9. Co takiego ?!

30 4 3
                                    

Zofia

Patrzyłam wystraszona na samochód co przemknął ulicą. Mój oddech powoli wracał do normy
- Wszystko gra? Chciałaś się zabić?! - usłyszałam głos za uchem. Teraz zobaczyłam, że ktoś mnie już trzyma w pasie, ale nadgarstek dalej był zaciskany
Znam ten głos.
- Ja... - pokręciłam głową robiąc parę wdechów i wydechów. Osoba mnie puściła. No tak. To Phil
- Napewno wszystko gra? - przypatrywał mi się bacznie.
- Tak. Wszystko jest ok
- Napewno? Płakałaś - zauważył słusznie, więc ja prędko wytarłam wierzchem dłoni swoje oczy
- Zdawało ci się
- Zofia....nie znamy się długo , ale widzę , że coś jest nie tak . Mów śmiało . Może uda mi się coś na to poradzić ? Chodź . Idziemy na lody - nie wiem czemu nie zaparłam się nogami . Pociągnął mnie za nadgarstek
- Czekaj....nie - jedynie te słowa wydobyły się z moich ust . Nie umiałam mu się przeciwstawić . Jego dłoń była delikatna , ale i mocna .  Czułam jakiś spokój gdy mnie tak za sobą ciągnął . Czemu ? Dlaczego ? Te pytania tłoczyły się w mojej głowie . 
Po pewnym czasie dotarliśmy . On otworzył mi drzwi , a ja weszłam . Przy nim oraz przy Josephie czuje taki spokój . Eh , ale chyba nic nie czuje takiego głębokiego chociaż...może do tego drugiego , ale nie jestem pewna tych uczuć do końca .
- Jakie sobie życzysz ? - z rozmyślań wyrwał mnie mój towarzysz . Kiedy my usiedliśmy przy tym ładnym białym stoliczku ?! Spojrzałam na Phila , który właśnie czytał jednokartkowe menu . Nie odpowiedziałam więc podniósł na mnie wzrok - Nie słuchałaś jak czytałem ? 
- Ja...przepraszam . To przez ten dzień . Wszystko mi dobrze szło póki nie spaprałam sprawy i nie spadłam ze sceny . Pomoc prędko nadeszła....,ale dwie osoby mnie wyśmiały z tego powodu - mruknęłam patrząc smutno w blat . 
- Hej . To , że czegoś nie potrafisz nie oznacza , że jesteś gorsza i powinni cisnąć z ciebie beke Zofia . Słyszysz ? - podniósł mój podbródek do góry tak ,bym patrzyła w jego oczy - jesteś wyjątkowa , jestem pewny , że świetnie sobie radziłaś przed potknięciem , ale każdemu czasem taki upadek jest potrzebny , aby wrócił do rzeczywistości i zobaczył , że za pierwszym razem nie wszystko wychodzi oraz , że trzeba trenować bardzo ciężko , aby dalej iść i osiągnąć cel .
- Z skąd masz przypuszczenia , że ja wcześniej tego nie ćwiczyłam ?! - oburzyłam się odsuwając głowę .
- Tylko tak strzelam . Chodzi mi o to ,że trzeba ćwiczyć dużo , przejść wiele , aby osiągnąć szczyt  . Człowieka czeka wiele potknięć w jego życiu i to jest piękne , ponieważ one są nauczkami , lekcjami dla nas , że dalej popełniamy jakieś błędy i pozwalają nam uparcie je poprawiać i udoskonalać swoje talenty .
Miał racje . Wiem , że ją ma , ale czy ja umiem ją mu przyznać ?
- Wiem - szepnęłam - możesz jeszcze raz mi podyktować liste tych lodów ? - spytałam delikatnie , a on uśmiechnął się spokojnie i pokiwał głową . Zaczął wymieniać . Wybrałam śmietankowotruskawkowe . Nagle sobie coś przypomniałam gdy kelner po 5 minutach postawił przed nami nasze kufelki z zamówieniem . Ja nie mam forsy ! Poczułam jak mnie policzki zaczynają palić . Wlepiłam wzrok w lody . 
- Zofia tak pomyślałem , a może pokażesz mi ten swój taniec ? Może dałbym rade ci jakoś pomóc ? Doradzić ? - nagle zaproponował Phil . Przeniosłam na niego spojrzenie . Zagryzłam wargę i odwróciłam wzrok nieco się garbiąc na krześle - coś nie tak powiedziałem ? 
- Nie....chodzi o to.... ,że ja zapomniałam pieniędzy - powiedziałam i spaliłam całkowitego buraka .
- To nic takiego . I tak miałem zaproponować ci , że ja zapłace . 
- C-co takiego ?! - spojrzała na niego w niemałym szoku . 
- No tak . Chyba , że wolisz uciec bez płacenia .
- Ja....no dobrze - zaczęła jeść powoli swoją porcje , a Phil swoją w ciszy . 
Skończyli po pół godzinie 
- Wiesz....co do pomocy przy tańcu z chęcią - powiedziałam z lekkim uśmiechem . 
On kiwnął spokojnie głową i poszedł odnieść kieliszki do lady , aby zapłacić . 
Nagle dostałam sms . Spojrzałam na telefon . Mama się o mnie martwi . Eh . Teraz nie mam ochoty na nic . Naprawdę .
Mój towarzysz wrócił i razem wyszliśmy z lodziarni . 
Szłam z nim chodnikiem z rękoma splecionymi za plecami .
- Zofia ! - usłyszałam krzyk . Spojrzałam na Sabine biegnącą w moją stronę . Stanęliśmy , aby ona mogła spokojnie nas dogonić - mam....dla ciebie wiadomość od Kinga .
- Od Joe....znaczy od Josepha ? - spytałam z niedowierzaniem . Dobrze , że Phil nie jest uprzedzony do Akademii Królewskiej .
- Dokładnie . Gadałam z nim przez telefon . Kazał mi przekazać , abyś jutro się z nim spotkała przy sklepie z komiksami na Lefta . Jeśli byś nie mogła , abym mu przekazała .
- Lefta ? Niedaleko jest ta hala gdzie cie spotkaliśmy . Możemy tam pójść we trójkę jeśli chcesz Zofia . Napewno twój kolega nie miał , by nic przeciwko twojemu występowi dla naszej dwójki . Co ty na to ? 
Moment , moment . Ja , Phil i Joseph w tamtym budynku ?! No...nie wiem czy wtedy jeden z nich nie będzie zazdrosny , ale ....czemu , by nie ? 
- W porządku . Mogę spotkać się z dwoma naraz . O której ? 
- 10 .05 - od razu odparła Sabi . Widziałam u niej ekscytacje . Ona chyba kibicuje mi i Josephowi . Eh i tak nic z tego nie wyjdzie . 
- W porządku . Więc o tej godzinie się tam zjawie 
- Zjawimy - poprawił mnie Phil . No , oby nie bawił się w zazdrośnika . Ciekawe o co chodzi Kingowi ? 
- Ok . To przekaże mu . Do jutra Zofia ! - krzyknęła Sabina i pobiegła . Ja kiwałam głową .Zaraz , zaraz ....
- EJ ! A LEKCJE ?! - wrzasnęłam za nią wystraszona na myśl , że mam opuścić dzień szkolny na rzecz spotkania z kolegami . 
- Spokojnie . Widać jemu zależy , aby się z tobą spotkać i nawet nie pójdzie do szkoły . Ja też mogę iść na wagary . Nic się nie stanie takiego strasznego prawda ? 
Czemu chłopcom zawsze łatwiej idzie pójść na wagary niż dziewczynom ? ! Ich nie obchodzą oceny czy jak ?! 
- No...niby nie ....ja już musze wracać . Przepraszam - odeszłam od niego pośpiesznym krokiem . Eh . Co to jutro się stanie ? Nikt tego nie wie .

Tańcz jak umieszOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz