Rozdział XIII RANDKA

111 4 4
                                    

R A N D K A

               Decyduję, że te przepiękne kwiaty zasługują na honorowe miejsce w moim pokoju. Zabieram je z kuchni i dumnie maszeruję z nimi na górę. Są przepiękne. Takie wybrałabym sama, gdybym kupowała sobie kwiaty. Wybrałabym białe róże z liśćmi eukaliptusa i białą wstążką. Nie mam pojęcia skąd wiedział, ale moja wiara w przeznaczenie nie słabnie.

               Uruchamiam  Audiotekę i decyduje się na Hell od Kasi. Moje uwielbienie do Nathaniela Sheya nie gaśnie i raz na jakiś czas czuje potrzebę, żeby do niego wrócić, tak jak dzisiaj. Przy akompaniamencie życiowych dramatów Victorii Clark zaczynam  sprzątanie mojego bałaganu.

            Wynoszę śmieci i robię prania, później odkurzam, wycieram kurze i myję podłogi. Po przebraniu pościeli czuję , że moja potrzeba czystości została zaspokojona. Mój pokój pachnie  jak środki do dezynfekcji powierzchni i płyn do płukania. Kwiaty ustawiam na toaletce, w samym centrum.

               Sprawdzam telefon i czy nie mam żadnych powiadomień. Wskakuję w mój ulubiony czekoladowy kombinezon z weluru i zakładam najcieplejsze, wełniane skarpetki jakie mam. Żeby zabić czas decyduję się na telefon do Aurory i wspólną pielęgnację. Opowiadam jej wszystko, od A do Z.

-Sawa, Chryste Panie!- Aurora piszczy- On chce Cię zdobyć!

-Tak, ale – przerywa mi.

-Sawa on chce, żebyś czuła, że jesteś dla niego ważna. Że zrobi wszystko, żebyś była jego- Aurora miota telefonem i piszczy, a ja patrzę na fragmenty sufitu w jej pokoju i ścian na zmianę z jej sylwetką i twarzą z różnych perspektyw.

-Chyba lekko idealizujesz sytuację- rzucam, a ona krzyczy na mnie i znowu widzę jej spojrzenie na ekranie telefonu.

-Co? Ja? Nie!- jej oczy są wielkie- Oh, Sawa! Ty nic nie rozumiesz! – i tak spędzamy długi czas, w którym ona mi tłumaczy, że Bruno chce na mnie zasłużyć i się wykazać, a ja raz na jakiś czas sprawdzam, czy aby na pewno nie przegapiłam żadnej z jego wiadomości. Przerywamy rozmowy  po myciu włosów, żeby je wysuszyć i łączymy się znowu, kiedy je prostujemy. Nakładam na dłonie, szyję i twarz stertę kremów, a ona robi w tym czasie makijaż. Opowiada mi o nowościach w Gdańsku, o tym, że Róża z mojej byłej/jej aktualnej klasy jest w ciąży i plotkujemy o tym, że będzie super, młodą mamą. Kiedy kończymy rozmowę ja wracam do pokoju, a ona wsiada do Ubera. Moja tęsknota za nią wzrasta po każdej rozmowie.

                Bruno nie kłamał, odezwał się późnym popołudniem, a ja skłamałabym mówiąc, że nie czekałam cały czas na wiadomość.

Bruno: „Randka"

Sawa: „Proponujesz coś konkretnego?"

Bruno: „Źle mnie zrozumiałaś, Żeromska."

Bruno: „Gdyby to była propozycja, mogłabyś odmówić."

Bruno: „Uświadamiam Ci, że mamy randkę"

Sawa: „Kiedy?"

Bruno: „Teraz." Wpadam w panikę. 

               Ciche pukanie do drzwi odrywa mnie od czytania.

-Proszę- odkrzykuję w odpowiedzi. Poprawiam się lekko.

               Kiedy jego sylwetka pojawia się w drzwiach wciągam powietrze do płuc głośnym haustem. To coś czego w żaden sposób bym się nie spodziewała. Na łokciu ma zawieszoną torbę z logiem jakiejś restauracji, pod pachą trzyma zwinięty w rulon koc a w dłoniach stertę książek. Uśmiecham się na ten widok. Niezgrabnie upuszcza książki na łóżko i posyła mi uśmiech. Przybliżam się do nich i sięgam dłonią po pierwszą lepszą.

Z lękiem | +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz