C Z A S-Na nas chyba już czas, co? – Bruno dotyka delikatnie mojego łokcia, a ja odwracam się do niego i odnajduję jego ciepłe spojrzenie.
-Jeśli chcesz możemy z nimi zostać- mówię mu. Staram się wypatrzeć w jego twarzy, czy ma ochotę zostać czy nie, ale nie udaje mi się rozpoznać na czym mu zależy.
-Zbieramy się- mówi i wydaje się to być jego ostateczną decyzją.
Posłusznie wstaję. Wolałabym porozmawiać z Elizą przed odjazdem, ale nie mam ku temu okazji. Bruno szybko się żegna a ja idę w jego ślady. Wymieniamy się z Eli buziakiem, a ona mówi mi, że możemy spotkać się jutro. Przytakuję chętnie i mam nadzieję, że między nami wszystko jest w porządku.
-Wszystko okay?- pytam Bruno, kiedy wsiadamy do samochodu.
-Tak- odpowiada i przeciera twarz dłońmi- Jestem zmęczony.
-Nie wyspałeś się?- mówię melodyjnie, próbuję go podpuścić. Zachęcić do dyskusji.
-Wyspałem- nie uśmiecha się przy odpowiedzi. Odpala silnik i rusza.
-Już się bałam, że za bardzo się rozpychałam- próbuję drugi raz, ale on posyła mi tylko słaby uśmiech.
-Przykro mi, że nie powiedziałeś mi dlaczego chcesz spędzać razem noc- zaczynam bawić się palcami.
-Nie tylko dlatego chciałem spędzać razem noc, ptaszyno- zapewnia mnie i układa dłoń na mojej. Podnosi moją dłoń do swoich ust i całuje jej wierzch.
Przykro mi kiedy widzę jego przygnębienie. Chwilę śledzę jego ruchy i obserwuję rysy jego twarzy.
-Nawet się nie zorientowałaś- wzdycha po dłuższej chwili jazdy.
-Nie zorientowałam się?
-Nie zauważyłaś, że nie jedziemy do Twojego domu- rozglądam się.
-Mam kiepską orientację w terenie- wzruszam ramionami- Dokąd mnie zabierasz?
-Do mnie- odpowiada.
Zamieram.
-Do Ciebie? Dlaczego?- wpadam w niewielką panikę. Przyspiesza mi puls.
-Chcę zabrać z domu konsolę.
-Okay. Twoi rodzice są w domu?
-Boisz się spotkania z teściami?- żartuje ze mnie.
-Nie wiem czy to odpowiedni moment, żeby ich poznawać- przyznaję.
-Pewnie ich nie ma, jeśli to Cię uspokaja.
-Są w pracy?
-Matka pewnie jest w pracy. Co do ojca nie mam pewności. Może być w domu albo u kochanki- jego ostatnie zdanie mnie zaskakuje. Od razu odwracam w jego stronę spojrzenie, ale od zdaje się być niewzruszony.
-Co Ty mówisz, Bruno?
-Nie mam mu tego za złe- mówi spokojnym tonem- Matka jest ciągle w pracy. Prawie nie bywa w domu. Został sam. Nie wiem jak bym postąpił na jego miejscu.
-Bruno, nie możesz mówić poważnie.
-Mówię absolutnie poważnie, Sawa- wzrusza ramionami.- Stracili syna. Oboje. On ją wspierał, kiedy tego potrzebowała. A ona uciekła do pracy, kiedy on potrzebował jej. Nie zamierzam go oceniać.
-Bardzo mi przykro.
-Mi nie, naprawdę. Nauczyli mnie w ten sposób, że najcenniejszym co możesz ofiarować drugiej osobie jest Twój czas. Tylko w ten sposób relacja ma szanse przetrwać. Później mosty płoną.
CZYTASZ
Z lękiem | +16
Aktuelle LiteraturTo moje życie z zaburzeniami lękowymi. Z nerwicą i depresją. Nie zachęcę Cię miłym opisem, bo to niemiła historia. Jeśli tu jesteś, to jesteś tu na własną odpowiedzialność. << -Zerwałem z Amarą. - Przykro mi- mówię, a on nie zrywając kontaktu...