- Co Pani tu robi? -spytał Severus wchodząc do kuchni domu przy Grimmoulnd Place 12.
Pytanie to było w pełni uzasadnione. Zegar na komodzie wskazywał w pół do drugiej w nocy i wszyscy ukrywający się tu członkowie Zakony Feniksa dawno już spali. Nie było ich dużo, bo przez ostatnie lata wojny z Voldemortem ich szeregi zostały mocno zdziesiątkowane. Przegrywali, a każdy kolejny dzień przybliżał ich do ostatecznej klęski.
- Mogłabym zapytać Pana o to samo – odparła siedząca przy stole kobieta.
Hermiona mocniej zacisnęła ręce na kubku, który obejmowała chłonąc ciepło znajdującego się wewnątrz napoju. Severus przyjrzał się jej siadając naprzeciwko. Miała podkrążone oczy, skóra była niezdrowo blada, a włosy sterczały w różne strony jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Zdecydowanie potrzebowała snu.
- Dlaczego nie śpisz? -spytał.
Spojrzenie jakim go obdarzyła powiedziało mu, że to jedno z głupszych pytań jakie mógł jej zadać. Ta dziewczyna wycierpiała zbyt wiele, by jej noce mogły być spokojne.
- Konsekwencje moich błędów dopadają mnie gdy tylko zamknę oczy – powiedziała przecierając ręką twarz. - A popełniłam ich wystarczająco wiele, by mieć o czym rozmyślać.
Chciał zaprzeczyć. Powiedzieć, że to nie jej wina, że wymagano od niej niemożliwego. Wiedział jednak, że słowa nic nie pomagają. Sam słyszał je nieraz.
- W snach stoję i patrzę jak moi przyjaciele giną – rzekła bardzo cicho patrząc na kubek przed sobą. - Ich cierpienie jest spowodowane jakąś moją decyzją. Oczywiście złą. Widzę wyrzuty w ich oczach. Oskarżają mnie, a ja wiem, że mają rację.
Nigdy o tym nikomu nie mówiła i teraz nie wiedziała dlaczego wreszcie się na to zdecydowała. Szczególnie przed tym mężczyzną. Chociaż już dawno przestała być jego uczennicą dalej traktował ją z góry gdy tylko nadarzyła się taka okazja. Jego zgorzknienie tylko się pogłębiły gdy jego rola szpiega w szeregach Śmierciożerców wyszła na jaw, a on został zmuszony, by się ukrywać.
- Najgorsze jest to, że wiem, że śnię – ciągnęła kładąc głowę na rękach złożonych na stol. - Ale...
- Nie możesz się obudzić– dokończył za nią cicho Severus.
Podniosła wzrok, by na niego spojrzeć. Coś w jego wzroku dało jej do zrozumienia, że nie żartuje. Dokładnie wiedział z czym się zmagała, bo sam przeżywał to samo. Wydawało się to logiczne patrząc na to, że przeżył najwięcej z nich wszystkich. Mimo to odkrycie, że nie jest tak twardy i bezduszny jak zawsze chciał być postrzegany uderzył Hermionę bardziej niż dała to po sobie poznać.
- Ty patrzysz na śmierć swoich przyjaciół – powiedział patrząc gdzieś ponad jej ramieniem. - Ja za to torturuję, a w efekcie zabijam wszystkich na których kiedykolwiek mi zależało. Tych których poprzysiągłem chronić. Albusa, Minervę, Ciebie...
Ostatnie słowo zawisło w powietrzu. Trwali tak w ciszy zastanawiając się co mogą powiedzieć. To wyznanie powinno pociągnąć ich w kierunku, w którym oboje nie mieli teraz siły podążyć.
- Da się coś z tym zrobić? - spytała wreszcie Hermiona.
- Z koszmarami? - pokiwała głową, a on zaczął dzielić się z nią nabytą przez lata wiedzą. - Nic nie jest w pełni skuteczne. Eliksiry dają tylko chwilowe ukojenie. Tak samo wszelkie aromaterapie, sztuki relaksacyjne czy oklumencja. Wydaje mi się, że nawet potem jest jeszcze gorzej. Ale możliwe, że to prywatne odczucia.
Znów zamilkli. Severus wstał, by zrobić sobie kawę. Po to tu przyszedł kiedy zrozumiał, że czeka go kolejna bezsenna noc. Wolał wlać w siebie hektolitry kofeiny niż wrócić do piekła, którym były jego sny.
CZYTASZ
Kociołek zwany pożądaniem
FanfictionZbiór miniaturek, większych lub mniejszych, paringu HG SS. Humor, angst, romance. Zapraszam do czytania.