Rozdział 9

44 13 0
                                    




                                                                                             ***

-Aurora!-usłyszałam jak mój brat woła mnie z dołu. Niechętnie podniosłam się do siadu, przecierając oczy. Ani razu nie zmrużyłam w nocy oka, po prostu nie mogłam. Znów była sobota, a jedyne co robiłam przez ostatnie dni, to leżenie w łóżku i oglądanie Króla Lwa. Była to moja ulubiona bajka, ponieważ w dzieciństwie wspólnie z rodzicami i Nickiem ją oglądaliśmy. Na to wspomnienie lekko podniosłam kącik ust.

Kiedy jednak wróciłam do rzeczywistości, mój wyraz twarzy zmienił się na taki sam jak przedtem. Tak naprawdę nie okazywał nic więcej, niż zmęczenie. Wstałam z mojego ukochanego materaca, po chwili już schodząc po schodach. Wkroczyłam do kuchni, siadając przy wyspie kuchennej. Mój starszy brat zmierzył mnie uważnie wzrokiem, stawiając przede mną talerz zapełniony jedzeniem. Zemdliło mnie na sam widok, jednak nie dałam tego po sobie poznać.

-Masz, zrobiłem ci śniadanie. Wrócę za jakiś czas, ale znowu muszę jechać po ogórki.-westchnął, rzucając ścierkę którą miał przed chwilą na ramieniu, na blat. Pokiwałam głową, zmuszając się do bladego uśmiechu. Nick przechodząc obok mnie, potargał mi włosy, na co zmrużyłam oczy, marszcząc nos.-Smacznego.-powiedział z uśmiechem, wychodząc z domu.

Po paru minutach nie było słychać już silnika, co oznaczało, że mój brat już pojechał. Spojrzałam na naczynie stojące przede mną, i bez zastanowienia chwyciłam je, podchodząc do kosza. Otworzyłam go, wyrzucając do niego jedzenie. Skrzywiłam się, po czym wstawiłam talerz do zlewu. Rozejrzałam się po kuchni, sięgając po wodę niegazowaną.

Zrezygnowana poszłam do salonu, włączając telewizor. Usiadłam wygodnie na kanapie, a na kolana wskoczył mi Pedro. Automatycznie zaczął mruczeć, na co zaczęłam go głaskać. Kot zaczął zaciskać i rozluźniać pazury na mojej koszulce. Uśmiechnęłam się lekko w rozbawieniu, drapiąc go za uszkiem. W międzyczasie włączyłam Forze, biorąc pada do ręki.

Zaczęłam tworzyć swoje auto, dodając coraz więcej modyfikacji. Zajęło mi to około dwudziestu minut. Wybrałam pierwszy lepszy wyścig, co pobudziło we mnie jakiekolwiek emocje. Wkurwiałam się, kiedy inni mnie wyprzedzali, a moje szczęście się podnosiło, kiedy byłam pierwsza. Grałam w ciszy, jednak mój spokój przerwał dzwonek do drzwi. Przeklnęłam pod nosem, odkładając pada na miejsce obok mnie. Zdjęłam z siebie Pedrusia, który mruknął cicho z niezadowolenia.

Podeszłam do drzwi, z rozmachem je otwierając. Uniosłam wzrok, spotykając dwie różne tęczówki. Chłopak taksował moją twarz, nie odzywając się. Oblizałam spierzchnięte usta, nie wiedząc co powiedzieć. Staliśmy tak dłuższą chwilę, jednak oderwałam wzrok. Kątem oka widziałam, jak jego kąciki ust powędrowały ku górze. Cisza była dość niezręczna, więc zaczęłam wyłamywać sobie palce.

-Nie zaprosisz mnie do środka?-spytał, zakładając ręce na piersi. Automatycznie podniosłam na niego wzrok, nie wiedząc czy go wpuścić, czy się postawić. Przygryzłam lekko wargę i złapałam klamkę, będąc gotowa na szybkie zamknięcie.

-Nicka nie ma.-powiedziałam szybko. Jednym ruchem popchnęłam drzwi, myśląc że mi się uda. Mężczyzna jednak był szybszy, blokując je butem. Z lekkim przerażeniem znów je otworzyłam. Zmarszczyłam brwi, chcąc już coś powiedzieć, ale prawie że czarnowłosy znów mnie wyprzedził.

-Nieładnie, gdzie się podziała twoja kultura?.-z rozbawieniem pokręcił głową, opierając się o framugę.-Wiem, że go nie ma, ale będzie. Miałem przyjechać do was na obiad.-wzruszył ramionami, dalej taksując moją twarz. Westchnęłam cicho, ustępując mu miejsca, by wszedł.

Fight To DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz