ROZDZIAŁ XXIII CZAS

166 2 0
                                    




C Z A S

-Na nas chyba już czas, co? – Bruno dotyka delikatnie mojego łokcia, a ja odwracam się do niego i odnajduję jego ciepłe spojrzenie.

-Jeśli chcesz możemy z nimi zostać- mówię mu. Staram się wypatrzeć w jego twarzy, czy ma ochotę zostać czy nie, ale nie udaje mi się rozpoznać na czym mu zależy.

-Zbieramy się- mówi i wydaje się to być jego ostateczną decyzją.

               Posłusznie wstaję. Wolałabym porozmawiać z Elizą przed odjazdem, ale nie mam ku temu okazji. Bruno szybko się żegna a ja idę w jego ślady. Wymieniamy się z Eli buziakiem, a ona mówi mi, że możemy spotkać się jutro. Przytakuję chętnie i mam nadzieję, że między nami wszystko jest w porządku.

-Wszystko okay?- pytam Bruno, kiedy wsiadamy do samochodu.

-Tak- odpowiada i przeciera twarz dłońmi- Jestem zmęczony.

-Nie wyspałeś się?- mówię melodyjnie, próbuję go podpuścić. Zachęcić do dyskusji.

-Wyspałem- nie uśmiecha się przy odpowiedzi. Odpala silnik i rusza.

-Już się bałam, że za bardzo się rozpychałam- próbuję drugi raz, ale on posyła mi tylko słaby uśmiech.

-Przykro mi, że nie powiedziałeś mi dlaczego chcesz spędzać razem noc- zaczynam bawić się palcami.

-Nie tylko dlatego chciałem spędzać razem noc, ptaszyno- zapewnia mnie i układa dłoń na mojej. Podnosi moją dłoń do swoich ust i całuje jej wierzch. 

               Przykro mi kiedy widzę jego przygnębienie. Chwilę śledzę jego ruchy i obserwuję rysy jego twarzy.

-Nawet się nie zorientowałaś- wzdycha po dłuższej chwili jazdy.

-Nie zorientowałam się?

-Nie zauważyłaś, że nie jedziemy do Twojego domu- rozglądam się.

-Mam kiepską orientację w terenie- wzruszam ramionami- Dokąd mnie zabierasz?

-Do mnie- odpowiada.

               Zamieram.

-Do Ciebie? Dlaczego?- wpadam w niewielką panikę. Przyspiesza mi puls.

-Chcę zabrać z domu konsolę.

-Okay. Twoi rodzice są w domu?

-Boisz się spotkania z teściami?- żartuje ze mnie.

-Nie wiem czy to odpowiedni moment, żeby ich poznawać- przyznaję.

-Pewnie ich nie ma, jeśli to Cię uspokaja.

-Są w pracy?

-Matka pewnie jest w pracy. Co do ojca nie mam pewności. Może być w domu albo u kochanki- jego ostatnie zdanie mnie zaskakuje. Od razu odwracam w jego stronę spojrzenie, ale od zdaje się być niewzruszony.

-Co Ty mówisz, Bruno?

-Nie mam mu tego za złe- mówi spokojnym tonem- Matka jest ciągle w pracy. Prawie nie bywa w domu. Został sam. Nie wiem jak bym postąpił na jego miejscu.

-Bruno, nie możesz mówić poważnie.

-Mówię absolutnie poważnie, Sawa- wzrusza ramionami.- Stracili syna. Oboje. On ją wspierał, kiedy tego potrzebowała. A ona uciekła do pracy, kiedy on potrzebował jej. Nie zamierzam go oceniać.

-Bardzo mi przykro.

-Mi nie, naprawdę. Nauczyli mnie w ten sposób, że najcenniejszym co możesz ofiarować drugiej osobie jest Twój czas. Tylko w ten sposób relacja ma szanse przetrwać. Później mosty płoną.

Z lękiem | +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz