Rozdział 11

119 7 0
                                    

Czy właśnie idę do kryjówki Olivier'a, ponieważ Leah zagroziła mi, że jeśli nie przyjdę sama, weźmie mnie tam na siłę? Oczywiście. Czy uważam to za dobry pomysł? Nie. Czy mam dość Olivier'a, a minął dopiero tydzień? W chuj.

Kiedy byłam już przy budynku, zastanawiałam się jak mam tam wejść. Nie było żadnego dzwonka ani nic. Mam sobie tam wlecieć jak do domu czy lepiej napisać żeby mnie wpuścili? Wybrałam opcje drugą.

Ziomki z LA

Wczoraj 22:17

Leah: @Naaya chodź jutro do nas na spotkanie o 20

Ja: Raczej nie mogę

Olivier: No weź Nay

Leah: To nie było pytanie tylko rozkaz. Przyjdę po ciebie sama jeśli cię nie zobaczę jutro.

Dziś

Ja: Wpuścicie mnie?

Olivier: Wchodź poprostu.

Czyli jednak. Otworzyłam drzwi i weszłam do budynku. Zastanawiające jest to dlaczego nie maja żadnych zabezpieczeń, ale nie będę w to wnikać. Zamknęłam za sobą drzwi i odłożyłam bluzę na wieszak. W tym tygodniu spotkałam się z Olivier'em dwa razy. Raz tutaj, kiedy zaczęła się ta dziwna umowa, a drugi raz, kiedy poszliśmy na chwilę do parku. Te spotkania były naprawdę krótkie, a ja już go mam dość. Ze wszystkich chłopaków na świecie taka akcja musiała stać się akurat z nim. Weszłam nie pewnie do głównego pomieszczenia, gdzie wszyscy- oprócz chyba Shawn'a- już siedzieli i razem rozmawiali. Kiedy mnie zobaczyli wszystko dziwnie ucichło. Pierwsza wstała Leah i podbiegła do mnie po czym przytuliła co mnie zdziwiło, ponieważ ledwo się znamy.

-Hejka Naya- powiedziała- boże, nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że nie będę tu już jedyną dziewczyną.

-Cześć Leah, miło mi- zaśmiałam się niezręcznie kiedy mnie puściła.

-Lea, zostaw ją w spokoju- odezwał się w końcu Olivier na co brunetka wywróciła oczami i spowrotem usiadła obok Matt'a- Chodź gwiazdko- dodał. Wykręciło mnie od środka, ale nie dałam po sobie tego pokazać. Podeszłam do chłopaka, który momentalnie złapał mnie za rękę i wciągnął na swoje kolana. Popłacze się tutaj zaraz.

-Jak się czujesz?- zapytałam z sztucznym uśmiechem.

-Trochę zmęczony jestem, bo miałem niestety dziś dużo obowiązków, ale ogólnie jest w porządku- odpowiedział- A ty?

-Też jest dobrze, ale tęskniłam za tobą- oznajmiłam. Wcale tak nie było.

-Słodko, także tęskniłem- powiedział i założył mi kosmyk włosów za ucho. Dlaczego jego językiem miłości musi być akurat dotyk? W sensie, to także mój ale w takiej sytuacji wolałabym aby były to jednak słowa żebym nie musiała być z nim taka czuła.

-Dobra, nie słodźdźcie sobie. Już mi wystarczy, że Matt i Leah tak się zachowują, a co dopiero następni- wtrącił się Aston na co czarnowłosy wywrócił oczami.

-Gdzie jest ten Shawn?- zapytałam kiedy nagle białowłosy wpadł do pokoju- Oh, o wilku mowa.

-Gdzie ty byłeś?- zapytał brunet.

Dark Streets ||16+|| Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz