Rozdział 22

326 20 10
                                    

Ada

Mijały minuty, a ja nadal nie mogłam się uwolnić.Diana zniknęła gdzieś bez śladu,zostałam sama z wilczym królem.
Ogarnęło mnie przerażenie,a serce biło w zawrotnym tempie.

Po chwili usłyszałam za sobą jego głos:

-Kiedy wreszcie zrozumiesz,że twoja ucieczka nie ma sensu Ado.

Zdałam sobie sprawę,że przegrałam,znalazłam się w pułapce z, której nie wiedziałam jak się wydostać.
Jedna najgorsza myśl chodziła mi po głowie:

Czy to jest mój koniec?

Mężczyzna kucnął przy mnie, pochylając się mi nad twarzą.
Czułam jego ciepły oddech,moje ciało przeszył nieprzyjemny dreszcz.

-Powtórzę to po raz kolejny,ze mną nie wygrasz-przejechał pazurem po moim policzku.

Poczułam lekkie ukłucie, które wywołało u mnie ciarki na skórze.
Odchyliłam się lekko do tyłu, chcąc zyskać więcej przestrzeni między nami.
Nagle do głowy wpadł mi pewien pomysł.

-Uwolnij mnie proszę, a obiecuję,że wrócę do krainy Wilkusów-odparłam.

Vincent słuchał uważnie mojej wypowiedzi i zastanowił się chwilę,chcąc się doszukać jakiegoś podstępu.

-Czy jesteś pewna swoich słów?-chwycił mój podbródek.

-Tak.

-Lepiej dla ciebie, żebyś mnie nie okłamała- po tych słowach uwolnił mi nogę.

Gdy tylko się podniosłam,zaczęłam się uważnie rozglądać i nigdzie w tej ciemności nie dostrzegłam złotych ślepi.

Czyżby dał mi spokój?

Jakoś w to nie wierzyłam to,by było za łatwe.
Zaczęłam biec przed siebie, szukając mojej przyjaciółki.
Ten las był jak nieskończony labirynt.Nie dość,że nie było nic widać,to na dodatek oddaliłyśmy się od miasta.
Jeszcze tylko brakuje jakiegoś psychopaty z piłą łańcuchową i materiał na horror gotowy.
Właściwie to już się tak czuję,bo żyje w największym koszmarze z,którego nie mogę się obudzić.
W ten poczułam mocne szarpnięcie i uderzyłam plecami w szorstką korę pnia drzewa.

Nadzieja matką głupich!

Uwięził moje nadgarstki, zaciskając je w swoim żelaznym uścisku.
Czasami mam wrażenie,że sprawia mu przyjemność dręczenie mnie i wzbudzanie strachu.
Musiałam być silna ,jeżeli mój plan ma się udać.

-To było satysfakcjonujące oglądać,jak starasz się uciec.

-Spójrz mi w oczy Adrianno i powiedz prawdę co kombinujesz-wyszeptał mi do ucha.

W dalszym ciągu patrzyłam na swoje buty,bałam się unieść wzrok.

-Po co niby miałabym kłamać, skoro i tak nie mam z tobą szans-wydusiłam z siebie.

-Jakoś nadal ci nie wierzę.

Powoli traciłam już cierpliwość,zebrałam się na odwagę i podniosłam głowę.

-Jesteś idiotą,że nie możesz tego pojąc?!-krzyknęłam.

Z początku był zaskoczony moją nagłą reakcją, ale później uśmiechnął się, ukazując swoje ostre jak brzytwa kły, które błysnęły w świetle księżyca.

-Masz charakterek-pogłaskał mnie po głowie,na co zadrżałam.

Nagle usłyszałam kroki, zmierzające w naszą stronę.

,,Ty jesteś moja'' ~𝔸𝕕𝕒 𝕚 𝕍𝕚𝕟𝕔𝕖𝕟𝕥~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz