Rozdział IV

430 38 7
                                    

Ktoś położył swoję dłonie na moich ramionach, wszyscy byli w salonie. Kto to może być? Stałam nie wzruszona ktoś szepnął mi do ucha słowa
- Be careful
Po czym ujrzałam przed gardłem nóż. Pięknie...facet chwycił mnie za brzuch po czym szedł do tyłu a ja za nim. Zatachal mnie na górę do mojego byłego pokoju i przywiązał do kaloryfera skakanką...tak zgadza się skakanka! Następnie wziął taśmę klejąca i zakleil mi usta. Tfu! Usłyszałam wołanie:
- Patricia chodź tu!
Facet spojrzał na mnie szepcząc:
- Ciiii...nic nie mów ja to załatwię...
Otworzyl drzwi, wyszedł. Skorzystałam z okazji i próbowałam się wydostać, dostrzegłam że Nademna, na parapecie leżał scyzoryk. Uderzyłam głową o parapet, a scyzoryk spadł koło mnie. Dosieglam butem przyrząd do siebie. Schylilam.się do podłogi próbując wziąć w zęby jednak nie mogłam. Przeklnelam po cichu. Usłyszałam kolejne wołania mojego imienia. Pisłam mocno a do pokoju wszedł ten facet ze złością na twarzy. Przyłożył mi nóż do głowy, patrząc jednocześnie na drzwi. W sumie może mnie zabić i tak już nie chce dalej żyć. Nie mam dalszego sensu życia. Pisłam przez taśmę niewyraźne słowa "zabij mnie". Patrzył na mnie z litością po czym przycial mi lekko krtań. Zacislam oczy i zagryzajac zęby. Nagle dostałam zawału...do pokoju.wszedł kto? Jaśnie pan Jeff. Zdziwiłam sue bardziej niż facet. Przestał powolne znęcanie się Nademna i zabrał się za walkę z nim. Bili się pięściami przez długi czas, a potem Jeff wziął nóż i wbił mu w bok. Ten się zaśmiał i zniknął. Patrzyłam na mordercę z błaganiem o uwolnienie. On uśmiechnal.się i mnie uwolnił. Szczerze się zdziwiłam dlaczego top zrobił...no tak mogę się domyśleć, uwolnił mnie tylko po to by móc mnie znów uderzyć. Spuscilam wzrok na dół oczekując na uderzenie. On poszedł. Moje oczy podążały za nim do momentu gdy zniknął w korytarzu. Rozejrzałam się dokładnie po moim pokoju, przy drzwiach stał kredens z książkami, na przeciwko okno, obok okna, łóżko, na przeciw łóżka - biurko z laptopem a nad nim półka z wieża do odtwarzania muzyki. Wszystko tak jak należy. Szafa na z drugiej strony łóżka, także była na swoim miejscu. Nie za bardzo wiedziałam czy mam zejść na dół czy nie, postanowiłam zostać tutaj, w moim przytulnym pokoju koloru pomarańczowego. Usiadłam zatem na krześle, przy biurku i znowu zaszłam rysować. Tym razem moje artystyczne dłonie wyrysowały postać wielkiego kota, stojącego na skale. Przed nim Dorysowalam dżunglę i mniejsze zwierzęta. Wyszło na to, że kot jest królem dżungli i ma resztę podwładnych. Rysunek ten umieściłam na ścianie obok rysunku królestwa i.smutnej dziewczynki. Rysunek królestwa przedstawiał nic innego jak zamek z bajecznymi dodatkami. Po raz kolejny postanowiłam zejść na dół i podsłuchać rozmowę. Było.top dość ryzykowne, tym razem postanowiłam być bardziej ostrożniejsza.

Jack: Co się stało?

Jeff: Nie proszeni goście

Lidia: Co?

Jeff: Ktos się włamał do domu...już zabity

Lidia: Kto?

Jeff: Powiem ci potem

Jack: Co z nią?

Jeff: Żyje...

Lidia: A szkoda...

Ben: Czemu? Ja ją polubiłem, nie wiem jak wy.

Jack: Mnie się podoba jej tyłek i tyle

Slender: Ty się tylko w te miejsca patrzysz...

Jeff: Hah, właśnie!

Jack: No co? Jestem facetem!

Ben: Tak jak byśmy nie wiedzieli

Slender: Tak a propos tamtejszego pytania Bena, to ja również ją polubiłem a ty Jeff?

Jeff wzdrygnął się, starał się unikać wzroku każdego z zaciekawionych. Przygryzl dolna wargę...

Jeff: Może trochę...tak.

Na słowo "tak" zakręciło mi się w głowie i upadłam na podłogę...

******************************
Kilka godzin później

Obudziłam się w swoim pokoju. Pamiętam tylko tyle że Jeff powiedział coś tam "tak". Miałam wielką dziurę w pamięci. Leżałam przykryta kocem a na końcu łóżka siedział demoniczny jeż o,o. Już się zaczęłam bać że wygryzie mi rękę, ale ten ba przekór moim oczekiwaniom zszedł z łóżka i zszedł na dół. Nic nie rozumiałam. Do pokoju wparowali.Slender, Jeff i Ben...no i "pupilek". Patrzyłam na nici z niedowierzaniem.
Ja: Co wy tu robicie
Ben: Zemdlalas
Jeff: Zaniesliśmy cię tutaj
Slender: A konkretnie ja
Jeff: Chwali pięta
Slender: Prawde mówię, a co zazdro?
Jeff: Może
Ben:.Z tego co pamiętam masz dziewczynę
Jeff: Chłopaki...nie mówcie jej tego, ale ja jej tak naprawdę nie lubię.
Ja: Co? Jak to...
Jeff: Tak na powaznie top mnie wkurza jej zazdrość. To że mieszkam u Ciebie *wskazuje kciukiem na mnie*nie znaczy.że kochanka,.zerwała ze mną.
Ben: To dlatego wyszliscie na chwile i ona nie wróciła.
Jeff: No...
Slender: Teraz masz zamiar zabrać się za nią?

Spojrzałam na Jeffa ze strachem na co ten parsknął:
Jeff: Wątpię...ale...Może, kiedyś w przyszłości...

Ojojoj, żem narobiła xDD. Alleluja słuchajcie po raz pierwszy Jeff jej nie uderzył (chyba xD) i nastał wasz ukochany moment "miłości" ale nie przeczuwalam że zrobie tak że trzech...czterech? Chłopaków będzie się bić o.Pati xD

Na foci macie Pati (zdjęcie się nie załadowalo do końca po prostu kliknijcie na zdjęcie załaduje się całe), nie wiem jak wy ale chciałabym mieć takie włosy jak ta postać xDD

Do następnego
Bye ~~

Anioł poplamiony krwiąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz