Rozdział 2

86 20 18
                                    

Głośny bas rozniósł się po ścianach wielkiego białego domu. Już od progu powitał nas zapach potu, alkoholu i Bóg wie czego jeszcze.

Nie dane mi było nawet dobrze się rozejrzeć bo poczułam silne uderzenie w ramię, które spowodowane było niewychowaniem pewnego blondyna.

Chłopak odwrócił się w moją stronę z wiązanką na ustach, lecz nie zdążył jej dokończyć. Jego twarz wyglądała znajomo, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd ją kojarzę. Zielonooki mnie jednak uprzedził.

-A kogo my tu mamy? Koleżanka ze sklepu od Justina- powiedział z kpiną w głosie mierząc mnie od góry do dołu swoim przeszywającym wzrokiem, szczerząc się przy tym jak głupi. Jego towarzysze nie pozostali w tyle i poszli w jego ślady. Czułam jak moja twarz zaczyna przybierać czerwonego koloru. Pomimo lekkiego wstydu poczułam złość. Co on miał do mojego dzwonka?!

-Masz jakiś problem?!-zapytałam ze złością. Chłopak w reakcji na mój podniesiony głos uniósł ręce w obronnym geście i z lekko rozbawionym głosem odpowiedział.

-Nie no co ty młoda, nie zaczynajmy naszej znajomości od sprzeczki.- jak on śmiał w ogóle stwierdzić że chce się z nim zadawać?!-Nie zdradzisz mi jak się nazywasz?-mówiąc to zrobił krok w moją stronę.

-Nie- urwałam krótko i odsunęłam się od niego.

-Och no nie bądź taka, zacznijmy od nowa. Jestem Ryan, a to jest Mike i Charles- mówiąc to wskazał na swoich kumpli, którzy od razu podali mi rękę w geście powitania.- No nie daj się prosić.-patrzył na mnie z góry wzrokiem kota ze Shreka, na co przewróciłam oczami i wyciągnęłam rękę.

- Aurora- przedstawiłam się.

Chłopak zaskoczył mnie swoim zachowaniem. Po chwili poczułam jak ujął moją wcześniej wyciągniętą rękę i musnął ją swoimi wargami. W reakcji na jego dotyk przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Od razu skarciłam się za to w głowie.

-Napijesz się czegoś, Auroro?-zapytał odsuwając się ode mnie o krok. Po chwili namysłu podjęłam jedną z dwóch najgłupszych decyzji tego wieczoru. Pokiwałam głową i podążyłam za chłopakiem.

Gdy w końcu przepchnęliśmy się przez tłum tańczących nastolatków, znaleźliśmy się w mniej zatłoczonej kuchni. Sięgnęłam do torby, wyjęłam z niej dwie butelki Bacardi i postawiłam je na blacie. Ryan popatrzył na mnie z uznaniem i sięgnął po jedną z nich. Napełnił dwa plastikowe kubeczki trunkiem i podał mi jeden. Uniósł lekko swój, niemo pokazując mi żebym zrobiła to samo. Duszkiem wypiłam cały napój i spojrzałam na zaskoczonego chłopaka.

-Co?-zapytałam zdezorientowana, odstawiając czerwony kubek na blat.

-Widzę, że mamy tutaj niezłą zawodniczkę.- puścił mi oczko, dokańczając swój napój z miną jakby zamiast Bacardi wypił sok z cytryny. Uśmiechnęłam się na jego słowa i oparłam się o blat za mną. Blondyn poszedł w moje ślady i zrobił to samo lekko odwracając się w moją stronę.

-Przyszłaś sama?-zapytał z brwią uniesioną lekko do góry. Pokręciłam przecząco głową.

-Z koleżanką, tylko gdzieś zniknęła.

-To co, pijemy kolejnego?- zapytał, szczerząc się od ucha do ucha zatrzymując wzrok na nowej butelce.

Sięgnął po upatrzone procenty i bez pytania nalał nam do pełna. Bez zbędnego namysłu wyzerowałam napój. Zielonooki nie pozostał mi dłużny i zrobił to samo.
Wyjęłam plastikowe naczynie z rąk chłopaka i ujęłam jego dłoń, ciągnąc w kierunku parkietu.

Kiedy wpadliśmy w tłum, odwróciłam się w jego stronę i zaczęłam poruszać biodrami w rytm muzyki. Poczułam jak ciężkie dłonie chłopaka wędrują po moim ciele, dotykając mojej nagiej skóry. Uważnie sunęłam wzrokiem po twarzy Ryana i zatrzymałam się na przeszywających, zielonych oczach blondyna. Młody mężczyzna uśmiechnął się nieznacznie, przyciągając mnie bliżej.

Gdy nasze ciała się zderzyły, na moich wargach zawitał nieśmiały uśmiech. Tańczyliśmy tak dłuższą chwilę, kiedy chłopak zbliżył nasze twarze i musnął moje wargi swoimi. Bez zawahania połączyłam nasze usta w namiętny pocałunek. Blondyn ścisnął mocniej moje biodra, a z moich ust wydostało się ciche westchnienie. Wplotłam palce w jego miękkie włosy i lekko za nie pociągnęłam. Ryan w reakcji na moje zachowanie przyciągnął mnie bliżej siebie, kładąc swoją ciepłą dłoń na moim karku. Nogi nieznacznie mi się ugięły kiedy przygryzł mi wargę i lekko za nią pociągnął.

Gdyby nie jego silne ramię podtrzymujące mnie, prawdopodobnie bym upadła. Poczułam jak jego wargi wyginają się w pełen rozbawienia uśmiech. Chłopak oderwał się ode mnie i oparł swoje czoło o moje, próbując wyrównać oddech. Przymknęłam powieki i poczułam jakby wszystko w okół nas się zatrzymało.

                                         ***

Kołysałam biodrami w rytm "Guantanamera (She's Hot)" od Pitbulla wraz z Harper, kiedy podeszła do nas niska, ognistowłosa dziewczyna proponując nam grę w „Risk it or drink it". Spojrzałam na swoją przyjaciółkę i od razu znałam odpowiedź. Podążyłyśmy za nieznajomą do salonu i usiadłyśmy między dwoma brunetami.

-No to, kto zaczyna?- odezwał się gospodarz stając po środku wielkiego, szarego dywanu.
Rudowłosa zgłosiła się na pierwszą ochotniczkę, tym samym rozpoczynając zabawę.
Gra toczyła się sprawnie, a nastolatkowie siedzący wokół nas stawali się coraz bardziej pijani. W końcu nadeszła moja kolej. Sięgnęłam do pudełka by wyjąć kartę i przeczytałam na głos.

-Spędź siedem minut w niebie z osobą siedzącą na przeciwko ciebie albo wypij cztery shoty.- uniosłam głowę z nad karty i spojrzałam przed siebie. Poczułam ciepło rozchodzące się na policzkach kiedy mój wzrok napotkał zielone tęczówki uważnie taksujące moją twarz.
Na buzi blondyna widniał wyzywający uśmiech.

-Co, już ci zabrakło odwagi, Auroro?- opuścił ramiona w przekonaniu, nie odrywając ode mnie wzroku- Podajcie wódkę, młoda tchórzy.- I to był moment w którym podjęłam drugą najgłupszą decyzję tego wieczoru.

-Na co czekasz?-zapytałam wstając i strzepując niewidzialny kurz z sukienki. Ryan uniósł brwi pełen niedowierzania. Zaśmiał się pod nosem, po czym wstał i ruszył w moim kierunku. Po drodze złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów. W tle słyszałam reakcje naszych rówieśników, na co przewróciłam oczami i wróciłam myślami do chłopaka. Jutro miałam żałować tej decyzji, jednak nie bardzo się tym przejmowałam.

Gdy znaleźliśmy wolną sypialnię i weszliśmy do środka, chłopak od razu przywarł do mnie swoimi wargami, nie dając mi czasu na złapanie oddechu. Nie odrywając ode mnie swoich ust, bez problemu uniósł mnie.

Poczułam przeszywający mnie dreszcz kiedy moja naga skóra dotknęła zimnego drewna. Ciasno owinęłam go nogami w pasie, mocno przywierając do jego torsu. Wplotłam palce w jego gęste włosy, delikatnie się nimi bawiąc.

Ryan oderwał się ode mnie przenosząc pocałunki na moją szyję, na co z moich ust wyrwało się ciche westchnienie. Młody mężczyzna słysząc to, delikatnie przygryzł moją skórę i sięgnął w stronę klucza, przekręcając go.

Fight To DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz