Jak tylko Ricardo zatrzymał się tuż przed bramą, jak oparzona wyskoczyłam z auta, szybko mu przy tym dziękując. Rozmowy z nim uniknęłam, udając że nie mam pojęcia o co mu chodzi. Szybkim krokiem podeszłam do furtki, szukając kluczy w torebce, jednak nie mogłam ich znaleźć. W myślach przeklęłam własne życie, zawracając się do samochodu, który jeszcze nie odjechał. Widziałam ten jego cholerny uśmieszek, kiedy się zbliżyłam. Otworzył szybę, by móc mnie jeszcze bardziej wkurzać bez konsekwencji.-Czego tak szukasz, młoda panno.-przygryzł lekko dolną wargę, chcąc ukryć swoje rozbawienie. Niestety, nie udało mu się. Kosmyki jego bardzo ciemnych włosów, opadły mu na czoło, co wyglądało tak cholernie uroczo, że miałam ochotę się rozpłakać. Te przeklęte, różniące się od siebie tęczówki, skanowały moją twarz, oczekując odpowiedzi. Oczywiście, musiał się ze mną droczyć, bo wzrokiem zjechał na moje usta, po chwili oblizując swoje.
-Chyba zostawiłam u ciebie klucze.-odchrząknęłam, próbując odciągnąć swoją uwagę. Zaczęły wkurzać mnie moje włosy, które non stop opadały mi na twarz. W końcu wyprostowałam się, tym samym zbierając i spinając je w kucyka. Znów nachyliłam się nad szybą od strony pasażera, kiedy chłopak wyciągnął coś z kieszeni.
-Ale że te?-zaśmiał się, machając sobie moimi kluczami przed twarzą. Zmarszczyłam brwi i wywróciłam oczami, nie mając ochoty na takie gierki.-To chodź i je sobie weź.-mruknął, na co po prostu pociągnęłam klamkę. Kurwa, on chyba sobie jaja robi. Zablokowane. Westchnęłam, bezsilnie patrząc mu w oczy. Podnosząc się na duchu, zaczęłam gramolić się przez otwartą szybę. Podtrzymywałam swoje tułowie rękami na siedzeniu, jednak nie miałam miejsca na nogi, dlatego dłonie ułożyłam pomiędzy udami Ricarda. Kątem oka zauważyłam, gdy lekko się spiął. Przełożyłam już jedną nogę, jednak jak zawsze coś musiało pójść nie tak. Drugą zahaczyłam o drzwi, przez co automatycznie moje ręce się złożyły, a twarz wylądowała na kroczu chłopaka.
Gdy chciałam się podnieść, głową walnęłam o kierownicę, znów lądując w tym samym miejscu. Złapałam się za potylicę, biorąc głęboki wdech i wydech, tym samym się uspokajając. Mężczyzna wybuchnął śmiechem, pomagając mi się podnieść. Masowałam tył głowy, patrząc na niego z grymasem wymalowanym na ustach. Przy próbach wyrwania mu kluczy, automatycznie cofał rękę, nie dając mi ich złapać. Wcisnął guziczek do bramy na pilocie, tym samym ją otwierając.
-Serio?-spytałam, mierząc go wzrokiem. Namęczyłam się tyle, żeby właśnie sam sobie otworzył i bez pytania wjechał aż do końca podjazdu, który kończył się tuż pod drzwiami. Nie odezwał się, dalej szczerząc swoje równe zęby. Ostrożnie zatrzymał samochód, wyłączył silnik i wysiadł. Przymknęłam powieki, po chwili stawiając krok na kostce brukowej. Podeszłam do Ricarda, wyrywając mu kluczyki z dłoni. Nic sobie z tego nie zrobił, podążając tuż za mną. Przekręciłam zamek w drzwiach. Nie czekając nawet aż wejdzie, zdjęłam buty, od razu wspinając się po schodach na piętro. Tam zapaliłam światło, od razu zauważając Pedra, siedzącego przed wejściem do mojego pokoju.
-O ty mój koteczku.-zmieniłam głos, mrużąc oczy i uśmiechając się jak najszerzej jak mogłam. Podniosłam kota, automatycznie go tuląc. Weszłam do pokoju, kładąc się z krótkowłosym na łóżku. Przyjaciel mojego brata bawił się w mój cień, ponieważ po chwili również pojawił się w pomieszczeniu, zapalając lampkę przy łóżku. Kot widząc go, uciekł z pokoju, zostawiając nas samych. Podniosłam się na łokciach, dalej leżąc na plecach. Przyglądałam się uważnie, gdy zdejmował swoją czarną bluzę, pozostawiając tego samego koloru kompresyjną koszulkę z krótkim rękawkiem. Jego duże mięśnie zdecydowanie się na niej odznaczały.
-Gdybym wiedział, że tak bardzo mnie pragniesz, spełniłbym każde twoje największe marzenie.-mruknął cicho, nieco się do mnie przybliżając. Znów poczułam ten sam, znajomy ucisk w podbrzuszu. Czy to mnie podniecało? Czy on mnie podniecał? Przełknęłam ślinę, obserwując go z dołu. Na jego dłoniach i przedramionach, widniały żyły, które mocno odznaczały się na jego tatuażach. Nie byłam w stanie określić, co oznaczały rysunki pokrywające jego ciało, jednak pięknie się ze sobą zgrywały. Na jego wargach widniał uśmiech, który coś oznaczał. Pożądanie? Wyższość i dominację? Flirt? A może coś jeszcze? Oblizałam usta, które automatycznie zrobiły się suche.

CZYTASZ
Fight To Death
Romansa[18+] Kiedy młoda Aurora Collins korzysta ze swojego nastoletniego życia, coś wielkiego staje jej na drodze, blokując tę możliwość. W rozpaczy zmuszona jest do przeprowadzki do Rio de Janeiro wraz ze swoim starszym bratem. Tam, na jednej z imprez, p...