Prolog

165 10 2
                                    


Byłam właśnie w drodzę do domu z całego dnia spędzonego w mieszkaniu mojej najlepszej przyjaciółki. Victoria Beck to najlepsza dziewczyna jaką kiedykolwiek poznałam. Bynajmniej tak wtedy myślałam. Wspiera mnie ona w każdej trudniej dla mnie sytuacji. Ufamy sobie w 100% i traktujemy się jak siostry, których nigdy nie miałyśmy. Umie mnie rozśmieszyć nawet w momencie, w którym jestem bliska załamania. Dużo ludzi dziwi się jakim cudem się z sobą przyjaźnimy. Dlaczego? Ona jest typem osoby bardzo energicznej, która jak zobaczy, że jakiś chłopak spojrzał na nią nawet na sekundę to uważa go za przyszłego męża i przeżywa to wydarzenie przez najbliższe tygodnie, a ja? Wyróżniam się tym, że w przeciwieństwie do Vic nie przepadam za byciem w centrum uwagi. Wtedy za tym nie przepadałam, a teraz jest to częścią mojego życia. Żebym doszła do stanu, w którym myślę o chłopaku ponad tydzień musi on przynajmniej do mnie zagadać. Nawet bardzo różnimy się wyglądem. Beck jest blondynką o zielonych oczach, a ja mam ciemne włosy tak samo jak oczy. Jedyne w czym jesteśmy do siebie podobne to wzrost, styl ubioru i humor.

Otworzyłam drzwi wejściowe do domu i pewnym krokiem weszłam na korytarz. Pierwsze co usłyszałam to krzyki moich rodziców. Szczerze mówiąc już się do tego przyzwyczaiłam. Po cichu ściągnęłam buty i zaczęłam podsłuchiwać ich rozmowę. Zamarłam.

-Mam was kurwa dość!- krzyknął mój ojciec.

-David co ty wygadujesz?!?- Odkrzyknęła moja mama.

-To co słyszysz Amy! To kurwa koniec!- wykrzyczał na co usłyszałam płacz matki. Pierwsze łzy zaczęły spływać powoli po moim policzku. Mój tata nagle pojawił się na korytarzu z walizkami. Mężczyzna totalnie mnie zignorował i podszedł do drzwi z zamiarem wyjścia ale odwrócił się jeszcze ostatni raz- Jutro składam papiery na rozwód.

-C-co?- zapytałam drżącym głosem. Teraz już nie zamierzałam się wstrzymywać. Łzy z moich oczu zaczęły lecieć niekontrolowanie. W odpowiedzi od mojego ojca usłyszałam jedynie zatrzaskujące się drzwi- Mamo.. o co chodzi? To jakiś żart, prawda? Wcale nie zabawny, ani trochę- Mama kiwnęła jedynie przecząco głową, ponieważ nie była w stanie wypowiedzieć ani słowa. Podbiegłam do kobiety i rzuciłam się w jej ramiona.

-Będzie dobrze kochanie, poradzimy sobie-  Kłamstwo. Usłyszałam cichy szept mojej mamy. To był dzień, w którym moje życie się zawaliło. Oraz był to dzień, w którym wpadłam w te wszyskie gówna.

Przywoływanie tego wspomnienia przed wyścigiem dodaje do mnie złości. To dobrze, ponieważ im bardziej jestem zła tym bardziej mam poczucie, że muszę wygrać. Ustawiłam swoje Camaro na starcie i przygotowywałam się na rozpoczęcie wyścigu. Szczerze mówiąc? Nie obawiałam się tego czy wygram czy nie, bo oczywiste jest to, że pierwsze miejsce będzie należeć do mnie, jak zawsze. Zaczęło się odliczanie.

-TRZY- Złapałam mocniej kierownicę i spojrzałam na chwilę na moich przeciwników po czym znów przed siebie. Nie mają ze mną szans.

-DWA- Przekręciłam głowę w obydwie strony. Dasz radę Naya, jesteś w to najlepsza.

-JEDEN! START!- Wcisnęłam jak najmocniej i najszybciej gaz. Jak zawsze, oczywiście od razu jestem na prowadzeniu. Gwałtownie skręciłam w lewo po czym od razu w prawo. Kocham tą adrenalinę. Czy te wyścigi zagrażały mojemu życiu? Jasne, że tak ale kogo to obchodzi? Ważne, że mam z tego sporo kasy i satysfakcję. Po przejechaniu całego toru oczywiście jako pierwsza przekroczyłam linię mety. Wyszłam z auta słysząc krzyczących moje imię ludzi. Najlepsze uczucie pod słońcem. Nagle podszedł do mnie organizator wyścigu podając mi puchar. Następny do kolekcji. Nagle zobaczyłam moją ulubioną dziewczynę, która do mnie podbiegła.

-Nayaa! Znowu wygrałaś ty moja mistrzynio- zaśmiała się Victoria.

-Vic, oczywiste było to, że wygram, jak zawsze- przewróciłam oczami i także lekko się zaśmiałam.

-Stara w ogóle taki hot chłopak się na mnie popatrzył i...

-Nie no błagam stara, nie znowu..- popatrzyłam się na nią z błagalnym wzrokiem.

-Ale słuchaj.. Nie chodzi o mnie tylko o ciebie!!- pisnęła lekko. Nie rozumiem czym ona się tak jara.

-Mhm? O mnie? Kolejny fan?- Uśmiechnęłam się.

-Zapewne.. Ale jaki gorący.. Dam ci jego numer bo tak się składa, że akurat mi go podał- powiedziała na co przewróciłam oczami. Laska już po raz kolejny próbuje mi kogoś znaleźć. Wcale nie potrzebuję chłopaka w swoim życiu.

-Stara daj mi spokój z tymi chłopakami.. Typ może mieć 20+ lat bo wiesz, że od tego wieku jest wstęp na tą aranę- No właśnie wstęp jest od 20 lat więc jakim cudem znajdujemy się tu my? Dwie 18-latki. No cóż ma się pewne znajomości i fałszywy dowód. Przynajmniej nie muszę się obawiać, że spotkam tutaj kogoś ze szkoły, w której wszyscy myślą, że jestem grzeczną dziewczynką.  Udawanie tej osoby przychodzi mi z dziwną łatwością. No chyba, że ktoś bierze pod uwagę mój spór z pewnym chłopakiem... Ale to jest tylko mały nieistotny szczegół. Zachowywanie tego w tajemnicy ułatwia mi też to, że jest tutaj totalny zakaz robienia zdjęć i nagrywania uczestników wyścigów. Jak narazie uwielbiam swój sposób życia.

-------------

Hejka, już na samym początku chciałabym powiedzieć, że książka nie będzie oczywiście jakaś wybitna czy coś. Mogą się tu pojawiać błędy czy inne rzeczy. Jest to moja druga książka, więc postaram robić się ich mniej i uczyć z błędów mojej wcześniej opowieści, xx <3

Dark Streets ||16+|| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz