7. Nowi znajomi

36 4 0
                                    

Zofia

Siedziałam na szpitalnym korytarzu już od dwóch godzin . Nie zapomnę widoku zakrwawionego mundurka. Bardzo szybko jego biel zamieniła się na czerwień. Nie mam pojęcia czy Joseph z tego wyjdzie.
Gdy tylko przyjechała karateka pojechałam z nimi. Nie wiem co zrobiła policja z Raven, ale podobno także potrzebowała pomocy medycznej po tym czego dopuścił się King.
- Zofia? - nagle usłyszałam znajomy głos. Spojrzałam na ojca. Jednakże nie uciekłam. Nie mam ochoty na to. Chcę mieć jedynie pewność, że ten chłopak z tego wyjdzie.
Były ojciec podszedł i usiadł obok mnie
- Dużo się ostatnio wydarzyło
- Ta - przytaknęłam jedynie patrząc na sali operacyjnej, a raczej drzwi prowadzące do przedsionka przed nią. Bałam się.
- Jestem na ciebie i nie tylko wściekły, ale rozumiem też waszą złość wobec mnie. Zachowałem się jak świnia.... Ktoś cie zbił?
- Jesteś świnią - przytaknęłam bez namysłu ignorując jego pytanie. On westchnął ciężko
- Kto jest na sali operacyjnej?
- Jesteś lekarzem. Powinieneś wiedzieć - odparłam. Może się z nim trochę podrocze?
- Czekaj... Czy tam... Jest mój syn?! - wstał nagle wystraszony
- A co cię tak to obchodzi. Nie ma go tam spokojnie - powiedziałam z lekkim uśmiechem, a on posłał mi złowieszcze spojrzenie.
- To nie było zabawne - syknął i znów usiadł - To kto tam jest skoro tu siedzisz? - spytał znów
- Nikt ważny dla ciebie. Idź z stąd proszę. Przestałeś być moim ojcem odkąd dowiedziałam się o zdradzie.
- Zofia to było raz i...
- Nie. Nie jesteś godny mamy - powiedziałam twardo i prędko podeszłam do lekarza jaki wyszedł z drzwi - i jak z nim?
- Wszystko w porządku. Jesteś jego krewną lub dziewczyną?
- Ja... Jestem bliską przyjaciółką - skłamałam - uratował mnie przed szaloną dziewczyną w parku.
- A no tak. Słyszałem o tym incydencie - mruknął mężczyzna - rana jest zaszyta i niedługo będzie leżeć w jednej sali. Masz może kontakt z jego rodziną? Muszę poinformować, że chłopak musi zostać na obserwacji na tydzień.
- Tak długo? - zdziwiłam się
- Jeśli jego stan zdrowia nie pogorszy się to w czwartek będzie mógł najwcześniej wyjść. Narazie szwy są świeże i trzeba uważać. Dużo krwi stracił.
- w porządku. W który sali będzie?
- 43. Masz ten kontakt..
- Nie mam niestety. Ale wiem do jakiej szkoły chodzi i tam może podadzą
- Rozumiem. Proszę podaj mi nazwę, a ja tam zadzwonię
- To Akademia Królewska - powiedziałam zgodnie z prawdą. Po tym lekarz odszedł. Spojrzałam na ojca, który wstał i podszedł powoli
- Więc to twój "przyjaciel" - wykonał gest palcami
- Tak przyjaciel..
Zapadła chwilka ciszy
- Rozmawiałem z waszą mamą - nagle się odezwał jak już miałam odejść - wezmę rozwód
- Tak będzie lepiej dla nas wszystkich - syknęłam i odeszłam korytarzem.

Po chwili doszłam do odpowiedniej sali. Wahałam się z wejściem do środka. Westchnęłam ciężko, ale także cicho. Spytam jak się czuje i wyjdę. Tak. To dobry plan. Zapukałam, ale nie usłyszałam odpowiedzi więc delikatnie uchyliłam drzwi i weszłam zamykając je za sobą cichutko. Spojrzałam na łóżko . Joseph leżał spokojnie z kroplówką i maską tlenową. Podeszłam ostrożnie. Wyglądał tak spokojnie gdy leżał taki nieprzytomny. Jego klatka piersiowa unosiła się w górę i w dół w odpowiednim tempie. Dobrze, że go uratowano. Podeszłam do okna i je lekko uchyliłam, aby świeże powietrze miało prawo wejścia tu. Muszę porozmawiać z Axelem. Wątpię, aby tego tu wypuszczono w czwartek.
- Zdrowiej - szepnęłam, ale co mi to dało? I tak mnie nie usłyszał. Wyszłam z sali i poszłam korytarzem do wyjścia. Muszę porozmawiać z Axelem. Powiem mu, że jednak  będzie sam na moim występie. Żałuję, że Joseph nie da rady jednak być. No cóż trudno.
Wyszłam ze szpitala i poszłam w stronę gimnazjum Raimona. Czułam się dobrze więc nie potrzebuje pomocy medycznej. Zatrzymałam się przy witrynie sklepowej z telewizorami. Trwały wiadomości i pokazywana była Raven. Darła się i śmiała szalenie. Dobrze, że policja ją zabrała. Mam nadzieję, że już będzie spokój. Odeszłam.

Po pewnym czasie dotarłam do szkoły. Axel akurat siedział pod drzewem czytając zeszyt. Podeszłam i przysiadłam się. Jego mina bezcenna.

Axel

Tańcz jak umieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz