Rozdział 3

74 18 2
                                    

Kiedy delikatnie opadłam na łóżko, blondyn zawisnął nade mną. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, gdy powoli zaczął podwijać mi sukienkę. Światło latarni wpadające przez okno, tworzyło niewielką poświatę, dając tym odpowiedni nastrój. Sunęłam dłońmi po jego nagim torsie, z którego sekundy wcześniej zrzuciłam białą koszulę. Uważnie obserwowałam każdy najmniejszy szczegół jego twarzy, chwilę później znów łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.

W tym samym momencie, chłopak odpiął mi stanik, zsuwając mi ramiączka sukienki. Gwałtownie oderwaliśmy się od siebie, by jak naszybciej pozbyć się reszty ubrań. Ryan pomógł mi zdjąć biały, obcisły materiał, pocałunkami wyznaczając drogę do mojej bielizny. Poczułam lekką rozkosz, a moje dłonie powędrowały do jego rozporka. Jeszcze raz nawiązaliśmy kontakt wzrokowy, a chwilę później daliśmy się ponieść emocjom.


***

Letni wiatr delikatnie rozwiał moje i tak już skołtunione włosy. Szłam w stronę bramy, kiedy wyprzedził mnie nie kto inny jak Ryan. Zatrzymałam się, by na niego nie wpaść.

-Już ode mnie uciekasz?-spytał, udając smutnego. Zacisnęłam usta w wąską linię, chwilę myśląc nad odpowiedzią. Nie chciałam być dla niego nie miła, więc pokiwałam głową, na co uniósł kąciki ust w rozbawieniu.

-Miałam być w domu przed czwarta, jest trzecia czterdzieści pięć. Mój brat mnie zabije, jak nie będę na czas-westchnęłam, chcąc sprawdzić czy nie dzwonił.-Kurwa! Jeszcze telefon mi się rozładował-przeklnęłam pod nosem, chowając urządzenie do torebki. Wygięłam twarz w oburzeniu, jeszcze bardziej bawiąc chłopaka.

-Mogę cię podrzucić, młoda.-zaproponował, unosząc brew z uśmiechem, a moje serce zabiło szybciej. Przygryzłam bok policzka, bijąc się z myślami. Miałam właśnie wsiąść do samochodu nieznajomego mi typa, będąc nietrzeźwa. Czy było to mądre rozwiązanie? Oczywiście, że nie.

-Jeśli to nie problem, to byłabym mega wdzięczna.-uśmiechnęłam się, składając błagająco ręce. Wskazał głową w stronę bramy, dlatego też tam ruszyliśmy. Co jak co, ale Ryan jakoś dziwnie szybko chodził. Nawet bym powiedziała, że za szybko.

Kiedy dotarliśmy na parking, zatrzymaliśmy się przy butelkowo-zielonym McLarenie p1 gtr. Jak tylko zobaczyłam to auto, moja szczęka nieco się rozchyliła. Podziwiałam samochód, nie mogąc uwierzyć że on tym jeździł. Stałam tak przez parę sekund, kiedy blondyn podszedł do mnie i palcem wskazującym delikatnie domknął mi buzię.

Przesunęłam na niego wzrok, a moja mina wywołała w nim cichy śmiech. -Ty tym jeździsz? Jakim cudem?-pytałam, dalej niedowierzając. Czekałam na jego odpowiedź, jednak zamiast tego otrzymałam milczenie. Podszedł do drzwi pasażera, otwierając je dla mnie.

-Może kiedyś się dowiesz, kto wie.-mrugnął do mnie oczkiem, ręką pokazując mi bym wsiadła. Delikatnie zapadłam się w ciemnobrązowym, sportowym siedzeniu. Środek był równie piękny, jak auto z zewnątrz. Nie minęło nawet pół minuty, a zielonooki zajął miejsce kierowcy. Ryan nie pił tego wieczoru zbyt dużo, dlatego byłam prawie pewna, że może nie będzie wypadku.

Kiedy uruchomił silnik, samochód warknął, na co cicho pisnęłam z radości. Cóż mogłabym powiedzieć, dla jednych mogłoby być to dziwne, że dziewczyna tak reaguje na samochody, czy ich dźwięk. Dla innych mogłoby to być codziennością. Wychowywałam się ze starszym bratem, który od dziecka wprowadzał auta do mojego życia. Może nie znałam się na nich najlepiej, ale czasem byłam w stanie powiedzieć który model w ile sekund dobija do setki.

Podałam adres, więc Ryan bez słowa ruszył. Wyjechaliśmy z parkingu, a ja przez całą drogę cieszyłam się jak głupia. Chłopak od czasu do czasu na mnie zerkał, unosząc kąciki ust. W pewnym momencie spojrzałam na zaciśnięte na kierownicy dłonie chłopaka. Moją uwagę przykuł jego sygnet, na prawym, serdecznym palcu prawej dłoni. Srebrny pierścionek miał na sobie motyw diabła, co nieco mnie przeraziło, a z drugiej strony zaciekawiło. Co jeśli on był jakimś satanistą i właśnie wiózł mnie, by złożyć ofiarę?

Fight To DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz