Rozdział V ASPROD

133 4 0
                                    

Zanim zaczniesz- przypomnę Ci tylko, że zbieżność osób, ich imion i nazwisk oraz miejsce wydarzeń jest zupełnie przypadkowa.

A S P R O D

Przed jego domem stoi kilka samochodów. Są tu dwa duże vany, jedno sportowe dwuosobowe auto, jedno, które nie ma dachu i jedno takie, którym czasami przyjeżdża po Niko. Jest to widok, który w żaden sposób mnie nie zaskoczył. Tego właśnie się po nim spodziewałam. Jakiegoś dużego, czarnego suv'a i starego, trochę ulepszonego, sportowego auta, którym jeździ nocą po mieście z kolegami. Zaskoczył mnie jednak fakt, że nie zatrzymaliśmy się przy żadnym z nich, a dopiero koło małego, srebrnego autka obklejonego kolorowymi naklejkami stojącego na samym końcu podjazdu, którego nawet wcześniej nie zauważyłam.

-Ten Fiat 500 to jest Twój samochód? - pytam odrobinę rozbawiona, ale chwytam za srebrną klamkę. Wzdycha ciężko.

- To Abarth - mówi dumnie-  nie Fiat 500- podkreśla wykrzywiając buzie w geście odrazy- Poza tym, wszystkie te auta są moje- wzrusza ramionami.

- Nie są przypadkiem Twoich rodziców?

- Liczysz na typową gadkę bananowego dziecka? - wzrusza ramionami- To nie ja jestem bogaty, to moi rodzice, tak?

Wsiadam do środka odrobine bardziej zrelaksowana niż chwilę temu. Wnętrze jest czyściutkie, jakby nikt nim nie jeździł. Oh, czyli Bruno Sarnecki kocha samochody.

- Przetransportowałem go z Monako, odkupiłem go od lokalnego mechanika, który go podrasował- kiwam głową na znak, że słucham, a skórzany fotel trzeszczy w kontakcie z moją nagą skórą- Fiat 500 tak nie brzmi, ptaszyno- z dumą dociska gaz a auto wydaje z siebie głośne dźwięki.

- Czyli teraz bananowe dzieci zamiast magnesów przywożą sobie z wakacji samochody?

-Touché- jęczy i wyjeżdża na ulice.

Czuje się dziwnie spokojna. Nie zastanawiam się nad tym, czy jestem bezpieczna. I przyłapuje się na tym, że sama się nakręcam. Jakby bycie bezpieczną i spokojną było niemożliwe. Jakby mój organizm cały czas był w trybie czekania. Zaalarmowania. Jakby czekał na ogień, który trzeba szybko ugasić. Co jakiś czas czuję na sobie jego spojrzenie. Widzę jak na mnie zerka.

-Nie miałem Cię za dziewczynę, której mógłbym zaimponować moją RS'ką- pogardliwy uśmiech rozkwita na jego ustach.

-Oh- zbieram na szybko myśli- Myślałeś, że zaimponujesz mi Fiatem 500?

-Ostrożnie, ptaszyno. Igrasz z ogniem- ciekawe porównanie.

Mój telefon wibruje. Wyjmuję go z kieszeni, żeby sprawdzić czy to Niko czy Aurora. Prawie krztuszę się śliną, kiedy znajduję wiadomość od Elizy. „Frajer, wiem. Pojedziemy same. Wyślij mi adres i daj znać jak będziesz gotowa." Zerkam na Bruno, aby upewnić się, że tego nie czyta. Odpisuję jej: „Naprawdę? Zabierasz mnie na Asprod?" wysyła mi śmiejącą się buźkę: „To nie randka, pamiętaj." Chichoczę.

-Ktoś fajny?- głos Bruna pojawia się tak blisko mojego ucha, że podskakuję a telefon wypada mi z dłoni na podłogę. On wybucha śmiechem a ja krzywię się z zażenowania. Moja głowa zwiększa obroty i zanim przeanalizuję swoje słowa odpowiadam mu.

-Tak- podnoszę telefon z ziemi. Upewniam się, że na mnie patrzy i mówię- Nawet bardzo- jego spojrzenie z moich oczu na sekundę zeskakuje na usta. Zaciska dolną wargę z górną i kiwa twierdząco głową.

-To fajnie- teraz ja też kiwam. A do mojej głowy wpada jeszcze durniejszy pomysł. Zupełnie bezpodstawnie coś mi podpowiada, że mogłabym wzbudzić w nim zazdrość. Jakbym liczyła na to, że on się mną interesuje.

Z lękiem | +16Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz