Wyszłam z posiadłości ostro trzaskając drzwiami. Nie wierzyłam w żadne słowo wypowiedziane przez Niklausa. Nie mogłam. Jak niby miałabym być pierwotną hybrydą, jednocześnie z innego rodu niż Mikaelsonowie? Zbyt dużo myśli kłębiło się w mojej głowie. Połowy chyba sama nie zrozumiem. Połowa przyjmowała do wiadomości tą informację, druga odrzucała. Sama nie wiedziałam w co wierzyć.
Stwierdziłam że najlepiej dowiedzieć się to u czarownic, więc udałam się na cmentarz. Nie trudne było tam wejście, skoro przed laty jedna z nich mnie tam zaprosiła. Słyszałam cztery serca z czego jedno biło bardzo szybko. Jakby inne stworzenie. Nie wilkołak czy wampir a co dopiero czarownik. Było inne. Udałam się do mini pomieszczenia skąd dochodził głos kobiety. To co zobaczyłam nie wierzyłam własnym oczom.
- Hayley? - spytałam nie dowierzając
- Natalie? Co ty tu robisz? - spytała moja dawna koleżanka
- Aktualnie sama nie wiem, a ty co tu robisz? - spytałam zaciekawiona, faktem że wilkołaczyca nie powinna być na tym terenie
- Jestem w ciąży z Klausem Mikaelsonem - wydukała jednocześnie wypuszczając głośno powietrze
- To ty jesteś tą o której mówił Elijah'a - mruknęłam - W czym problem jest że nie jesteś z nami? - przecież Elijah'a by jej tutaj nie zostawił na pastwę czarownic skoro należy już do rodziny.
- Czarownice. Zaciągnęły mnie na bagna a później porwały tutaj. Jedna z nich się poświęciła by móc sprowadzić tutaj pierwotnych. A jedna się ze mną połączyła i chcą by Klaus zgodził się im pomóc. - powiedziała na wdechu przeplatając palce
- Wiadomo że Klaus się nie zgodzi na ten warunek - powiedziałam chodząc w kółko - Wyciągnę ciebie stąd - dałam obietnice która jestem w stanie spełnić.
Nagle ktoś wszedł do pomieszczenia. Była to młoda czarownica jak mnie zauważyła zaczęła od razu sprawiać mi ból. Serio? Na prawdę? Tak bardziej idzie wkurwić wampira niż nic nie robić.
- Stop - wydukałam - Przyszłam porozmawiać o umowie z Klausem - wymyśliłam na poczekaniu jaką kolwiek gadkę
- Kim jesteś? - spytała dziewczyna
- Twoim ostatnim koszmarem po rozłączeniu z Hayley - wypowiedziałam mocno naciskając na słowo ostatnie - Posłuchaj uważnie co teraz powiem. Nigdy nie sprawiaj wampirowi bólu gdy nie chcesz go bardziej sprowokować - syknęłam podchodząc do brunetki. Słyszałam jak mocniej zabiło jej serce
- Jestem z nią połączona więc nic nie możesz mi zrobić - sapnęła w moją stronę
- Hm, pamiętasz swoją babcie Tiliwinnę? - uśmiechnęłam się przebiegle - Jej krzyk gdy kazałam jej w siebie wbijać za każdym razem w brzuch nóż gdy mrugała był rozkoszny. Tortury o jakie jej przyprawiłam za zdradę były niesamowite. - widziałam jak cofnęła się o krok - Jak myślisz co spotka ciebie? - spytałam zaciekawiona odpowiedzią dziewczyny ale chyba nie miała nic do powiedzenia - Cóż ja też nie wiem ale mam chwilę czasu na zastanowienie. Hayley wrócę tutaj i zabiorę ciebie stąd - wypowiedziałam ostatnie moje słowa jednocześnie znikając z cmentarza.
Byłam wkurwiona jeśli czarownice ingerują w to co się dzieje to muszą mieć jakiś cel. Bez powodu nie szantażowały by hybrydy. Musi tu chodzić o coś większego. Muszę się dowiedzieć sama bądź zacząć działać z braćmi. Niestety jeśli miałam bym z nimi współpracować skończyło by się na tym pewnie ze byśmy się wszyscy pożarli o co kolwiek. Bynajmniej ja i Klaus. Elijah'e nie podejrzewam mamy zbliżone charaktery, lecz nigdy nie wiadomo. Zaczęłam coraz bardziej przyswajać że faktycznie mogę być pierwotną hybrydą z rodu Levander. Jeśli faktycznie tak jest tak mówi Niklaus z całą moją historią. Na jego miejscu też bym zabiła moich dziadków oraz rodziców. Wiem że absurdalnie to brzmi bo powinno się szanować rodzinę. Ale gdy rodzina knuje przeciwko twojemu dlaszemu życiu i ustawia jak to ma wyglądać to szczerze podziękuję. Każdy o zdrowych zmysłach by się odciął od takiej sytuacji. Szłam powoli w kierunku posiadłości aż natknęłam się na przeszkodę w postaci czyjegoś trosu. Elijah'a.
- Gdzie się wybierasz? - spytałam podejrzliwie
- Spotkałaś matkę dziecka Klausa - powiedział
- Tak to stara znajoma. Rozumiem że idziesz tam - wskazałam drogę głową, przytaknął - Idę z tobą - powiedziałam i ruszyłam przodem
Szliśmy w ciszy nie przeszkadzało mi to zbytnio. Lubiłam ciszę ale nie samotność. Przez 780 lat byłam sama jak palec i nienawidzę samotności w życiu. Lecz nie mówię że samotność nie jest dobra w niektórych momentach. Doszliśmy na cmentarz.
- Witaj Sophia - powiedział Elijah'a - Mów - jak zawsze uprzejmie
- Potrzebujemy twojego wsparcia - powiedziała wchodząc do środka brunetka
- Czego chcecie? Co to ma wspólnego z tą dziewczyną? - spytał zaciekawiony
- Chcemy przegonić z miasta Marcela i jego wampiry - wyznała młoda - Klaus może nam pomóc - dodała
- Jesteście świadomi że Niklaus Mikaelson nie słucha rozkazów - wyśmiałam jej słowa
- Dlatego potrzebujemy dziewczyny, inaczej każdy się dowie że hybryda ma dziecko. A Marcel na pewno nie zostawi tego od tak - pstryknęła palcami - Jeśli pomożecie nikt się nie dowie - dodała
- Sznatażem nic nie zdziałasz słonko - wysyczałam
- To nie szantaż tylko akt desperacji - zaznaczyła
- Zadaje się że to zadanie wprost dla mnie - powiedział Elijah'a, niezbyt zrozumiałam o co chodziło. Ale wiedziałam że szybciej czy później się dowiem co miał na myśli
CZYTASZ
In Your Eyes || Mikaelson
Teen FictionPowrót jej do rodzinnego miasta nie wróżył nic dobrego dla tamtejszego alkoholu. Uwielbiała go. Za każdym razem gdy zjawiała się w byle jakim mieście przychodziły nowe kłopoty, których bała się po ostatnich wydarzeniach w Beacon Hills. Zapamiętała...