ensuite
Michael stał przed kafejką na rogu ulic Czwartej i Broadway, zsunął z ramion kurtkę i owinął ją wokół Clemence.
– Mówiłem, żebyś ubrała się lepiej.
– Zamknij się – parsknęła, patrząc w górę na swojego ojca. Mike się uśmiechnął, tak bardzo podrosła odkąd ostatnio tutaj stali. Jej skóra była blada, oczy niebieskie. Miała dziecinną twarz, tak jak Michael, więc nieważne jak punk rockowo próbowała wyglądać, zawsze kończyła wyglądając uroczo.
C złapała dłoń taty, drapiąc jego palce wieloma złotymi pierścionkami. Wciągnęła go do budynku, rozglądając się w poszukiwaniu blond irokeza.
Sklep pachniał ziarnami kawy i nastoletnimi dziewczynami. Luke siedział w swoim boksie, patrząc na drzwi już od trzydziestu minut. W dziesięć minut przypomniał sobie jedną rzecz – Michael zawsze się spóźniał.
– Lukey! – krzyknął głos w jego kierunku.
Spojrzał w górę, nie rozpoznając dziewczynki. Spojrzał na jej czarne Vansy i obciętą koszulkę, i wszystko ułożyło się w całość.
– Jasna cholera. – Luke wstał, spotykając biegnącą dziewczynę w połowie drogi. Objął ramionami dziewczynkę mierzącą metr pięćdziesiąt; jej niebieskie włosy pachniały farbą. – Jesteś taka stara, o mój Boże.
Odsunęli się od siebie, Clemence wycierała łzy z twarzy.
Oczy Luke'a i Michaela spotkały się po raz pierwszy od dziewięciu lat i Michael mógł przysiąc, że jego serce przestało bić, oddech przestał wypływać, a ciało nie mogło się ruszyć.
Nigdy nie wyobrażał sobie tego jako sceny z filmu, kiedy wszystko inne w zaludnionej kawiarni się rozmazuje, oprócz trzydziestolatka stojącego w czarnych jeansach.
– Cześć.
Michael nie odpowiedział, zamiast tego rzucił się w ramiona Luke'a, w kółko powtarzając przeprosiny.
~ * ~
– Nie rozpoznałbym cię, dopóki byś nie podszedł i nie powiedział "hej, to Michael" – powiedział Luke, upijając łyk swojej indyjskiej herbaty jak prawdziwa diva, którą był. – Czy to nie smutne?
– Nie, nie bądź głupi – droczył się Michael, mieszając swoją zwykłą kawę. Siedział naprzeciwko Clemence i Luke'a. Czternastolatka ("prawie piętnastolatka!") nadal była przywiązana do Luke'a, jej ramiona zwisały z jego szerokich barków.
Mike wciąż patrzył w górę; oczy, które niegdyś były białe, stały się ciemniejsze. Miały odcień niebieskiego, jak ocean tuż przed uderzeniem o linię brzegową.
– Zatrzymałem wszystkie zdjęcia, które mi przysłałeś, gdy byłem w szpitalu – powiedział Luke, opierając ciężką głowę na czubku głowy niebieskowłosej dziewczyny. Nie mógł uwierzyć, że mała blondynka, która kiedyś siedziała mu na kolanach, ma piercing w różowych ustach i włosy przefarbowane na niebiesko. Bardzo chciał zapytać o opinię Rosie, ale żaden z Cliffordów nawet o niej nie wspomniał.
– O Bożeee, wszystkie miały gównianą jakość iPhone'ów – zaśmiał się, w końcu biorąc łyk swojego gorącego napoju, zamiast tylko ogrzewać nim swoje wilgotne dłonie. Michael patrzył na Luke'a ponad kubkiem, zaś Luke patrzył z powrotem. – Rozpoznajesz tę kurtkę? – Mike kiwnął głową w kierunku swojej córki (która w końcu usiadła).
– Czy to...? – przerwał Luke, wstając by wyciągnąć swój skórzany portfel.
– To takie prestiżowe – zażartowała Clemence, patrząc na jego firmowe akcesoria.
Luke wyjął porozrzucane i pogniecione zdjęcia. Jego ulubione rozmazało się nieco przez jego łzy (czego nigdy nie przyznał).
Trzymał fotografię ich pierwszej randki, Michael trzymał jego dłoń, kamera stała na stoliku (Michael był wtedy w swojej artystycznej fazie), Luke miał jeansową kurtkę na ramionach, a jego oczy patrzyły nieuważnie na pizzerię.
Luke spojrzał na C, która błagała, by zobaczyć zdjęcie. Dwójka mężczyzn uśmiechnęła się na to wspomnienie.
– Nie mogę uwierzyć, że to zatrzymałeś – Mike uśmiechnął się, pocierając postrzępione krawędzie fotografii. – Szalony draniu.
Wziął zdjęcie, trzymając je przed Clemence. Ona potajemnie chciała, by Luke i Michael skończyli razem, jej najszczęśliwszymi wspomnieniami z dzieciństwa było te kilka miesięcy w ich małym mieszkaniu. Pamiętała ramiona Luke'a wokół siebie, gdy bała się ciemności, pamiętała trzymanie ich obu za ręce, gdy podnosili ją do góry. Chciała odtworzyć te wspomnienia, sprawiając, by tym razem się nigdy nie skończyły.
– Co wasza dwójka robiła przez ostatnie lata? – spytał Luke, pochylając się do tyłu i przyjacielsko owijając rękę w okół szczupłych ramion Clemence.
– Mamy teraz dom w Kalifornii, kilka budynków od moich rodziców– powiedział Michael dumnie. – Jestem menadżerem biblioteki.
Luke roześmiał się głośno, przygryzając dolną wargę, by się uciszyć, gdy kilka innych stolików spojrzało na ich trójkę.
– Mówisz poważnie? – szepnął.
– Poszedłem do koledżu i zdobyłem doktorat z Nauk Bibliotecznych, pieprz się – przeklął z dumnym uśmieszkiem na ustach.
– Jestem w tobie taki zakochany – te słowa wymsknęły się z ust trzydziestolatka, więc szybko zastąpił je innymi. – Mam na myśli, że to niesamowite.
– A co z tobą, blondyneczko? – zaśmiał się Michael.
– Cóż, zdobyłem mój doktorat, zrobiłem tezy o rozwoju dziecka, po roku mieszkania z rodzicami wróciłem do Nowego Jorku i teraz pracuję w firmie w śródmieściu. – Luke wypił herbatę, bawiąc się metalowym pierścionkiem na swoim palcu. – Co z tobą, C?
– Nienawidzę szkoły, moi przyjaciele są do bani, a tata nie pozwoli mi się urwać.
– Och, tatuś – droczył się Luke. – Taka porażka.
– Jeśli znów z tym zaczniesz, Luke, to przysięgam na twoją matkę, że uderzę cię tak, żebyś znalazł się od razu w następnym tygodniu – zagroził Michael. – I zdejmij ten pierścień czystości, wszyscy wiemy, że pieprzyliśmy się w każdym możliwym pokoju.
– Mike!
– Tato!
CZYTASZ
friends ❃ muke
Fanfic; sequel do historii ❝the boy with the white eyes❞ © fivesecondsofsheeran tłumaczenie: luke-hemings, 2015. edytowane: 19/07/30