Rozdział 34

240 8 20
                                    

Ada

Obudziły mnie poranne promienie słoneczne,za oknem,które oślepiały moją twarz.
Otworzyłam oczy i rozejrzałam się po pokoju.
Zobaczyłam obok siebie Vincenta,
który jeszcze spał.
Nie mogąc się powstrzymać  dotknęłam delikatnie dłonią jego włosów,zachwycając się ich miękkością.
Nagle Vincent zaczął się budzić,
a ja zarumieniona szybko zabrałam rękę i odkręciłam się w stronę ściany.
Zamknęłam oczy udając,
że śpię.
Po chwili poczułam otulające mnie od tyłu w talii ręce i oddech przy uchu.
Moje serce zaczęło szybciej bić,
co z pewnością musiał usłyszeć.

-Dzień dobry księżniczko.

Nie odezwałam się do niego ani słowem.
Odwrócił mnie w swoją stronę i pocałował w nos.
Otworzyłam oczy zaskoczona,
a on uśmiechnął się.

-I tak wiedziałem,
że nie śpisz-odparł.

-Mylisz się właśnie mnie obudziłeś.

-Skoro ty spałaś,
to kto wcześniej zachwycał się moimi włosami?

To pytanie wystarczyło,
żebym się ponownie zarumieniła.
Dotknął dłonią mojego policzka i zaczął masować go lekko.

-Z rumieńcami ci do twarzy,
podkreślają twoje piękne
piegi.

Jego słowa mnie zamurowały i przez chwilę nie mogłam wydusić z siebie żadnego zdania.
Jak byłam mała nienawidziłam swoich piegów.
Uważałam je za kompleks.
Teraz z uśmiechem mogę przyznać,
że są ozdobą mojej twarzy.

-Ja uwielbiam twoje złote oczy,są takie niesamowite i hipnotyzujące.

-Dodają ci uroku.

-Miło,
że tak mówisz,
ale ja wiem co ty kombinujesz.

-U mnie nie zobaczysz rumieńców.

-Ach tak?

-Za to twoje oczy są niczym najwspanialsze szafiry.

-Jesteś taka piękna,wyjątkowa.

-Nie pozwól,
żeby inni mówili inaczej.

-Mam totalnie gdzieś tradycje w mojej krainie.

-Nie mam zamiaru się wiązać z żadną wilkuską.

-Chcę tylko ciebie Adrianno.

Zarumieniłam się na te słowa i szybko odwróciłam od niego wzrok.
Nagle usłyszałam kroki zmierzające do mojego pokoju.

O nie...

Usiadłam na krawędzi łóżka i już chciałam szybko wstać,
by przeszkodzić temu komuś we targnięciu do pomieszczenia,gdy nagle.
Vincent przyciągnął mnie bardziej do siebie,
przez co wylądowałam na jego torsie.
Objął mnie swoim ramieniem.

-Przysięgam,
że cię kiedyś zabiję-oznajmiłam próbując się wyrwać.

-Za bardzo mnie kochasz.

Po chwili w pokoju pojawiła się na szczęście tylko Diana.
Z początku była zaskoczona,
ale później na jej twarz wkradł się ten głupi uśmieszek.

-No proszę, proszę.

-Kogo my tu mamy?

-Ada nie wiedziałam,
że masz gościa.

-Ja już wam nie przeszkadzam.

-Czekaj to nie to co myślisz.....

Wyszła zamykając za sobą drzwi.
Po ciężkich trudach,
udało mi się uwolnić z uścisku Vincenta.
Zgromiłam go wzrokiem,
a on nic sobie z tego nie zrobił,
dalej się uśmiechał i schował sobie ręce pod głowę, zamykając oczy.

,,Ty jesteś moja'' ~𝔸𝕕𝕒 𝕚 𝕍𝕚𝕟𝕔𝕖𝕟𝕥~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz