//Środa, po "spokojnym" wyjściu Izuku z domu//
- Hitoshi nic ci nie jest? - spytał Shouta. Pierwszy raz widział syna wkurwionego. "Może przechodzi spóźniony nastoletni bunt? Co się dzieje z moim małym synkiem?"
- Tak, n-nie zdołał trafić. Dziękuję za ratunek wujku. - powiedział wciąż zszokowany. Jego kochany, mały kuzyn, chciał mu wyjebać. Zdawał sobie oczywiście sprawę, że przesadził, jednak nie spodziewał się aż takiej reakcji. - Przysięgam, że już nigdy więcej nie będę komentował jego wyglądu, ani mówił, że i tak się z nim nie umówi. Jesteś tego świadkiem więc jak zacznę to mnie pohamuj. - Powiedział do wuja. Bał się, że Izuku mu nie wybaczy, a bardzo nie chciał stracić swojego małego braciszka.
- Jeżeli ty będziesz hamował mnie w dopytywanie o dosłownie wszystko o co nie powinienem. - podali sobie ręce na znak zawarcia umowy. Żaden z nich nie chciał podpaść Izuku, w końcu obydwoje go kochali.
Rozeszli się w swoje strony, a Hitoshi znalazł telefon kuzyna w łazience.
- Wujku, Izu nie ma telefonu ze sobą więc nie ma co się do niego dobijać. - mówił wchodząc do biura opiekuna.
- Wiesz może gdzie mógł pójść? Albo gdzie się szykował? - spytał zmartwiony. Jeżeli nie wróci do wieczora nie będzie miał nawet możliwości upewnić się, że z młodym wszystko w porządku. Wiedział, że nie jest głupi i nie wpakuje się w kłopoty, ale co, jeżeli to kłopoty przyjdą do niego? Ktoś może go skrzywdzić, a wtedy Aizawa sobie tego nie wybaczy, nigdy nie da skrzywdzić swoich dzieci.
- Miał się spotkać z Bakugo, więc może poszedł do niego? - powiedział, a w myślach chodziło mu tylko jedno zdanie "Nie łącz faktów, nie łącz kropek, bo mnie Izuku zajebie."
- Robią trening, gdy na dworze jest 35°C? - zdziwił się, młody nie był tak lekko myślny, aby narażać siebie i przyjaciela na udar słoneczny lub inne schorzenia związane ze słońcem.
- Mieli chyba wyjść do kina, ogólnie się spotkać tak bardziej prywatnie. - "Jak on teraz nie ogarnie, że chodzi o coś jak randka to znaczy, że wykorzystałem limit szczęścia do końca wakacji."
Shouta mimo połączenia kropek nie dał tego po sobie poznać i tylko kiwnął głową. "Muszę spytać dyrektora czy to legalne i przeboleć fakt, że to musi być akurat Bakugo Katsuki. Jest tyle nastoletnich chłopaków, a to właśnie jego mój syn musiał za bardzo polubić. Jeżeli go skrzywdzi to może pożegnać się z życiem." Zatrzymał jeszcze wychodzącego w drzwiach.
- Zadzwoń do Bakugo za pół godziny i dowiedz się czy jest tam Izuku. Napisz później do mnie czy jest i czy dzisiaj wraca. - mówił zaczynając zbierać potrzebne papiery i rzeczy do wyjścia. - Ja idę na spotkanie na temat obozów, a później do Hizashiego więc wrócę w nocy. Pilnuj siebie, kota i domu. - po uzyskaniu potwierdzenia, że tamten wszystko rozumie, zaczął wychodzić z pomieszczenia kierując się do wyjścia. - Cześć młody - poczochrał go po włosach i wyszedł. Usłyszał za sobą jeszcze ciche "Cześć wujku" i wsiadł do samochodu.
"Mój syn dorasta, muszę się z tym pogodzić. Pierdole, niedawno przychodził do mnie, bo bał się grzmotów i błyskawic, a już ma 15 lat, nie długo 16, zaraz obydwoje z Hitoshim się wyprowadzą i założą własne rodziny, a ja znowu będę sam."
Po zebraniu odczytał SMS od Shinsou
Hitoshi
Izuku jest u Bakugo
Żyje i jest cały
Zostaje u niego na noc więc najpewniej wróci jutro
Kot nakarmiony, a dom stoi
CZYTASZ
Adopcja | BakuDeku | Bardzo wolno pisane
Teen FictionCo by się stało gdyby Izuku trafił do sierocińca? Co się stanie gdy zostanie adoptowany? Co się stanie z jego marzeniami o byciu bohaterem? Co gdyby? Witam, to moje pierwsze opowiadanie więc proszę o ostrą krytykę, aby się rozwijać i tworzyć coraz l...