Rozdział 6

43 13 0
                                    

Ze snu wybudził mnie dźwięk powiadomienia w telefonie. W myślach przeklnęłam samą siebie za nie wyłączenie urządzenia wieczorem. Nakryłam głowę kołdrą i jęknęłam. Nie miałam siły ani ochoty utrzymywać teraz z kimkolwiek, jakiegokolwiek kontaktu, jednakże moja ciekawość wygrała i sięgnęłam po telefon.

Na ekranie wyświetliła się ikonka SMS. Kliknęłam ją, a po zobaczeniu od kogo wiadomość została wysłana, na usta wpłynął mi mały uśmiech.
od:Ryan<3
Bądź gotowa na 17, jedziemy na imprezę.

Uśmiechnęłam się szerzej. Miałam już wpisywać wiadomość mówiącą, jak bardzo cieszyłam się z tego powodu, kiedy do głowy napłynęły mi wydarzenia z ostatnich dni. Wiedziałam, że widok wykrwawiających się ciał moich znajomych, będzie nawiedzał mnie już zawsze.

Nie byłam w stanie się z tym pogodzić. Nie wychodziłam z łóżka przez cztery dni, płakałam, mało jadłam i odtwarzałam cały czas obrazy z ostatniej wizyty w szkole. Nauczyciele dzwonili do Nicka z pytaniami, jak się czuję. Szkoła została zamknięta aż do odwołania. Po wszystkim nie spotykałam się z nikim. Czasami do pokoju wchodził mój brat, by zobaczyć jak ze mną.

do:Ryan<3
hej, nie mam nastroju dziś na takie wyjście

Wystukałam i rzuciłam telefon gdzieś w głąb
łóżka. Westchnęłam głośno, wpatrując się w białą ścianę mojego pokoju. Próbowałam odciągnąć swoje myśli, jednak nic nie pomagało.

Leżałam tak jeszcze trochę, ale nie dostałam żadnej odpowiedzi. Sięgnęłam po telefon i weszłam w naszą konwersacje. Chłopak odczytał wiadomość od razu po wysłaniu. Nie odpisał. Jeszcze bardziej zdołowana przekręciłam się na drugi bok i próbowałam zasnąć jeszcze raz. Nie miałam dzisiaj głowy do przejmowania się tym.

***

Z bezsensownego leżenia i zastanawiania się nad wszystkim, wyrwało mnie czyjeś pukanie. Nie, przepraszam. Walenie w drzwi. Byłam sama w domu ponieważ Nick musiał załatwić jakąś sprawę.

Powoli wyszłam z łóżka, odnalazłam telefon i wyszłam na korytarz. Pomimo tego że dom był zamknięty, rozejrzałam się po korytarzu jakby z któregoś z pokoi miał zaraz wyskoczyć zamaskowany morderca. Zeszłam powoli na dół i przeszłam do przedpokoju, by zobaczyć kto dobija się do drzwi.

Widok mnie zadziwił. Osoba, która naruszała moją ciszę po raz drugi. Blondyn stał za drzwiami ubrany w białą polówkę i granatowe szerokie jeansy. Ja natomiast byłam ubrana w kraciaste spodnie od piżamy i czarną koszulkę brata. Przekręciłam kluczyk w zamku i otworzyłam drzwi.

-Hej-powiedział z niewzruszoną miną i wszedł do środka, jakby było to oczywiste że do mnie przyjedzie. Zmarszczyłam nieco brwi, ponieważ nawet nie poczekał.

-Tak, pewnie, wchodź.- westchnęłam, udając że stoi na zewnątrz, i otworzyłam szerzej drzwi by mógł na spokojnie wejść. Po chwili odwróciłam się w jego kierunku, taksując jego twarz wzrokiem.

-Mogę zapytać, co ty tutaj robisz?-uniosłam brew, stojąc zmarnowana, z lekko przygarbionymi ramionami. Czułam się jak klaun, i prawdopodobnie tak też wyglądałam. Pod oczami miałam wory, a włosy sterczały mi na wszystkie strony. W dodatku nie miałam na nic siły.

-Zabieram cię na imprezę.-wzruszył ramionami, przyglądając mi się uważnie.

-Pisałam ci, że nie mam dziś nastroju na takie wyjścia.-odpowiedziałam dość ostro, w głowie dając sobie za to liścia.

-Coś się stało? Coś zrobiłem podczas ostatniego spotkania? Dlatego nie chcesz iść?-zaczął dopytywać, co nieco mnie zirytowało.

-Nie, ale połącz fakty, Ryan. Ostatnio u mnie w szkole była strzelanina. Zginęła nie tylko jedna z moich koleżanek, ale dużo innych uczniów, których zawsze widywałam na korytarzu. Jeszcze sobie z tym nie poradziłam.-przygryzłam policzek, próbując się uspokoić.

Fight To DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz