Rozdział 36

121 7 10
                                    

Ada

Siedziałam u siebie w pokoju,
gdy nagle usłyszałam delikatną melodię graną na pianinie.
Zaciekawiło mnie to,
szybko wyszłam z pomieszczenia i zaczęłam podążać za melodią.
Musiałam sobie przypomnieć w,
którym pokoju znajdował się ten instrument.
Gdy tylko weszłam do pomieszczenia z początku nie mogłam uwierzyć.
Przy pianinie siedział mój tata,
nawet mnie nie zauważył tylko grał w skupieniu.
Postanowiłam odwrócić jego uwagę musiałam z nim porozmawiać.

-Tato skąd się tutaj wziąłeś?-spytałam.

-Ambroży wie o twojej obecności?

Mężczyzna dalej grał na instrumencie,
jakby wcale nie usłyszał moich pytań.

-Słyszysz mnie?

Nagle przestał grać wstał z taboretu i spojrzał na mnie.
W jego oczach widziałam rozczarowanie.

-Córeczko zawsze myślałem,
że dobrze cię wychowałem-odparł.

-Mimo,
że byłem krótko w twoim życiu.

-Tato,
bo tak jest-oznajmiłam.

-To dlaczego pokłóciłaś się z mamą?

-Jedyną bliską dla ciebie osobą.

-Powiedziałaś jej tyle przykrych słów.....

Postanowiłam powiedzieć mu prawdę już,
nie owijając w żadną bawełnę.

-Nasza relacja się całkowicie zepsuła odkąd zaginąłeś!-krzyknęłam.

-Mama o mnie zapomniała!

Moje oczy zaszły mi łzami, tata patrzył na mnie ze współczuciem.

-Nie zjawiła się na moich osiemnastych urodzinach!

-Imprezę urządziła mi Diana,
liczyłam,
że się zjawi.....

-Pracowała do późna i nie złożyła mi nawet życzeń!

Po paru minutach nie wytrzymałam i zaczęłam płakać.
Do mojej głowy wróciły te przykre wspomnienia.
Kłótnia z mamą i wyprowadzka od niej z domu.
Tata zamknął mnie w swoim ciepłym uścisku.
Zamknęłam oczy i starałam się uspokoić.
Po paru minutach otworzyłam
powieki,
a taty już nie było.

-Dlaczego ty też mnie odtrącasz?!

-Zachowujesz się tak samo jak mama!

Wybiegłam wściekła z pomieszczenia.
Skierowałam się do wyjścia z Akademii.
Upadłam kolanami na trawę, zanosząc się płaczem.

-Córeczko.

Usłyszałam w oddali głos.
Należał do taty starałam się go ignorować.

-Daj mi spokój!

-Widać,
że masz mnie gdzieś!

-Ado potrzebuje twojej pomocy.

-Wysłałem do ciebie tylko iluzję,
żeby zwrócić twoją uwagę.

Słysząc te słowa szybko się podniosłam i opuściłam bramy Akademii.
Biegłam podążając za głosem.
Nagle przed moimi oczami pojawiły się drzwi po lewej i prawej stronie .
Zatrzymałam się zaskoczona i ostrożnie podeszłam bliżej.
Jedne wrota były czarne,
które już samym wyglądem nie zachęcały,
by je otwierać.
Drugie były czerwone i miały
piękne wzory,
jakby ktoś je własnoręcznie namalował.
Na środku był przyczepiony wielobarwny kompas.
Dokładnie ten,
który dałam tacie,
nim całkowicie zniknął.
Wiedziałam już,
które wybiorę.
Bez zawahania otworzyłam, czerwone.
Uśmiechnęłam się,
bo wiedziałam,
że za tymi drzwiami czeka mój tata.
Instynktownie spojrzałam w lewo i zamarłam.
Otworzyłam mroczne wrota.

,,Ty jesteś moja'' ~𝔸𝕕𝕒 𝕚 𝕍𝕚𝕟𝕔𝕖𝕟𝕥~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz