Rozdział 7

51 13 0
                                    


Trigger Warning:
przemoc seksualna, zaburzenia odżywiania

-To jak w końcu z Ryanem?-spytała Harper, dorównując mi kroku. Spojrzałam na nią spod byka, skręcając w prawo. Nieco zirytowało mnie to pytanie, przez co westchnęłam ciężko, zastanawiając się nad odpowiedzią.

-Nie wiem, nie interesuje mnie to.-odpowiedziałam szybko, chcąc zmienić temat. Od mojego ostatniego spotkania z blondynem, minęły dwa tygodnie. Po imprezie nie spotkałam się z nim ani razu. Próbował kontaktować się ze mną, a nawet podjeżdżał pod dom, jednak ani ja, ani mój starszy brat nie reagowaliśmy. Chciałam jasno dać mu znać, że naprawdę wkurzyło mnie jego zachowanie. Może i było to dziecinne, jednak widziałam, jak bardzo podobał mu się bliski kontakt z tamtą laską.

Wyszłyśmy na główny korytarz, prowadzący do wyjścia ze szkoły. Zatrzymałam się przy szafce, by odłożyć niektóre książki.

-A ty jak z Charlesem?-spytałam, po chwili zamykając metalowe drzwiczki. Moja przyjaciółka uśmiechnęła się, przygryzając lekko wargę.

-Prawdopodobnie stoi już przed szkołą.-mrugnęła mi oczkiem, na co z uśmiechem przewróciłam oczami. Cieszyłam się z jej szczęścia, jednak nadal w duchu miałam cichą nadzieję, że to co widziałam na imprezie, to była pomyłka mojej wyobraźni, i że tak naprawdę on ją odpychał.

Kiedy wyszłyśmy ze szkoły, niemal wmurowało mnie w chodnik. Otworzyłam szeroko oczy, a szczęka lekko mi się rozchyliła. Moja przyjaciółka zareagowała podobnie. Na szkolnym parkingu stał butelkowozielony McLaren p1 gtr, a o maskę opierał się Ryan z kwiatami w lewej dłoni. Na mój widok lekko uniósł kąciki ust.

Wyrzuciłam wiązankę słów pod nosem, podchodząc do niego bliżej. Utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy, co ujawniało jego pewność siebie. Zatrzymałam się w bezpiecznej odległości od niego, jednak on to zmienił. Szybko znalazł się przede mną, ujmując moją dłoń. Musną jej wierzchnią stronę ustami, przyprawiając mnie tym samym o gęsią skórkę.

-Witaj, Auroro.-powiedział w końcu, po dłuższej chwili wpatrywania się w moje oczy. Skinęłam głową, dalej nie będąc do tego przekonana.-Chciałbym cię strasznie przeprosić. Wiem, że popełniłem okropny błąd, ale mam nadzieję, że dzisiejszego wieczoru mi to wybaczysz.-uśmiechnął się szerzej, otwierając drzwi pasażera.

Widziałam w jego oczach, jak bardzo liczył na to, że wsiądę. Było mi głupio odmówić, a jego starania mi zaimponowały. Odwróciłam do Harper, by pomachać jej na pożegnanie, jednak od razu zauważyłam, jak namiętnie zjadała się nawzajem z Charlesem. Zaśmiałam się pod nosem, po czym wsiadłam do McLarena.

Była godzina wpół do siedemnastej. Na dworzu było jeszcze ciepło, a chmury delikatnie zasłaniały słońce, tworząc tym jasny, przyjemny cień. Jechaliśmy do mieszkania Ryana, po drodze nie rozmawiając za dużo. Kiedy w radiu rozebrzmiała piosenka "Get Lucky" od Daft Punka, bez pytania odnalazłam regulator dźwięku i przekręciłam go tak, by dać jak najgłośniej, jak tylko się dało.

We've come too far, To give up who we are, So let's raise the bar, And our cups to the stars, She's up all night 'til the sun, I'm up all night to get some, She's up all night for good fun, I'm up all night to get lucky

Śpiewałam idealnie z piosenką, patrząc to przed siebie, to na Ryana, który na moje zachowanie reagował uśmiechem. Czasem śpiewał ze mną, co mocno mnie bawiło, ponieważ mylił tekst. Droga przebiegła bardzo szybko, bo dobrze się bawiłam, robiąc mu koncert. Zatrzymaliśmy się pod apartamentowcem, a już po chwili wjeżdżaliśmy tam windą, na trzydzieste drugie piętro. Znajdowaliśmy się w dzielnicy o nazwie Leblon.

Fight To DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz