zaczął rozmyślać plan utopienia blond przyjaciela. 
-Ten bachor wyskoczył mi zza rogu! Nie byłem na to przygotowany-wycedził przez zęby, tracąc cały dobry humor. Był dozgonnie wdzięczny, że Yeo musiał mu przypomnieć tą sytuację. Była ośmieszająca i zawstydzająca, a przez Kanga pół wyspy dowiedziało się o skandalicznej sytuacji bruneta. Wyższy jedynie poklepał go po plecach z szyderczym uśmieszkiem.
-A powinieneś-głęboki głos odezwał się tuż za plecami Wooyounga. Ten jak wryty, wyprostował się i zajrzał za siebie. Za nim stał nie kto inny jak Kim Hongjoong. Kapitan załogi i tym samym najmądrzejszy człowiek na tym pokładzie (w jego mniemaniu oczywiście). Był perfekcjonistą i kimś kto zawsze ma plan. Każde zboczenie czy błąd były surowo karane. Toteż pomyłka Junga nie uszła mu na sucho. Jako kara spędził cały tydzień, jako majtek, czyszcząc ogromny statek. Los tak chciał, że jego wierni przyjaciele w geście pomocy, brudzili go jeszcze bardziej. Woo zrozumiał swój błąd, zrozumiał go już na początku i naprawdę ucieszył się kiedy jedyną karą będzie sprzątanie. Szczerze przypuszczał, że Hongjoong pozbawi go oka, czy palca, gdyż była to dosyć ważna misja. Z resztą, według Joonga wszystkie misje powinny być uważane za te ważne. W ten sposób mogą nauczyć się nie ignorować niczego i być przygotowanym na wszystko. Woo uśmiechnął się niepewnie w stronę starszego, jakby bał się, że zaraz ten każe opuścić jego statek za pomocą słynnej kładki. 
-Aczkolwiek bardzo się cieszę, że ten tydzień to właśnie ty spędziłeś na sprzątaniu. Aurora jeszcze nigdy tak nie lśniła, dobra robota-pochwalił już nieco łagodniejszym tonem i uśmiechnął się do młodszego. 

Załoga Hongjoonga kierowała się do portu w zatoce Trist. Miejsce to tętniło życiem i było wręcz metropolią w świecie, którym rządziły wody. Była to ogromna wyspa, tereny dzisiejszej Wielkiej Brytanii jednakże aktualnie nazywane Idrą. Zatoka była daleko od centrum, dlatego stanowiła idealną przystań dla piratów, którzy po długiej żegludze mieli zamiar odpocząć. W środku miasta grasowało tysiące żołnierzy, którym piraci nie byli straszni. Ich zadaniem było polować na rozbójników i ich zabić. Armie Idry były bezwzględne i często sami urządzali sobie polowania na tych, których powinni bać się najbardziej. Prawda jednak była taka, że piraci byli najgroźniejsi tylko na morzu. Na lądzie ich nazwy bali się jedynie wypowiedzieć ci, którzy nie mieli nic wspólnego z walką lub bronią. Toteż załoga Kima, której priorytetem nie było głupie wszczynanie bójek z tutejszą strażą, wolała zatrzymać się właśnie na uboczu. Zabijali tylko wtedy kiedy musieli, nigdy dla zabawy. Kim szczerze brzydził się kiedy ktoś w jego towarzystwie chwalił się ilu to ludzi on nie zabił. Uważał to za coś czym na pewno nie powinno się szczycić. Problem stanowił jednak Yunho, który uwielbiał zabawiać się niewinnymi ludźmi. Hong często dawał mu lekcje, karał go, a nawet zniżył się do takiego poziomu, ażeby prosić chłopaka aby ten nie zabijał. Żadna z tych rzeczy jednak nie wniosła nic do życia Jeonga, a ten dalej kiedy tylko przytrafiła się okazja, pozbawiał ludzi życia. Joongowi zbrzydło ciągłe błaganie przyjaciela, więc po prostu stwierdził, że sobie odpuści i pozwoli mu żyć własnym życiem. Szczęście, że nigdy nikt nie dowiedział się o zbrodniach wyższego, dzięki czemu jego załoga nadal miała czystą kartę. Wśród innych państw, Idra jest uważana za swojego rodzaju królestwo. Żyli tu jedni z najwybitniejszych i najbogatszych ludzi, a władzę sprawowała rodzina królewska. Wyspa musiała być szczególnie przygotowana na odwiedziny piratów, dlatego tutejsza straż nie zawahałaby się od razu chwycić za karabin i zabić, jeżeli coś stanowiłoby zagrożenie dla władzy. 

Dumny kapitan przyodziany w płaszcz, poprawił swój kapeluszy i stanął na szczycie Aurory - jego statku, któremu sam nadał ową nazwę. W młodości matka opowiadała mu mroźnych krainach i o zorzy, która co jakiś czas barwi tamtejsze niebo. Rozmarzony co noc wpatruje się w górę, mając nadzieję, że i on będzie mógł kiedyś zobaczyć tak rozmaite kolory na żywo. Zadumany obserwował znajome mu widoki i chodź aktualnie znajdowali się po środku niczego, on bardzo dobrze wiedział gdzie są i w jaką stronę mają się kierować. Misja, przez którą wybierali się do zatoki, była bardzo ważna. Ich zadaniem było porwanie córki głównego generała straży, co było nie lada wyzwaniem. Musieli być ostrożni i czujni. Hongjoong miał nadzieję, że pójdzie im gładko, tak jak zaplanował. 

-O świcie będziemy, przygotujcie się-krzyknął do załogi i ruszył powolnym krokiem do swojej kajuty. Wchodząc do środka zdjął swój płaszcz i zasiadł na duży fotel. Chwycił jedną z książek i począł czytać. 
-"Gdzieś pośrodku morza leży wyspa. Ogromna, mogąca pomieścić tysiące ludzi. Wyspa ta zwana jest Utopią. Drzewa obrośnięte diamentami, rzeki oblane złotem. Mówią, że każda jaskinia wypełniona jest brylantami, złotymi drobiazgami i wszystkim czego zapragnie ten kto ją odnajdzie. Jednakże, odnaleźć może ją tylko jeden. Istota inna od pogromców mórz. Jej styl bycia zasługuje na wyśmianie, w porównaniu do ciężkiej pracy tych, którzy całe swe życie narażają, dryfując na otwartych wodach. Dostojne spojrzenie i białe rękawice zdradzają, że jest to ktoś wysoko postawiony. Ma ona coś czego nie ma nikt inny, kompas, który pokazuje jeden kierunek, kierunek do wyspy.  Tylko ta osoba może doprowadzić tych, którzy szukają Utopii."-czytał na głos słowa dawnej legendy. Westchnął cicho po czym spojrzał na tablicę, na której powywieszane były wszystkie wysoko postawione osoby w Idrze. Kim był pewien, że któraś z nich to osoba opisana w legendzie. Czerwonym iksem zaznaczył ludzi, którzy zostali już sprawdzeni, na niebiesko, których nie żyją, a puste miejsca były tymi, za których mieli się dopiero zabrać. Właśnie jedną z nich była Lee Hyunsoo, córka generała. Hong modlił się żeby to była ona. 

UTOPIA || Seongjoong auOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz