Rozdział 14

535 22 14
                                    

Ada

Minął już trzeci dzień odkąd tu byłam,
tak bardzo chciałam wrócić do Akademii i porozmawiać z wujkiem,
żeby mieć pewność,
że jeszcze jemu i dzieciakom nic nie jest.
Nagle drzwi się otworzyły,
a do środka wszedł Valtor z talerzem pełnym gofrów i kubkiem herbaty.
Obdarzyłam go szczerym uśmiechem,
przez te kilka dni nie miałam apetytu,
ze względu na wydarzenia jakie mnie spotkały.

-Mam dla ciebie coś do jedzenia-uśmiechnął się, podając mi tacę i siadając obok mnie na łóżku.

Podobała mi się jego przemiana był taki miły i opiekuńczy,
przestałam się go bać mimo, że nasze pierwsze spotkanie nie należało do najprzyjemniejszych.

-Kucharz przygotował je specjalnie dla ciebie z czekoladą i owocami tak jak lubisz-powiedział.

Skąd on to wiedział?

Z początku się wahałam czy je jeść,
bo nie wiadomo czy nie są zatrute,
ale ostatecznie wyrzuciłam tę myśl z głowy.
Mój ostatni posiłek jadłam w Akademii przed pierwszym porwaniem,
więc byłam strasznie głodna.

-Dziękuję było przepyszne-odparłam oddając mu talerz.

Po chwili zadał mi pytanie:

-Dlaczego wczoraj płakałaś?

Zrobiło mi się smutno,
bo znów wracałam wspomnieniami do wczorajszego dnia.

-U was w celi był zamknięty, mój dziadek Andrzej Niezgódka.

-Przez niekorzystne warunki w jakich się znajdował,
zmarł wczoraj z głodu i wycięczenia.

-Czy wiesz co ja czułam widząc to?-zapytałam,
a pojedyńcza łza spłynęła mi po policzku.

-A najgorsze w tym wszystkim było to,
że jak prosiłam Vincenta,
by go uwolnił to on tego nie zrobił.

Słuchał mnie uważnie,
głaszcząc delikatnie po plecach.

-Ja też straciłem kogoś ważnego-posmutniał.

Czułam ,
że mamy wiele wspólnego,
że ktoś nareszcie mnie rozumie.
Kontynuował dalej swoją wypowiedź.

-Mój ojciec został otruty we własnym Zamku i do tej pory, nikt się nie dowiedział kto to zrobił,wtedy miałem sześć lat-westchnął.

-Bardzo mi przykro,
ja też nie mam taty,
a mama nie chciała ze mną o nim rozmawiać,
wiem co czujesz-przytuliłam go.

-A jeżeli chodzi o ten pocałunek,
to chciałabym o nim zapomnieć.

-Nie zrozum mnie źle lubię cię,
jako przyjaciela nikogo więcej przepraszam.

-W porządku rozumiem,
daj znać jak będziesz czegoś potrzebowała-oznajmił, kierując się do drzwi.

-Właściwie to chciałabym się przebrać w czyste ubrania i wziąć prysznic.

-Jasne łazienka jest na końcu korytarza,
a ubrania masz w magicznej walizce.

-Wystarczy,
że wyobrazisz sobie co chcesz założyć i to się w niej pojawi-wytłumaczył po czym wyszedł.

Szukałam tej walizki i po paru minutach ją znalazłam.
Wyobraziłam sobie czerwony top z długim rękawem,
jeansy z szerokimi nogawkami,
nową bieliznę i trampki w tym samym kolorze co top i piżamę.
Rozpuściłam włosy i rozczesałam je grzebieniem, który leżał na biurku.
Po chwili wyszłam kierując się na koniec korytarza,
rozglądałam się wokół i na każdej skalnej ścianie wisiały obrazy przedstawiające zapewne przodków Vincenta.
Zeszłam po schodach te, korytarze zdawały się nie kończyć.
Po chwili otworzyłam drzwi i zorientowałam się,
że to nie jest to czego szukam.
Znalazłam się w wielkiej zadbanej komnacie urządzonej w ciemnych barwach.
Po lewej stronie znajdowała się czarna pojemna szafa ze srebrnymi uchwytami,
a naprzeciwko niej łóżko z czarną pościelą i miękkim zagłówkiem w tym samym kolorze.
W kącie stał stół na,
którym leżała sterta jakichś papierów.
Jedną ze ścian zdobił portret młodego króla wilkusów.
To pomieszczenie po prostu miało swój urok i było wyjątkowe.
Podeszłam do lustra stojącego obok szafy,
gdy tylko w nie spojrzałam zamarłam,
bo ujrzałam stojącego za mną Vincenta.

,,Ty jesteś moja'' ~𝔸𝕕𝕒 𝕚 𝕍𝕚𝕟𝕔𝕖𝕟𝕥~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz